W meczu, który niedawno był klasykiem polskiej siatkówki, przeciętnie grająca Asseco Resovia pokonała bardzo słabą PGE Skrę Bełchatów.
W środę PGE Skra odpadła z Pucharu Polski, przegrywając w swojej hali z Treflem Gdańsk. Nie był to przypadek, co potwierdził mecz w Rzeszowie. Bełchatowianie zagrali bardzo słabo, a mimo to mieli szansę na lepszy wynik.
Reklama
W pierwszym secie zawodnicy PGE Skry tylko stali i patrzyli, jak ich przeciwnicy z Rzeszowa rozbijają ich. Nie wiadomo, dlaczego trener Mieszko Gogol wystawił od początku Bartosza Filipiaka, który jest zupełnie bez formy. Po ośmiu nieudanych atakach zmienił go Duszan Petković i też nie był w stanie zdobyć punktu. Udało mu się to dopiero na początku trzeciego seta i od tego momentu był wyróżniającym się siatkarzem w drużynie z Bełchatowa.
Resovii przeciwstawił się tylko Taylor Sander. Dzięki jego grze, a także błędom gospodarzy, PGE Skra miała szansę wygrać drugiego seta. Nie wykorzystała go, podobnie jak trzeciego. W końcówce fatalnie spisał się Kacper Piechocki, który przy wyniku 23:23 tak nieudolnie usiłował uchylić się przed lecącą daleko za linię końcową piłką, że został trafiony w głową. Zespół z Rzeszowa wykorzystał okazję i zdobył trzy punkty.
Teraz PGE Skrę czeka jeszcze trudniejsze zadanie, jakim będzie mecz z Zenitem Kazań w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Zostanie on rozegrany w środę o godzinie 20:30 w hali Energia.