Ivan Krajcirik nowym zawodnikiem Widzewa. To szósty piłkarz ze Słowacji w historii łódzkiego klubu.
Piątym był oczywiście Henrich Ravas, który niedawno odszedł z Widzewa do New England Revolution z USA.
Kilka lat temu, w czerwono-biało-czerwonych barwach grali Robert Demjan oraz Marek Zuziak. Widzew był wtedy w trzeciej lidze, a ofensywni gracze ze Słowacji mieli mu pomóc w awansie.
Demjan, były król strzelców ekstraklasy w Podbeskidziu Bielsko-Biała w 17 meczach strzelił 6 goli. Potem – już po awansie – w 9 spotkaniach trafił już tylko raz do siatki. Zimą 2019 roku za porozumieniem stron rozwiązano kontrakt. Trudno jednoznacznie napisać, jak zapisał się w historii klubu. Miał okres dobry i miał zły. Spodziewano się po nim znacznie więcej.
CZYTAJ TEŻ: Ivan Krajcirik nowym zawodnikiem Widzewa
To samo można napisać o Zuziaku. Na pewno miał duży potencjał, ale na pewno też go nie wykorzystał i mowa nie tylko o grze dla Widzewa. W koszulce łódzkiej drużyny, 27-letni dzisiaj Zuziak, rozegrał 14 meczów w trzeciej lidze (3 gole) oraz 17 w drugiej (2 bramki). Z końcem sezonu 2018/2019 odszedł, bo nie przedłużono z nim umowy.
Wiele lat wcześniej niemal w duecie do Widzewa trafili też dwaj inni Słowacy. Boris Pesković – tak jak Ravas – był bramkarzem. Dobrze radził sobie jesienią 2004 roku. Słowak bronił bardzo dobrze i odszedł do Pogoni Szczecin. Później występował w kilku polskich klubach, w Portugalii i w Rumunii, gdzie zdobył nawet mistrzostwo kraju.
Z kolei Vladimir Bednar związany był z Widzewem dłużej. W sezonie 2004/2005 wystąpił w 19 meczach ówczesnej drugiej ligi (obecna pierwsza). Drużyna trenera Stefana Majewskiego doszła wtedy do barażu, ale przegrała w nim z Odrą Wodzisław.
Drugie podejście sympatycznego pomocnika do łódzkiego klubu miało miejsce w sezonie 2008/2009. Bednar zagrał wtedy w 13 meczach pierwszej ligi. Widzew wtedy wygrał rozgrywki i awansował do ekstraklasy (trenerzy Waldemar Fornalik i Paweł Janas).
Trzecie podejście Bednara miało miejsce już po reaktywacji klubu. Nie grał dużo. W jednym meczu – razem z Waldemarem Krajewskim – poprowadził nawet zespół jako trener w czwartej lidze po odejściu Witolda Obarka.
Krajcirik będzie drugim kolejnym obcokrajowcem w bramce drużyny z Serca Łodzi. Ale oczywiście nie drugim w historii Widzewa. Kilku ich było, chociaż furory nie zrobili.
O Peskoviciu już wspomnieliśmy. Ostatnim bramkarzem z zagranicy w łódzkiej drużynie przed Ravasem był Vjaceslavs Kudrjavcevs, który zaliczył w łódzkiej drużynie 5 występów w sezonie 2020/2021. Widzew wypożyczył go ze Stomilu Olsztyn i nie było mowy o jego wykupieniu.
W sezonie 2014/2015 (w 1. Lidze) bramkarzem Widzewa był Dino Hamzić. Pochodzący z Bośni i Hercegowiny zawodnik wystąpił w 14 meczach. I to chyba wszystko, co można o nim napisać.
Potencjał na pewno miał Milos Dragojević, bramkarz łódzkiej drużyny w sezonie 2012/2013 w ekstraklasie. Czarnogórzec zagrał w siedmiu meczach. Wtedy bramkarzem numer jeden był Maciej Mielcarz.
Są jeszcze pewnie kibice, który pamiętają Rusłana Miedżidowa. Azer zaliczył jednak tylko dwa występy w sezonie 2006/2007 (w ekstraklasie). Miał talent, ale go nie wykorzystał. Po odejściu z Widzewa głównie grał w ojczyźnie, ale też w Iranie. Kariery nie zrobił.
Gdy Widzew spadał z drugiej ligi (za czasów Sylwestra Cacka), to w kadrze miał Matko Perdijicia, ale Chorwat nie zagrał w żadnym oficjalnym meczu. Podobnie było w przypadku młodego Rosjanina Alekseja Berezina, który w 2014 roku podpisał kontrakt, ale w widzewskiej bramce nie stanął ani razu.
Można śmiało napisać, że najlepszym zagranicznym bramkarzem w całej historii Widzewa był Ravas, a drugim po nim Pesković. Słowacy dobrze więc radzili sobie w drużynie czterokrotnego mistrza Polski. Oby ich rodak, nowy w Widzewie, poszedł tą samą drogą.