PGE Skra do środowego spotkania przystępowała po przełamaniu fatalnej serii. W weekend bełchatowianie, po 5 kolejnych porażkach ligowych, wygrali wreszcie na wyjeździe z GKS-em Katowice. Ich kibice mogli więc liczyć, że klub najgorsze ma już za sobą.
Miejscowa drużyna, mimo ostatnich trudnych tygodni, po których dopiero wychodzi na prostą, w środowym meczu z Cerrad Enea Czarnymi Radom była faworytem. Potwierdziła to w pierwszym secie. Podopieczni Joela Banksa od początku grali pewnie i spokojnie. Wyższy bieg wrzucili w połowie partii, kiedy zaczęli odjeżdżać przyjezdnym. Szybko wypracowali sobie sześcio-, a w decydującej fazie partii już nawet ośmiopunktową przewagę (25:17). Nie mieli z tym problemu, bo znacznie lepiej serwowali (2 asy Mateusza Bieńka i 1 Dicka Kooya), dzięki czemu dysponowali komfortem prowadzenia gry i ustawiania kolejnych akcji.
Początek kolejnej partii przypomniał im jednak, że muszą być czujni i w pełni skoncentrowani. Radomianie wykorzystali ich słabsze momenty i zgromadzili nawet 4 oczka zapasu, ale wystarczyło, że w polu serwisowym pojawił się Kooy (dwie kolejne punktowe zagrywki) i w połowie seta, po serii 9 (!) zdobytych punktów z rzędu bełchatowianie prowadzili już 17:12! Rywale kompletnie stanęli. Nie pomogły dwa czasy wzięte w krótkim czasie przez doskonale znanego w Bełchatowie trenera Jacka Nawrockiego. Gospodarze serwowali, przyjmowali, bronili, podbijali i kontrowali. Całego seta wygrali 25:14, a skończył go skutecznym blokiem Filippo Lanza.
W trzeciej odsłonie, zamiast niepotrzebnych nerwów które zdarzały się w analogicznych sytuacjach na początku sezonu, zespół Banksa od pierwszej akcji kontrolował wydarzenia na parkiecie i szybko odskoczył bezradnemu przeciwnikowi (8:4). W kolejnych minutach obraz gry nie uległ zmianie. Bełchatowianie grali “swoje”, rozbici rywale z kolei w tym czasie grali bardzo niewiele. Ostatniego seta PGE Skra wygrała 25:21 i zapisała na swoim koncie cenne trzy punkty, robiąc krok w kierunku ligowej czołówki. Na pytanie czy ma prawo znaleźć się w niej na stałe odpowiedź dadzą dwa najbliższe (oba domowe) mecze – 26 listopada z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i 3 grudnia z Jastrzębskim Węglem.
Środowe zwycięstwo siatkarze PGE Skry Bełchatów zadedykowali zapewne przede wszystkim młodym kibicom, którzy nie tylko z rodzicami, ale też w ramach zaproszonych na to spotkanie grup zorganizowanych, licznie wypełni tego dnia Halę Energia. Czy pewna i widowiskowa wygrana przekona ich, by zostać na dłużej i wspierać Żółto-Czarnych w nadchodzących meczach?
PGE Skra Bełchatów – Cerrad Enea Czarni Radom 3:0 (25:17, 25:14, 25:21)
Skład PGE Skry Bełchatów: Karol Kłos, Grzegorz Łomacz, Filippo Lanza, Wiktor Musiał, Dick Kooy, Mateusz Bieniek, Kacper Piechocki (libero).
MVP Spotkania: Kacper Piechocki.
Dick KooyFilippo LanzaMateusz BieniekPGE GiEK Skra BełchatówPlusLigasiatkówka