Piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego mieli w tym sezonie walczyć już tylko o to, żeby dać radość swoim kibicom. W Gliwicach to się nie udało. ŁKS przegrał 0:3 i poza pierwszym kwadransem meczu był po prostu nijaki.
Nie musiał w tym meczu zbyt często interweniować, ale kiedy już to robił, zachowywał pewność i spokój. Przy pierwszej bramce dla Piasta skuteczne zablokowanie strzału utrudnił mu rykoszet od nogi Dankowskiego, przy drugiej był bez szans w obliczu dobitki Wilczka. Trzeci i czwarty gol również nie obciążają jego konta
Standardowo dla siebie był aktywny w ofensywie. Nieco gorzej wyglądał już, o zgrozo, w defensywie. W wielu akcjach był bezradny w obliczu ataków gospodarzy. Przy pierwszej bramce dla Piasta piłka odbiła się od jego nogi i przeszkodziła Bobkowi w interwencji.
To, że w większości interwencji był pewny raczej już nie dziwi. Przy trzeciej bramce dla Piasta popełnił jednak znaczący błąd. Nieco zaspał i nie zdołał zatrzymać Krykuna, który wbiegł w pole karne i wyłożył piłkę kolegom z drużyny. Dał się ograć również przy czwartej bramce.
Przez większość meczu był pewny w interwencjach. Ale później gospodarze zaczęli strzelać bramki. Przy pierwszej bramce Piasta przegrał pojedynek powietrzny z Felixem, który przedłużył piłkę do Ameyawa. Przy drugiej razem z Durmisiem łamał linię spalonego.
Potwierdził dobrą formę z meczu ze Śląskiem Wrocław. Częściej widać go było w defensywie i poza kilkoma niegroźnymi w konsekwencjach błędami, epatował spokojem. Do ofensywy zapuszczał się rzadko, ale kiedy już to robił, próbował dołożyć coś od siebie. Niestety, nieskutecznie.
Był aktywny i widoczny. Nie pomógł jednak w defensywie przy żadnej z bramek dla gospodarzy.
Cofał się dość głęboko przy rozprowadzaniu akcji. Próbował kreować grę ofensywną ŁKS-u. Niewiele z tego jednak wynikało.
Był aktywny. Często uzupełniał lukę na “dziewiątce”. Nie pomógł jakoś znacząco drużynie, ale niczego też nie zepsuł.
Gra od pierwszej minuty mu nie służy. Miał dużo problemów z Arkadiuszem Pyrką, z którym wchodził w pojedynki fizyczne. Gubił piłki i raczej nie przyczyniał się do kreowania akcji ofensywnych. Zdecydowanie nie pokazał się ze swojej najlepszej strony.
Standardowo dla siebie był aktywny, bawił się piłką i utrudniał życie obrońcom Piasta. Nawet potrafił przekuć to w wymierne korzyści dla drużyny. Kilka jego strzałów sprzed pola nie sięgnęło celu
Szukając uosobienia “fałszywej dziewiątki” Janczukowicz byłby do tego idealnym kandydatem. Niby jest na boisku, niby gra jako napastnik, ale absolutnie nic z tego nie wynika. Gubi piłki, podaje na alibi, nie potrafi odnaleźć się w polu karnym. Niby próbuje, ale niezbyt pomaga drużynie.
Najaktywniejszy ze zmienników. To jednak nie wystarczyło, żeby zmienić losy tego spotkania. Przy czwartej bramce dla Piasta mógł nieco szybciej wrócić i utrudnić Felixowi strzał.
Nie spędził na boisku zbyt długiego czasu, a już popełnił błąd, który wykorzystał Wilczek. To Durmisi łamał linię spalonego, kiedy napastnik Piasta podwyższał wynik meczu.
Nie zdążył zbyt wiele pokazać na boisku.
Raz w swoim stylu zszedł na lewą nogą i próbował strzelać, ale nie przyniosło to zamierzonego efektu.