Czy nowi piłkarze łódzkich drużyn są wzmocnieniami? Kto zawiódł, a kto naprawdę pomógł? „Łódzki sport” postanowił to sprawdzić.
Wiemy, że czas na oceny przyjdzie po sezonie, ale za nami już siedem meczów ŁKS-u (jeden w Pucharze Polski) i siedem Widzewa. Już można ocenić, jak spisali się nowi, którzy przecież mieli być wzmocnieniami. W sytuacji obu łódzkich klubów potrzebni byli piłkarze, którzy z miejsca im pomogą, bo przecież o ŁKS i Widzew grają o awanse do ekstraklasy.
Trzech piłkarzy z tego grona nie da się w żaden sposób ocenić. Po prostu wciąż nie zagrali w tej rundzie. Adam Marciniak tuż przed pierwszym meczem złamał na treningu kość twarzy i dopiero w ostatniej kolejce, w spotkaniu z Sandecją Nowy Sącz, po raz pierwszy wyszedł na boisko. Grał nieco ponad pół godziny.
Z kolei Caique i Vjaceslavs Kudrjavcevs wciąż czekają na debiuty w Widzewie, ale chyba prędko się nie doczekają. Szczególnie łotewski bramkarz, bo przecież Jakub Wrąbel broni bardzo pewnie.
A oto nasza klasyfikacja nowych piłkarzy ŁKS-u i Widzewa i ich ocena.
Wiele obiecywaliśmy sobie po transferze tego piłkarza. 22-latek ma przecież za sobą występy w młodzieżowej reprezentacji Polski, a do Widzewa trafił z dużego polskiego klubu, czyli Lecha Poznań. W drużynie z al. Piłsudskiego dostał dużo szans. Zagrał w siedmiu meczach, z czego w czterech od początku. Najlepszy występ zaliczył w debiucie, potem już było gorzej. Do tej pory zdobył jednego gola z rzutu karnego, ale dwa kolejne zmarnował. Podobnie zresztą, jak kilka bardzo dobrych okazji. Ostatnio wchodzi już tylko na końcówki. Może teraz – wobec bardzo poważnej kontuzji Przemysława Kity – Tomczyk w końcu wystrzeli i spełni duże oczekiwania?
Czech z kolei musiał trochę poczekać na swoją szansę. Ostatnio grał w pierwszym składzie, ale chyba będzie miał problem, by je utrzymać. W meczu z GKS-em Jastrzębie Hanousek zobaczył dwie żółte kartki i wyleciał z boiska. To było bardzo nieodpowiedzialne zachowanie przecież tak doświadczonego piłkarza. Ogólnie Czech raczej zawodzi, bo kibice wiele sobie po nim obiecywali. Widać, że 29-letni pomocnik ma duży potencjał, ale musi go w końcu pokazać na boisku i stać się prawdziwym liderem środka pola Widzewa. Czekamy.
O Duńczyku z ŁKS można napisać podobnie, jak o Czechu. Ma duży potencjał, ale wciąż nie pokazał go na boisku. Tak naprawdę nie wiemy nawet tego, czy 30-latek wywalczył sobie już miejsce w jedenastce. Pięć razy grał od początku, dwa razy wchodził z ławki. W ostatnim meczu z Sandecją Nowy Sącz Rygaard zdobył swojego pierwszego gola w ŁKS-ie, ale łodzianie ten mecz przegrali. Czekamy aż Duńczyk z wielkim potencjałem zacznie wygrywać mecze dla ŁKS-u.
Niektórzy pukali się w głowę słysząc, na jakich zasadach Widzew wypożyczył tego nastolatka ze Śląska Wrocław. Po sezonie nie ma bowiem prawa pierwokupu. Uznano jednak, że pomoże drużynie z Łodzi w awansie. Zaczął świetnie, bo od bardzo dobrego występu przeciwko Koronie Kielce i gola w debiucie. Po kolejnym meczu stracił jednak miejsce w składzie i wchodzi na końcówki.
21-letni pomocnik/napastnik zaliczył wejście smoka do ŁKS-u. Już w debiucie strzelił gola Legii Warszawa w Pucharze Polski, a w swoich drugim meczu w Fortuna 1 Lidze zaliczył też pierwszą ligową bramkę. Dotychczas zagrał w sześciu meczach w lidze i niestety zatrzymał się na tym jednym golu. Tak jak cały ŁKS, jest ostatnio w dołku. Czekamy na wzrost formy, bo dobra gra Janczukowicza jest teraz – wobec kontuzji innych napastników – bardzo potrzebna.
Kolejny wypożyczony przez Widzew piłkarz. 22-latek zajął miejsce po lewej stronie obrony i – z wyjątkiem derbów – radził sobie poprawnie, a ostatnio już naprawdę dobrze. Gach potrzebował trochę czasu, by wpasować się do nowej drużyny, ale wygląda na to, że już jest jej częścią. W Widzewie wystąpił w sześciu meczach, we wszystkich od początku. Tylko raz został zmieniony.
Brazylijczyk jest w czołówce naszej klasyfikacji, a przecież zagrał ledwie w trzech meczach i to ani razu od początku. Do tej pory uzbierał ledwie 54 minuty na boisku. Ale za to jakich! W derbach zdobył pięknego gola na wagę remisu z Widzewem, a w kolejnym ze Stomilem Olsztyn zaliczył bramkę i asystę. Niestety w Olsztynie doznał też kontuzji i do tej pory nie wrócił do gry. Czekają trenerzy ŁKS-u, czekają kibice. Z 31-latkiem byłoby łatwiej o awans do ekstraklasy.
Nie mogło być inaczej. Tylko on mógł wygrać tę klasyfikację. 24-letni bramkarz wypożyczony do Widzewa z Wisły Płock od razu wszedł do jego bramki i od razu stał się bardzo mocnym punktem drużyny. Wystarczy wspomnieć, że w siedmiu meczach wpuścił tylko trzy gole (nie ze swojej winy). W czterech ostatnich spotkaniach nie dał się pokonać ani razu i zbiera minuty bez straconej bramki. To już 365 minut. Wrąbel pokazuje, jak ważny dla zespołu jest dobry bramkarz. Jego kilka interwencji uratowały Widzewowi punkty, a drużyna pnie się w górę tabeli w dużej mierze także dzięki Wrąblowi.
Autor: Janek