Jordi Sanchez śmielej zapukał do drzwi pierwszego składu Widzewa w meczu 2. kolejki z Jagiellonią Białystok. Przypomnijmy, że Hiszpan dał naprawdę dobrą zmianę i zdobył w tym spotkaniu bramkę na 2:0, doskonale wykańczając indywidualną akcję.
Kolejny powód do pochwał nowy napastnik łódzkiego klubu dał w niedzielnym starciu z Lechią Gdańsk. Ponownie wszedł z ławki i ponownie wpisał się na listę strzelców, wykorzystując fantastyczne dośrodkowanie Fabio Nunesa.
27-latek dość szybko wkomponował się w zespół. I chociaż wciąż brakuje mu jeszcze zgrania ze wszystkimi kolegami z drużyny, to niewątpliwie czas będzie działał na jego korzyść. Warto jednak pamiętać, że Sanchez rywalizuje z największą gwiazdą Widzewa – Bartłomiejem Pawłowskim. To lider drużyny, który doskonale odnalazł się na pozycji napastnika i, jeśli oczywiście nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, nie ma najmniejszych szans, by mecz ze Śląskiem rozpoczął na ławce rezerwowych. Naszym zdaniem jednak mógłby dać Widzewowi jeszcze więcej jako ofensywny pomocnik, o czym pisaliśmy TUTAJ.
To jednak nie my, a sztab szkoleniowy Widzewa decyduje o zestawieniu wyjściowej jedenastki łódzkiego klubu. Nic więc dziwnego, że podczas pomeczowej konferencji prasowej trener Janusz Niedźwiedź został zapytany o to, czy w jego odczuciu Jordi Sanchez zasłużył na występ w pierwszym składzie w meczu ze Śląskiem Wrocław.
– To będzie wyzwanie dla nas jako sztabu, jak to zrobić, by zmieścić tę dwójkę w składzie, jeśli oczywiście potwierdzą dobrą dyspozycję w tygodniu. Już przed meczem o tym myśleliśmy, natomiast jeszcze teraz się na to nie zdecydowaliśmy, bo oni rywalizują między sobą i rywalizacja jest na bardzo wysokim poziomie. Będziemy jednak się zastanawiać, jak zmieścić ten duet na boisku – powiedział po meczu Janusz Niedźwiedź.
CZYTAJ TAKŻE >>> Tłokiński ostro o byłym trenerze Widzewa. „Doprowadził do dramatu wielu piłkarzy”
Sam Sanchez liczy na to, że już niedługo zasłuży na grę od pierwszej minuty. Jak podkreślał w rozmowie z „Łódzkim Sportem”, zamierza cierpliwie pracować na treningach i wykorzystywać otrzymywane szanse w meczach ligowych, by znaleźć uznanie w oczach trenera i wywalczyć miejsce w składzie.
– Mam nadzieję, że niedługo uda mi się wskoczyć do pierwszego składu. Widzew ma mocną formację ofensywną, a ja jestem w Łodzi dopiero kilka tygodni, więc daję sobie jeszcze czas. Ciężko trenuję, by być coraz lepszym i zasłużyć na miejsce w wyjściowej jedenastce – mówił Sanchez z Rozmowie Tygodnia Łódzkiego Sportu.
Wydaje się, że jedynym rozwiązaniem, w którym Jordi Sanchez wskoczyłby do pierwszego składu, jest przesunięcie Bartłomieja Pawłowskiego na pozycję ofensywnego pomocnika w miejsce Juliusza Letniowskiego. Czy więc trenerzy zdecydują się posadzić Letniowskiego na ławce? A może znajdą jakieś inne rozwiązanie, by nieco przemodelować drugą linię Widzewa? Odpowiedź poznamy za niespełna tydzień. W sobotę 6 sierpnia o 20 Widzew zmierzy się we Wrocławiu z miejscowym Śląskiem.
CZYTAJ TAKŻE >>> TYLKO w ŁS. Prezes STS-u o współpracy z Widzewem: „Wielkie polskie brandy muszą pracować razem”