Wiele wskazuje na to, że Bartosz Szeliga przedłużył kontrakt z ŁKS-em. – Trzeba dograć pewne sprawy finansowe. Wiemy w jakich ramach finansowych się poruszamy i na pewno nie będziemy ich nadwyrężać – powiedział Janusz Dziedzic, dyrektor sportowy beniaminka ekstraklasy.
Bartosz Szeliga nie zagrał od pierwszych minut w meczu z Arką Gdynia. Jego miejsce zajął Maciej Śliwa. Wcześniej były piłkarz GKS-u Tychy nie opuścił żadnego spotkania, jeżeli był gotowy do gry. Przed meczem Kazimierz Moskal, trener łodzian zapytany o rotacje w pierwszym składzie powiedział, że zespół musi być przygotowany w przyszłości na wszystko.
Niektórzy kibice zinterpretowali te słowa jako pożegnanie Szeligi. Bocznemu pomocnikowi niebawem kończy się kontrakt ze świeżo upieczonym beniaminkiem ekstraklasy. To jeden z architektów awansu łodzian. W 25 meczach strzelił sześć goli i cztery razy asystował.
Czytaj także: Bohaterowie ŁKS-u ciągle się uczą.
Okazuje się, że Szeliga i ŁKS chcą kontynuować współpracę. Strony negocjują nowy kontrakt, niebawem dojdą do porozumienia.
– To nadinterpretacja słów trenera Moskala. Oczywiście Maciej Śliwa ma dłuższy kontrakt, bo niedawno go podpisał, ale rozmawiamy z Bartoszem Szeligą i on chce tutaj zostać. My też chcemy żeby został. Trzeba dograć pewne sprawy finansowe. Wiemy w jakich ramach finansowych się poruszamy i na pewno nie będziemy ich nadwyrężać – powiedział zapytany przez nas Janusz Dziedzic, dyrektor sportowy ŁKS-u.
Mimo tego, że dzięki pieniądzom z ekstraklasy, ŁKS ma znacznie lepsze warunki finansowe niż jeszcze sezon temu, w klubie stawiają na stabilny rozwój.
Czytaj także: Ile ŁKS zarobi na awansie?
– Przez reperkusje ruchów transferowych i kontraktowych z poprzednich lat cierpimy do dziś. Jeżeli zawodnik uzna, że chce dalej być w naszym projekcie, chce tutaj grać, to na pewno znajdziemy jakiś rodzaj konsensusu. Jeśli ktoś jest niezadowolony z formuły jaką przyjęliśmy w klubie, na pewno nie będziemy nadwyrężać stabilności klubu – dodał Dziedzic.