We wtorek wieczorem walkę o awans do IV rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów rozpocznie Raków Częstochowa. Mistrz Polski zmierzy się z Arisem Limassol, którego napastnikiem jest były zawodnik Widzewa, Mariusz Stępiński.
Raków Częstochowa walczy o to, by być trzecim po Legii Warszawa i Widzewem Łódź polskim klubem, który zagra w fazie grupowej elitarnych rozgrywek Ligi Mistrzów. Na jego drodze do realizacji tego celu stanął właśnie mistrz Cypru, dla którego bramki strzela były napastnik czerwono-biało-czerwonych Mariusz Stępiński. Polak przyznaje, że niewiele wie o zespole Dawida Szwargi, a zna go głównie dzięki temu, że cały czas bliskie są mu losy Widzewa.
– Mógłbym policzyć na jednej ręce mecze Rakowa, które oglądałem. Jeden z nich to ten z Karabachem, reszta to spotkania z Widzewem. Dlatego nie miałem za bardzo jak pomóc z rozpracowaniem rywala. Tutaj całą pracę wykonał trener. Mojego udziału w tym nie było – wyjaśnił Stępiński na przedmeczowej konferencji prasowej poprzedzającej wtorkowy mecz Rakowa z Arisem Limmasol.
CZYTAJ TEŻ: „Trener Widzewa na presję musi być odporny jak Eskimos na katar”
Były napastnik Widzewa ma już za sobą problemy związane z kontuzją, która zabrałą mu sporą część poprzedniego sezonu i bardzo dobrze wszedł w nowy cykl, dlatego mistrzowie Polski będą musieli na niego uważać. W trzech oficjalnych meczach tego sezonu Stępiński zdobył dla Arisu trzy gole i zaliczył jedną asystę, więc może pokrzyżować szyki marzącemu o Lidze Mistrzów Rakowowi.
– Jestem Polakiem i bardzo się cieszę, że gramy w Polsce, ale w tym momencie gram dla Arisu i to jest dla mnie najważniejsze. Fajnie będzie zagrać w swoim kraju, ale w tej chwili nie mogę trzymać kciuków za polski klub – zaznaczył zawodnik, o którego powrocie do Widzewa od dawna marzy wielu fanów czerwono-biało-czerwonych.
NIE PRZEGAP: Wiceprezes Widzewa: „Nie patrzę na życie z perspektywy funkcji, którą pełnię”