ŁKS i Widzew stawiają na młodzież. To prawidłowa droga.
Przez lata łódzkie kluby odznaczała się promowaniem młodych zawodników i dobrym szkoleniem młodzieży. Tomasz Wieszczycki, Marek Saganowski, Włodzimierz Smolarek, Tomasz Łapiński – to tylko kilku wielokrotnych reprezentantów Polski, którzy pierwsze kroki w profesjonalnych karierach stawiali albo w ŁKS-ie, albo w Widzewie. Kto z aktualnych zawodników może pójść w ich ślady?
Antoni Klimek
W Widzewie zdecydowanie najgłośniej w ostatnim czasie jest o Antonim Klimku. Skrzydłowy trafił na al. Piłsudskiego w lipcu 2023 roku. Razem z nim do Widzewa trafił w tamtym czasie Dawid Tkacz. Czterokrotni mistrzowie Polski potrzebowali młodzieżowca, który mógłby wypełnić limit trzech tysięcy minut w sezonie by uniknąć kary. Na początku grał mało. W pierwszych dziesięciu ligowych kolejkach wyszedł w podstawowym składzie tylko raz. Wraz z upływającym czasem i zmianą trenera w Widzewie dostawał jednak coraz więcej minut. Premierowego gola strzelił pod koniec listopada w meczu z Lechem Poznań. Później trafiał także w spotkaniach z Górnikiem Zabrze czy Koroną Kielce. Szczególnie docenić należy trafienie 21-latka ze starcia z kielczanami. Klimek oddał cudowny strzał za pola karnego w róg bramki rywala, która nie dał szans bramkarzowi na udaną interwencję. Ten gol dał podopiecznym Daniela Myśliwca trzy punkty, a Klimek zyskał kolejne uwielbienia u młodych fanów Widzewa. Klimek to na ten moment najlepszy i najczęściej grający młodzieżowiec, ale za jego plecami są też inni, którzy cały czas pracują na dostanie szansy od Myśliwca.
Dawid Tkacz
Jak już wspomnieliśmy – wraz z Klimkiem trafił do Widzewa w lecie 2023 roku. Tak samo jak Klimek trafił z klubu pierwszoligowego – Górnika Łęczna, gdzie wyrobił sobie uznaną markę. W całym sezonie 2022/23 rozegrał 35 meczów (prawie dwa tysiące minut) i strzelił pięć goli. Był też reprezentantem juniorskich reprezentacji Polski. Gdy przychodził do Widzewa, to on miał być podstawowym młodzieżowcem. Zadebiutował jednak dopiero w siódmej kolejce, bo na początku rozgrywek musiał leczyć stary uraz, jeszcze z czasów gry w Łęcznej. Później dostawał szanse, ale nie przekonywał. Łącznie w tym sezonie spędził na boisku ponad 700 minut, ale cały czas czeka na premierową bramkę lub asystę w nowym klubie. Na razie chyba brakuje mu jeszcze umiejętności i doświadczenia na poziomie ekstraklasy.
Niewykluczone jednak, że z czasem nabierze brakujące cechy, bo nadal jest bardzo młodym piłkarzem, będącym cały czas w fazie rozwoju. A jego gra w poprzednim klubie daje nadzieję na to, że może już w kolejnych rozgrywkach będzie ważną postacią Widzewa. Powodem przeciętnych występów Tkacza może być też nieoptymalna pozycja, na której występuje w Widzewie. W Łęcznej grał w środku pola, ale w Widzewie te rejony są zaryglowane przez Bartłomieja Pawłowskiego, Frana Alvareza i Marka Hanouska. Z konieczności Tkacz musi grać na skrzydłach, ale chyba nie czuje się tam najlepiej.
Kto jeszcze?
Warto wspomnieć też o Pawle Kwiatkowskim. To siedemnastoletni stoper Widzewa, który zadebiutował już w tym sezonie ekstraklasy. Rozegrał 84 minuty w meczu z Pogonią Szczecin. Później był kontuzjowany, ale ostatnio wrócił i siedział już na ławce Widzewa. Teraz występuje w zespole do lat dziewiętnastu, ale możliwe, że przy problemach kadrowych na środku obrony, dostanie jeszcze szansę w seniorach w aktualnych rozgrywkach.
Warto też wspomnieć o Jakubie Krzywańskim. To młody bramkarz, który tak samo jak reszta zawodników w tym zestawieniu trafił do Widzewa w lecie minionego roku. Wydawało się, że będzie co najwyżej drugi bramkarzem, ale przez chwilę był pierwszym. Miało to miejsce w połowie lutego, kiedy to kontuzji nabawił się nowy bramkarz Ivan Krajcarik. W międzyczasie z klubu odszedł Henrik Ravas i szansę w pierwszym wiosennym meczu z Jagiellonią Białystok dostał Krzywański. Zaprezentował się średnio. Obronił co prawda trzy strzały piłkarzy Jagiellonii z pola karnego, ale jednocześnie stracił trzy bramki i przy co najmniej jednej z nich mógł zrobić coś więcej. Później do klubu przyszedł Rafał Gikiewicz i od tego momentu Krzywański z ławki się nie podniósł. Jaka będzie jego przyszłość w nadchodzących miesiącach? Trudno wyrokować. Gikiewicz ma kontrakt z Widzewem do końca tego sezonu (jest szansa, że go przedłuży), a w odwodzie jest też ww. Krajcarik. Wydaje się, że najlepszą opcją dla Krzywańskiego byłoby pójście na wypożyczenie. Raczej nie do ekstraklasy, ale kluby z drugiej ligi bądź dołu pierwszej powinny być nim zainteresowane.
Jest też Filip Przybułek. Pomocnik na początku tego sezonu dostawał szanse, ale z czasem grał coraz mniej. Ostatni raz w lidze zagrał jeszcze w sierpniu 2023 roku. Później był jeszcze tylko jeden występ z Concordią Elbląg w pucharze Polski. W zimowym okienku transferowym wypożyczeniem Przybułka zainteresowane były Puszcza Niepołomice, Stomil Olsztyn i Skra Częstochowa. Ostatecznie do żadnego z tych klubów nie trafił. Teraz jego kariera stanęła trochę w miejscu. Ostatnio zniknął z kadry pierwszego zespołu i występuje w czwartoligowych rezerwach. Miejmy jednak nadzieję, że to tylko chwilowy zastój w karierze pomocnika i że za jakiś czas ponownie wróci do gry na wysokim poziomie. Papiery na to zdecydowanie ma.
Aleksander Bobek
W ŁKS-ie zdecydowanie najbardziej rozpoznawalnym młodzieżowcem jest Aleksander Bobek. Co prawda w tym sezonie zachował tylko dwa czyste konto, ale to bardziej wina słabej gry całego bloku obronnego ŁKS-u, aniżeli samego Bobka. Indywidualnie bramkarz łodzian zalicza bardzo dobry sezon. Obronił w aktualnym sezonie PKO BP Ekstraklasy 80 strzałów i pod tym względem jest drugim najlepszym bramkarzem w lidze (więcej skutecznych interwencji ma tylko Mateusz Kochalski).
– Jest to bardzo utalentowany chłopak. Ma wszystko, żeby zrobić wielką karierę. Posiada bardzo dobre warunki fizyczne. Ma jednak też pewne braki. W tym wieku musi nabrać doświadczenia. Powinien poprawić m.in. grę nogami i grę na przedpolu. Tych elementów jest sporo. Prawdziwi sportowcy uczą się do końca swojej kariery. Starają się wszystko opanować do perfekcji. Niemniej jest na bardzo dobrej drodze. Być podstawowym bramkarzem w ekstraklasie w tym wieku to bardzo duże wyzwanie, a zarazem wyróżnienie. Wierzę, że jego kariera z każdym tygodniem będzie nabierać rozpędu – mówił Józef Młynarczyk, 43-krotny reprezentant Polski i zdobywca Pucharu Europy w barwach FC Porto.
Niestety najprawdopodobniej bieżące rozgrywki są jego ostatnimi w barwach Łódzkiego Klubu Sportowego. Już w ostatnich miesiącach w kontekście bramkarza ŁKS-u mówiło się o zainteresowaniu Juventusu, FC Kopenhagi czy Cagliari. Bobek został w ŁKS-ie, bo nie chciał go opuszczać w momencie walki o awans do ekstraklasy, albo walki o utrzymanie w lidze. Wydaje się, że po spadku nic nie będzie go trzymało w ŁKS-ie. A i dla łodzian najbliższe letnie okienko transferowe to najlepszy moment na sprzedaż utalentowanego bramkarza, ponieważ kontrakt Bobka z ŁKS-em wygasa już w czerwcu 2025 roku. Najbliższe lato będzie więc ostatnim momentem, żeby otrzymać za piłkarza dobre pieniądze.
Antoni Młynarczyk
Młynarczyk przebojem wbił się do pierwszego zespołu ŁKS-u. Zadebiutował w nim w grudniu 2023 roku w spotkaniu z Legią Warszawa. W kolejnych spotkaniach także pojawiał się z ławki, ale był trochę w cieniu Jędrzeja Zająca (więcej o nim później). Do czasu. W lutym strzelił premierowego gola w starciu z Pogonią Szczecin.
To był także pierwszy mecz w roli trenera ŁKS-u Marcina Matysiak, który od początku pokazał, że nie boi się stawiać na młodzieżowcom. W kolejnych meczach Młynarczyk również nie zawodził. Z Puszczą Niepołomice asystował przy bramce Huseina Balicia. Z Wartą Poznań sam był bliski trafienia do siatki, a przeciwko Rakowowi Częstochowa podawał do Daniego Ramireza, który trafił w słupek. Młynarczyk to piłkarz, który gwarantuje, że po wejściu na boisku zrobi jakąś pożyteczną akcję.
Tego jeszcze nie wiemy, ale niewykluczone, że w przyszłym sezonie w pierwszej lidze będzie kluczowym zawodnikiem ŁKS-u. I szkoda tylko, że w tym sezonie cały czas musi czekać na mecz, który rozpocznie w podstawowym składzie. Wydaje się, że jest już na to gotowy.
Jan Łabędzki
Jan jest synem Michała Łabędzkiego, który poszedł śladami ojca i tak samo jak on został piłkarzem. Pierwsze kroki w swojej piłkarskiej karierze stawiał w ŁKS-ie. Jako junior zaliczył jeszcze trzy inne łódzkie zespoły – SMS, Feniks PSA i PSV, ale to w Łódzkim Klubie Sportowym zadebiutował w seniorskiej piłce. Miało to miejsce w ostatniej kolejce trzeciej ligi w sezonie 2021/22. W kolejnych rozgrywkach grał więcej, co nie umknęło uwadze Kazimierzowi Moskalowi, ówczesnemu trenerowi ŁKS-u. Otóż, w trakcie przerwy zimowej w sezonie 2022/23 został zabrany na obóz przygotowawczy z pierwszym zespołem. W jednym ze sparingów strzelił nawet gola na wagę zwycięstwa łodzian. W pierwszym zespole zadebiutował we wrześniu 2023 roku w pucharowym spotkaniu z KKS-em Kalisz. Wyszedł w podstawowym składzie i rozegrał 72 minuty.
Po karze, za zachowanie na zgrupowaniu reprezentacji Polski wrócił do pierwszej drużyny. W 2024 roku wystąpił w dwóch spotkaniach.
Jędrzej Zając
Gol w ligowym klasyku z Legią Warszawa – będąc polskim piłkarzem chyba nie można sobie wyobrazić lepszego debiutu w naszej rodzimej lidze. A taka sytuacja miała miejsce w przypadku Jędrzeja Zająca. 20-letni skrzydłowy wyszedł w podstawowym składzie na mecz z Legią i nie pękł. Ciężko pracował i walczył na boisku, a los mu tę postawę wynagrodził szczęśliwą bramką.
– Wymarzony debiut. Gol przeciwko jednej z najlepszych drużyn w Polsce to jedno ze wspomnień, które prawdopodobnie zostanie z nim do końca życia. Grał przebojowo, w ogóle nie widać było, że to jego pierwszy mecz w ekstraklasie – tak pisaliśmy o występie Zająca przeciwko Legii.
Skrzydłowy dostał od nas “piątkę” za tamto spotkanie, czyli najwyższą notę spośród wszystkich piłkarzy ŁKS-u. później jednak przyszła obniżka formy. W lutowym meczu z Koroną Kielce był jednym z najsłabszych piłkarzy na boisku. Potem jeszcze wszedł w derbach Łodzi i na ponad miesiąc zostały zesłany do rezerw. Tak prezentował się na tyle dobrze, że znowu wrócił do łask pierwszej drużyny. W ostatniej kolejce wszedł na ponad dwadzieścia minut, ale trudno dobrze ocenić ten występ. Zając pojawił się na boisku wtedy, kiedy to ŁKS przegrywał już 0:4 z Jagiellonią, czyli był już tak naprawdę pewny porażki w tym meczu. Niemniej wydaję się, że Zając w pierwszym zespole Łódzkiego Klubu Sportowego nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Kto jeszcze?
W ŁKS-ie bardzo ciekawie wygląda postać Alana Siwka. To szesnastolatek, który ma już na swoim koncie pierwsze trafienie w drugoligowych rezerwach Łódzkiego Klubu Sportowego. Kolegą Siwka jest o rok młodszy Jakub Pawlak. Bramkarz co prawda jeszcze nie zadebiutował w drugiej drużynie, ale regularnie gra już w trzecim zespole oraz reprezentacji Polski do lat 16. I co ważne – Pawlakowi raczej nie grozi sodówka. Mimo młodego wieku już cechuje się nietuzinkową jak na tak młody wiek etyką pracy i świadomością.
W ŁKS-ie młodzieżowcami są w dużej mierze wychowankowie, natomiast Widzew bardziej korzysta ze skautingu. Sprowadza młodych graczy z całej Polski. Po latach sięgania obcokrajowców o wątpliwej jakości, łódzkie zespoły w jakimś stopniu wracają do swoich korzeni, czyli promowania wychowanków lub po prostu młodych Polaków. I to cieszy.