Decyzja o tym, kto poprowadzi Widzew w nowym sezonie jeszcze nie zapadła – zapewnia Piotr Szor, p.o. prezesa klubu.
Szor był gościem porannej audycji w oficjalnym radiu Widzewa. Mówił m.in. o zmianie trenera, której zarząd klubu dokonał w trakcie rundy wiosennej. Szor i Michał Rydz podziękowali za pracę Enkeleidowi Dobiemu i powierzyli prowadzenie pierwszej drużyny Marcinowi Broniszewskiemu. Temu niestety nie poszło dobrze. Widzew stracił szanse na awans do barażów. W tej chwili jest dopiero na 11 miejscu w tabeli.
Dzisiaj Szor broni tej decyzji. – Nie będę bronił trenera i drużyny, chociaż widzę poprawę w grze. Nie ma też sensu mówić, że może gdybyśmy jeszcze mieli pięć meczów, to by się nam udało, bo tak można byłoby mówić do końca świata – powiedział prezes. – Jasne jest, że ta zmiana nic nie dała. Mieliśmy grać ofensywnie, a nasz zespół strzela jako jednak z trzech drużyn najmniej goli w lidze. To jest dramatyczne. Można mówić o nieskuteczności Tomczyka czy Robaka, ale za to odpowiada cała drużyny. W całym sezonie nie było wiele sytuacji. Jestem rozczarowany sezonem, bo liczyłem na pierwszą szóstkę.
Szor podkreślił, że zmiany Dobiego na Broniszewskiego dokonałby jeszcze raz, gdyby było trzeba. – Być może mogłem dokonać tej zmiany już wcześniej, ale nie byłem wtedy zwolennikiem tego, by to zawodnicy za pomocą mediów zwalniali trenera. Chciałem dać czas na poukładanie relacji trener Dobi – piłkarze. Stałem bardzo mocno za trenerem. W końcu jednak trzeba było podjąć tę decyzję. Nie będę zdradzał szczegółów, powiem tylko, że wyniki nie były jedyną wypadkową. Ta zmiana musiała nastąpić – stwierdził.
„Zrobiłbym tę zmianę ponownie”
Dodał, że nie było szansy na zatrudnienie nowego trenera z zewnątrz. Mógł zostać Dobi, albo drużynę przejąć Broniszewski. – Chciałem dać drużynie nowy impuls, poukładać pewne sprawy. To co działo się w szatni, niech zostanie w szatni. Powtarzam – zrobiłbym tę zmianę ponownie – powiedział. Stwierdził też, że ten sezon został zmarnowany.
Widzew szuka obecnie nowego trenera, jak zapewnia Szor, w porozumieniu z prawdopodobnym przyszłym właścicielem, czyli Tomaszem Stamirowskim. – Podeszliśmy do poszukiwań trenera inaczej, według pewnego schematu: pytań, prezentacji z określonych obszarów, Chodzi m.in. o pomysł na grę, współpracę ze sztabem. Odbyliśmy sporo rozmów. Potencjalni kandydaci mieli bardzo dużo czasu, by przedstawić nam swój pomysł na Widzew. To nie był zmarnowany czas, dużo też dowiedzieliśmy się o naszej drużynie, czego chyba wcześniej nie chcieliśmy widzieć – powiedział.
Pisaliśmy że, głównym kandydatem na objęcie funkcji trenera Widzewa jest Krzysztof Brede, ale problemem są wygórowane warunki stawiane przez jego agenta Piotra Tyszkiewicza. W klubie usłyszeliśmy, że są nie do zaakceptowania. Widzew kontaktował się z Markiem Gołębiewskim, byłym szkoleniowcem Skry Częstochowa, który potwierdził to “Łódzkiemu Sportowi” (tutaj). Rozpatrywane są też kandydatury Janusza Niedźwiedzia, Artura Skowronka i Łukasza Surmy.
Szor dodał, że decyzja, kto poprowadzi Widzewa, jeszcze nie zapadła. – Czy będzie nowy trener, czy pozostanie dotychczasowy, czy cały sztab się zmieni, czy nie. Czekamy na to, co się stanie ze spółką – stwierdził. – W ciągu kilku najbliższych dni powinniśmy poznać odpowiedź, czy przejmie ją pan Tomasz Stamirowski, czy jego propozycja zostanie zaakceptowana przez stowarzyszenie.
Pełniący obowiązki prezesa Widzewa zapewnił, że nie będzie tak, że jak przyjdzie nowy właściciel, prezes albo dyrektor sportowy, to zwolni trenera, którego wybierze obecny zarząd. – Wszystko co związane z nowym trenerem uzgadniane jest w pełni z radą nadzorczą i prawdopodobnym właścicielem. Znają listę nazwisk, znają ustalenia, także finansowe – powiedział.
Szor odniósł się też o sprawy wpuszczaniu kibiców na ostatni mecz sezonu – w niedzielę z Odrą Opole. Na trybuny będzie mogło wejść ponad 4300 kibiców, czyli 25 proc. pojemności obiektu. – Zrobiliśmy co mogliśmy, by mogło być więcej kibiców na tym meczu, ale pewnych rzeczy nie udało się przeskoczyć – zaznaczył.