Fatalny występ Widzewa w meczu z Górnikiem Zabrze. 0:2 to najniższy wymiar kary. Nic dziwnego, że daliśmy niskie oceny.
Gikiewicz ostatnio nie pomaga drużynie. Tym razem też nie pomógł, musieli go nawet wyręczać koledzy z drużyny. Do tego irytują jego wybicia w aut. Mamy wrażenie, że Giki ostatnio lepiej wypada w telewizji i internecie, niż na boisku.
Zgrupowaliśmy obrońców, bo naszym zdaniem można ich ocenić razem, jako blok. Widzew przegrał 0:2 i winę za to ponoszą także obrońcy. Ale… Naszym zdaniem nie wspierają ich należycie koledzy z drużyny, często zostawiając ich samych, gdy rywali jest więcej. Czy można czepiać się Kastratiego, skoro w defensywie nie ma wsparcia Sypka? Czy można wieszać psy na Żyrze i Ibizie, skoro wybiijali piłki lecące do bramki? Czy to wina tylko obrońców, że nie było nikogo przy Damianie Rasaku, gdy ten strzelał gola? Widzewscy obrońcy mogą dwoić się i troić, jeździć na tyłkach, a i tak drużyna będzie tracić gole.
W pierwszej połowie znów był zagrożeniem bramki Widzewa, tracił piłkę pod swoim polem karnym i bywało groźnie. W drugiej połowie miał przebłyski, ale trochę to za mało.
Dużo strat, ręka w polu karnym. To był słabszy występ Albańczyka, po prostu.
Liczyliśmy, że poprowadzi drużynę, bo to dobry piłkarz. W Górniku to wiedzieli, dlatego Kerk był dobrze pilnowany, cały czas był ktoś blisko niego. Głównie był to Patrik Hellebrand. Niemiec rozegrał się trochę po przerwie i może by coś z tego było, ale wtedy został zmieniony.
Pewnie dowiemy się, że świetnie wchodził w trzecią tercję. Nie mamy już siły pisać, że jego gra w pierwszym składzie to nieporozumienie, robienie krzywdę jemu, ale przede wszystkim drużynie.
Był na boisku, bo go widzieliśmy. Nic jednak nie zrobił. Nie trafił z bliska do bramki, nie pierwszy raz w tym sezonie. Nieważne, że spalił. To było wstydliwe pudło. Grał do końca i tego też nie rozumiemy.
Dostał szansę od początku, do tego na swojej pozycji. Zawiódł ja i cały zespół.
Wszedł na boisko i tyle.
Miał dwa, trzy zagrania, które mogły się podobać, ale były to pierwsze kontakty z piłką, dalej nic już z tego nie wynikało.
Przykro patrzeć, jak bardzo Bośniak chce strzelić gola, i przykro patrzeć, jak to się nie udaje. Ale to nie do końca tylko jego wina.
Niezłe wejście. Grał odważnie, ale boczny obrońca rzadko kiedy może odmienić losy meczu. I tym razem tak nie było.
Wszedł chyba głównie po to, by pomóc w ofensywie, ale nie wyszło to za dobrze.