Radość piłkarzy GKS-u Bełchatów po pokonaniu Ruchu Chorzów Fot. gksbelchatow.com
Reklama
W ostatnim tegorocznym meczu ligowym broniący się przed spadkiem GKS Bełchatów sensacyjnie pokonał Ruch Chorzów, wicelidera II ligi.
W rundzie jesiennej szczęście nie sprzyjało piłkarzom GKS-u, którzy kilkakrotnie tracili gole i punkty w końcówkach spotkań. Ale suma szczęścia podobno równa się zeru i los przynajmniej częściowo oddał to, co wcześniej zabrał. Do Bełchatowa przyjechał Ruch Chorzów, kandydat do awansu. Trzeba przyznać, że w pierwszej połowie był lepszy. Goście mieli kilka doskonałych sytuacji, jednak kapitalnie spisywał się w bramce Leonid Otczenaszenko. Gdyby nie on, już przed przerwą spotkanie byłoby rozstrzygnięte.
Reklama
Gospodarze też mieli szanse na otwarcia wyniku, jednak nie wykorzystali ich Dawid Flaszka i Martun Klabnik. Ten pierwszy wreszcie trafił, wpychając piłkę do bramki po centrze Artura Golańskiego. Ruch rzucił się do odrabiania strat, jednak Otczenaszenko był znakomicie usposobiony. Skapitulował dopiero w 84. minucie po strzale Daniela Szczepana.
Końcówka spotkania była pasjonująca. Najpierw w zamieszaniu Damian Warnecki trafił piłką w słupek, a w odpowiedzi chorzowianie byli blisko zdobycia drugiej bramki. W ostatniej minucie doliczonego czasu GKS wyprowadził kontrę, którą wykorzystał Warnecki. Sędzia już nawet nie wznowił gry. – Ruch zagrał bardzo dobrze, ale to nie gwarantuje wygranej. Przekonaliśmy się o tym kilka razy. Teraz los się do nas uśmiechnął. Musieliśmy wznieść się na najwyższy poziom zaangazowania – skomentował Kamil Socha, trener GKS-u.
Bełchatowianie wygrali po raz szósty, ale zimę spędzą w strefie spadkowej. Do bezpiecznego miejsca tracą pięć punktów.