Daniel Świderski przychodził latem do Widzewa, jako najskuteczniejszy piłkarz poprzedniego sezonu w trzeciej lidze. W łódzkim klubie nie jest już tak dobrze. Napastnik jesienią pięć razy wpisywał się na listę strzelców.
W MKS Ełk Świderski strzelał gola za golem. Sezon zakończył z 21 zdobytymi bramkami. Działacze Widzewa, pozyskując piłkarza, liczyli na podobne statystyki. W łódzkim klubie napastnik nie potwierdza swoich strzeleckich umiejętności. – Na pewno nie mogę być zadowolony ze swojego wyniku. Daleko mi jednak do obwieszczenia z tego powodu końca świata. Uporałem się już z tą wszędobylską presją, więc teraz pozostaje solidnie przepracować okres przygotowawczy i liczyć, że na wiosnę zobaczymy efekty – mówi zawodnik w rozmowie z oficjalną stroną klubu.
Piłkarz ma dwa cele na rundę rewanżową. – Priorytetem jest zwycięstwo Widzewa w rozgrywkach i awans do drugiej ligi, połączony z moją regularną i efektywną grą. Chcę dawać od siebie jak najwięcej, żeby latem móc powiedzieć, że Widzew awansował w pełni zasłużenie, a ja dołożyłem do tego sukcesu swoją cegiełkę – podkreśla Świderski.
Napastnik nie ukrywa, że w klubie wszyscy liczyli na pierwsze miejsce po pierwszej części sezonu. – Nie mówiliśmy o tym głośno, ale chyba nie zakładaliśmy innego rezultatu niż przezimowanie na pierwszym miejscu. Rzeczywistość jednak zweryfikowała nasze ambicje. Te dwa punkty, które tracimy do lidera to bezpieczna sytuacja, w której już po pierwszym wiosennym meczu możemy powrócić na pierwsze miejsce w ligowej tabeli. W rundzie rewanżowej nie możemy pozwolić sobie na takie wpadki, jak np. ta w meczu z ŁKS Łomża – zaznacza Świderski.