W sobotę przy al. Unii piłkarze ŁKS wznowią rundę wiosenną. O godzinie 17.00 rozpocznie się mecz z Garbarnią. Jesienią łodzianie ulegli w Krakowie 2:3, choć przez większą część spotkania byli zespołem lepszym.
Zespół ŁKS w tym sezonie przegrał cztery spotkania. Jednak porażka w Krakowie z zajmującą ostatnie miejsce w tabeli Garbarnią boli najbardziej. Klub z al. Unii prowadził 2:1, dominował na boisku i… przegrał. – Nie byliśmy zespołem gorszym. W piłce jednak nie zawsze lepszy wygrywa. Wierzę w to, że wyciągnęliśmy wnioski z tamtego meczu. Uważam, że obecnie jesteśmy mocniejszą drużyną, niż wtedy. To jest jednak sport, każdy wynik jest możliwy. Ja jestem gotowy na rundę wiosenną, nie wiem jak piłkarze. Zobaczymy w sobotę – powiedział zachowawczo trener Kazimierz Moskal. Mecze kontrolne pokazały, że łodzianie są dobrze przygotowani do rozgrywek.
Szkoleniowiec przestrzega przed lekceważeniem rywala, który w tym sezonie zdobył zaledwie 16 punktów i zamyka ligową stawkę. – To są właśnie te trudne mecze. Zapewne wszyscy z góry założyli, że Raków Częstochowa awansował już do ekstraklasy, a Garbarnia spada z pierwszej ligi. To mylne założenie. Jest to pierwsze spotkanie na wiosnę po długiej przerwie, a wiadomo, że pierwsze mecze zawsze pewną dozę niepewności niosą. Są w podobnej sytuacji jak my. Nie mamy nic do stracenia i chcemy grać o awans. Oni również nie mają nic do stracenia i będą walczyć o utrzymanie – tłumaczy Moskal.
Po starciu z Garbarnią ŁKS czeka wyjazd do Mielca. Stal to trzeci zespół pierwszej ligi. – Na razie nie skupiamy się na tym spotkaniu, tylko na sobocie. Według mnie pierwsze trzy kolejki o niczym nie zadecydują. Każdy mecz będzie istotny. Myślę, że aż dziesięć zespołów liczy na awans. Ta liga jest pełna niespodzianek – podkreśla szkoleniowiec.
Po ostatnich meczach kontrolnych kilku zawodników narzeka na urazy. – Na pewno nie zagra Artur Bogusz, który w ostatnim sparingu nabawił się kontuzji pęknięcia piątej kości śródstopia. Do meczu mamy jeszcze dwa dni i robimy wszystko, żeby pozostali zawodnicy byli gotowi do gry – mówi Moskal. Pod znakiem zapytania stoi występ m.in. Łukasza Sekulskiego.