Chorwat, który zaraz po przyjściu do Widzewa doznał bardzo poważnej kontuzji, zaczął już trenować z piłką.
Reklama
„Chorwacki obrońca podczas sobotniego sparingu z Rakowem Częstochowa doznał urazu więzadła krzyżowego przedniego. Teraz czeka go zabieg i kilka miesięcy rozbratu z piłką nożną” – to fragment komunikatu, jaki Widzew wydał 6 września 2020 roku. Tak naprawdę po badaniach w klubie wiedzieli już, że 20-latek wróci najwcześniej za sześć, nawet osiem miesięcy.
Wcześniej Mikulić, który dopiero co został piłkarzem Widzewa, zdążył w nim zadebiutować. Zagrał od początku w meczu z Radomiakiem. Nie poszło mu dobrze, tak jak i całej drużynie, bo Widzew przegrał na inaugurację Fortuna 1 Ligi aż 1:4.
Reklama
Chorwat miał być lewym obrońcą drużyny na lata, ale trenerzy musieli sobie radzić bez niego. Dzisiaj o miejsce na tej pozycji rywalizują Filip Becht, Kacper Gach i Patryk Stępiński. Dwóch ostatnich Widzew musiał sprowadzać w trybie awaryjnym właśnie z powodu urazu Mikulicia.
Chorwat od tamtej pory leczy się i rehabilituje, m.in. w Serbii. Kilka dni temu Widzew poinformował, że Mikulić wrócił już do Polski i przechodzi szczegółowe badania, które dadzą odpowiedź na pytanie, czy i na jakiej intensywności może rozpocząć treningi z resztą drużyny. Odpowiedź już jest. 20-latek wrócił na boisko. „Petar Mikulić już po badaniach medycznych i jest włączany w trening piłkarski. Planowany czas powrotu do pełnego treningu z drużyną, to ok. 2 tygodnie” – poinformował klub.