Widzew walczył o punkt, a tymczasem już w 71. minucie trener Janusz Niedźwiedź zdjął największą gwiazdę zespołu.
Kim dla Widzewa jest Bartłomiej Pawłowski, nie trzeba nikomu tłumaczyć. To największa gwiazda drużyny i to nie od dzisiaj. Pawłowski najpierw pomógł awansować Widzewowi do PKO Ekstraklasy, potem zaprowadził ją na podium po pierwszej rundzie w niej. Gdyby nie jego 10 goli, to nie byłoby utrzymania.
CZYTAJ TEŻ: Piłkarz Widzewa nie wytrzymał: “Fani Górnika wyzywali moją mamę”
Pawłowski imponuje formą także w tym sezonie. Na koncie ma gola i trzy asysty. W każdym z meczów brał udział w bramkowych akcjach zespołu. Takich zawodników trzyma się na boisku jak najdłużej, bo nawet gdy grają słabiej, to jednym zagraniem mogą odmienić losy spotkania. Tymczasem w piątek Pawłowski poszedł na ławkę już w 71. minucie. Widzew przegrywał wtedy 0:1.
Trener Janusz Niedźwiedź zdradził w studiu Canal+ Sport, dlaczego tak się stało. – O pewnych rzeczach kibice nie wiedzą. Nie mówimy wszystkiego, by nie ułatwiać rywalom – tłumaczył szkoleniowiec. – Jesteśmy bardzo zadowoleni z pracy Bartka, który bardzo często daje jakość drużynie. Ale borykał się z urazem, który dawał o sobie znać. Nie był sobą.