15 lat temu mecze PGE Skry Bełchatów z Indykpolem AZS Olsztyn decydowały o mistrzostwie Polski. Dziś stawka nie będzie tak wysoka, jednak emocji na pewno nie zabraknie.
Reklama
Drużyna PGE Skry Bełchatów wraca do hali Energia. Na mecz PlusLigi, bo niedawno zaprezentowała się kibicom w sparingu z Polonią Londyn. Teraz jednak wymagania i stawka są nieporównywalne, bo stawka są punkty, a obaj rywale marzą o nawiązaniu do czasów świetności. Znacznie bliżej tego są gospodarze, którzy zaczęli rozgrywki od pokonania na wyjeździe Cuprum Lubin 3:1. Indykpol AZS przegrał u siebie, a dokładnie w Iławie, która stała się jego domem, z Asseco Resovią 0:3.
Czas pracuje dla PGE Skry
Każdy kolejny dzień treningów powinien działać na korzyść bełchatowian, którzy dopiero od dwóch tygodni są w pełnym składzie. W siatkówce zgranie jest bardzo ważne, a przed meczem pierwszej kolejki Grzegorz Łomacz tylko raz grał z Aleksandarem Atanasijeviciem i Dickiem Kooyem, czyli najważniejszymi zawodnikami ofensywnymi PGE Skry.
Gospodarze są zdecydowanymi faworytami, jednak w sobotę przekonaliśmy się, że PlusLiga potrafi być nieprzewidywalna. Bo kto spodziewał się, ze Asseco Resovia przegra w Katowiach z GKS-em 0:3… W olsztyńskiej drużynie próżno szukać siatkarskich gwiazd, choć Torey DeFalco jest bardzo blisko miejsca w podstawowej szóstce reprezentacji USA. Już po podpisaniu kontraktu 24-letniego przyjmującego chciały kluby z najbogatszych europejskich lig, lecz Indykpol AZS nie zgodził się na jego odejście. W porównaniu z poprzednim sezonem w Olsztynie jest też nowy trener. Daniela Castellaniego zmienił Marco Bonitta, w przeszłości selekcjoner reprezentacji Polski kobiet.
Dodatkowa motywacja
Wracając zaś do PGE Skry, to w klubie podkreślają, że po raz pierwszy od dawna w drużynie przeważają zawodnicy mający coś do udowodnienia. Poczynając od Łomacza przez Karola Kłosa, Kooya, aż po Atanasjevicia. Zmiennikiem tego ostatniego jest Damian Schulz, który przyszedł do Bełchatowa z Olsztyna… Mecz zapowiada się więc bardzo ciekawie.