Gdyby ktoś powiedział mi przed sezonem, że po 28 kolejkach Widzew będzie miał tylko 7 punktów straty do Rakowa i Legii, uznałbym to za czystą abstrakcję. Oczywiście na taki stan rzeczy złożyło się wiele, także od łodzian niezależnych czynników, ale na jedną rzecz na pewno mieli w klubie wpływ. Na wybór następcy Janusz Niedźwiedzia.
Chwaląc trenera trzeba zawsze pamiętać, że ci wysoko podrzucani, są potem często zostawiani samym sobie, kibice i szefowie zapominają ich złapać, gdy początkową euforię zastępuje gorycz po straconych punktach. A apetyt przecież rośnie i to bardzo szybko. Już teraz część kibiców miała do mnie pretensje, że dwa tygodnie temu napisałem, (TUTAJ>>>>>>>>>>>>>), że bycie ligowym przeciętniakiem to w tym sezonie powinien być powód do małej dumy. Oczywiście, samo zdanie nie brzmi dobrze, ale już z uzasadnieniem trudno się nie zgodzić. Bo czy ktoś z realistycznie myślących fanów Widzewa nie wziąłby w ciemno miejsca w górnej części tabeli i bardzo spokojnej wiosny? Rzut oka na kadrę przed sezonem oraz wyniki z poprzednich rund rewanżowych sprawiały, że można było przy al. Piłsudskiego poważnie obawiać się o utrzymanie w Ekstraklasie.
Układ sił zmieniła kluczowa decyzja, którą ma do podjęcia każdy prezes i dyrektor klubu. Polsce – wybór trenera. Janusz Niedźwiedź sporo w Łodzi zrobił, był bardzo ważnym i będzie zasłużenie dobrze wspominanym szkoleniowcem. Coś się jednak wypaliło i zmiany stały się nieuniknione. Wybór Daniela Myśliwca okazał się takim samym strzałem w dziesiątkę, jak niewypałem było podjęcie przez szefów ŁKS decyzji o współpracy z Piotrem Stokowcem. Dwa zespoły o zbliżonej wtedy sile skierowały się w dokładnie przeciwne strony.
NIE PRZEGAP: Zmiana w polityce transferowej Widzewa. Będzie łatwiej o dobrych piłkarzy
Piszę o Danielu Myśliwcu, bo nie tylko dał coś ekstra Widzewowi, ale także niedzielnemu programowi w Canal+Sport. Dogrywka Ligi+Extra z łódzkim trenerem powinna być lekturą obowiązkową dla każdego fana. Kilka wątków pozwolę sobie tu zacytować, ale było ich znacznie więcej podczas udzielania odpowiedzi na pytania Bartosza Glenia i Krzysztofa Marciniaka.
– Za często mówimy o wieku, za mało o kompetencjach – odpowiedział Daniel Myśliwiec, spytano o porównanie młodych trenerów, którzy robią furorę w Ekstraklasie. I ma rację. Młodzi niewątpliwie kompetencje mają, ale i starszym często ich nie brakuje. A ostatnio mam wrażenie, jakby tylko młodzi byli dobrzy, a starsi szybko skreślani.
Czym jeszcze zaskoczył Daniel Myśliwiec?
– Lubię oglądać konferencje prasowe innych trenerów. Widać tam nastroje w drużynie i jak kto patrzy na piłkę. To jak z przyjęciem piłki: jeden lubi przyjąć podeszwą, inny dużo dodać od siebie przy kontakcie – komentował trener Widzewa. – Moglibyśmy więcej rozmawiać o piłce, by ludzie wiedzieli czego od ciebie oczekiwać. Ja na początku swojej pracy mówiłem to, co myślę i czuję, ale w taki sposób, jakbym mówił do innych trenerów. A gdy mówisz do ludzi, którzy tych pojęć nie znają, warto taką definicję przedstawić, byśmy się lepiej rozumieli. I to zacząłem robić, by lepiej zrozumieli mnie także fani Widzewa – wyjaśniał. I ja też bardzo bym chciał, by tych rozmów o piłce było więcej. Takich o taktyce, o szczegółach a nie tylko tych determinowanych wynikiem.
– Nawet ci starsi piłkarze, gdy słyszą nową nomenklaturę, mówią pewnie: „Trenerze, nie zanudzaj”. To nie jest język do komunikacji z piłkarzem – protestował z uśmiechem Michał Żewłakow, ale tu się z naszym 102-krotnym reprezentantem nie zgodzę. Piłkarze też coraz bardziej chcą takiego języka i konkretnej informacji co robić, by odzyskać miejsce w składzie, by zespół funkcjonał lepiej.
CZYTAJ TEŻ: Mecz Przyjaźni Ruch – Widzew. Pękło 41000!
– Ja jestem otwarty na spotkania z piłkarzami. Nasza praca polega na tłumaczeniu ludziom, co robić, by wygrywać. Na czym nam zależy. A zależy na zwyciężaniu. Wiemy, w jaki sposób chcemy to robić. Gdy ktoś niezadowolony ze swojej pozycji w zespole, pytam czy chodzi o coś pozasportowego, czy tylko o sprawy czysto sportowe, które mogę wyjaśnić – opowiadał dalej Daniel Myśliwiec.
– Czy Antoni Klimek to największy indywidualny postęp? – pytali prowadzący.
– Ojjj… (długa chwila zastanowienia). Po Antku najbardziej widać postęp, bo dużo wcześniej nie grał. Rozmawiałem z młodzieżowcami, tłumacząc, by grali tak, żeby doświadczeni piłkarze wiedzieli, że to młodzi zasługują na miejsce bo są lepsi, a nie dlatego, że są młodzi. Antek patrząc na konkrety jest najbardziej widoczny, ale czy zrobił największy postęp? Jakie macie zarzuty do Mateusza Żyro? Albo Bartek Pawłowski – nie zawsze ma konkret, jeśli chodzi o gole lub asysty, ale widzicie, jak podchodzą do niego przeciwnicy? Robi na mnie wrażenie jego zarządzanie drużyną i szatnią. Zanim ja po Śląsku i Wiśle coś powiedziałem, gdy źle to nie wyglądało, a przegrywaliśmy, on już to zrobił przede mną – wyjaśniał trenera Widzewa, słusznie doceniając większą liczbę piłkarzy. I pokazując, co daje mu dużo radości – sprawianie, że jego podopieczni podnoszą umiejętności, stają się lepsi.
– On jako lider miał najtrudniej. Przesunięty z lewą stronę na prawą, by to innym dobrać odpowiednie środowisko. Ale rozumiał to – wyjaśniał jeszcze rolę wybranego prze siebie kapitana Myśliwiec. – Dwukrotnie zmieniłem Bartkowi pozycję w ciągu paru miesięcy. Ale on adaptuje się do sytuacji. A my musimy zarządzać sytuacją, gdy rywale nie odstępują Bartka na krok. On dzieli się ze mną swoimi pomysłami taktycznymi, refleksyjnie podchodzi, upewnia się, jak jego poruszanie po boisku wpływa na zespół – mówił Daniel Myśliwiec. Tak szczerze – nie brakuje wam właśnie takich rozmów o futbolu, bardzo konkretnych? Mnie bardzo, dlatego z taką uwagą wysłuchałem Daniela Myśliwca w Lidze+Extra i przytaczam tutaj niektóre jego opinie. Przemyślania szkoleniowca, który sam przyznał, że przed objęciem klubu i tuż po objęciu chciał zrozumieć, czym jest Widzew dla kibiców. – Chciałem poczuć kulturę i mikrokulturę klubu, zrozumieć oczekiwania – wspominał Daniel Myśliwiec, przyznając też, że czasem świadomie „rozpala pożar” wokół swoich pomeczowych wypowiedzi, by nie mówiło się o piłkarzach, by oni mieli spokój.
Na razie Daniel Myśliwiec podpalać nie musi, na razie w Widzewie wciąż trwa jego bardzo długi miesiąc miodowy. Gorsze chwile przyjdą, a wtedy wielu wyciągnie niektóre cytaty, by z efektownych wcześniej wypowiedzi pośmiać się, gdy trenerowi i klubowi powinie się noga. Ale moim zdaniem nastąpi to później niż wcześniej, bo łodzianie znaleźli naprawdę właściwego człowieka na właściwe miejsce. Co niedzielny program w Canal+Sport tylko potwierdził, choć przecież potwierdzać nie musiał – wszak w tym roku Widzew to ścisła ligowa czołówka, a każdy niemal piłkarz wygląda lepiej niż jesienią.
Żelisław Żyżyński, Canal+Sport
Bartłomiej PawłowskiDaniel MyśliwiecPKO EkstraklasapublicystykaWidzew ŁódźŻelisław Żyżyński