Hokeiści z Łodzi wygrali pierwszy mecz ligowego ćwierćfinału i do awansu do najlepszej czwórki pierwszej ligi potrzebują jeszcze jednego zwycięstwa. Zagrają o nie w sobotę w Toruniu.
W minioną środę TME ŁKH w pierwszym starciu z MKS Sokołami Toruń pokazało się ze znakomitej strony, kompletnie dominując rywala, z którym wcześniej, w fazie zasadniczej sezonu przegrało już dwukrotnie. Tym razem łodzianie byli zdecydowanie lepsi, a zwycięstwo 5:2 mogło być nawet okazalsze. W wygraniu meczu zespołowi Jurija Ziankowa nie przeszkodziło nawet podwójne wykluczenie na przełomie drugiej i trzeciej tercji czy kara meczu dla Ricardo Regali.
CZYTAJ TEŻ: ŚWIETNY MECZ TME ŁKH. KONTROLA I DOMINACJA
Sezon zasadniczy pokazał jednak, że w pierwszej lidze hokeja każdy mecz to osobna historia, a przewaga własnego terenu jest często sporym atutem. Dlatego przed sobotnim rewanżem wskazanie faworyta nie będzie łatwe, zwłaszcza że ekipa z Torunia będzie mogła liczyć na wsparcie zawodników z drużyny występującej na co dzień w hokejowej elicie. TME ŁKH mierzyło się już jednak w tym roku z zespołami wzmacnianymi hokeistami z PHL, a na wyjeździe potrafiło ograć lidera pierwszej ligi, więc równie dobrze może pokusić się o zwycięstwo w sobotę w grodzie Kopernika.
Jeśli jednak pierwsze podejście się nie uda, w niedzielę odbędzie się mecz numer trzy. Rywalizacja trwa do dwóch zwycięstw, więc łodzianie mają pewien bufor bezpieczeństwa, choć oczywiście najlepiej byłoby zakończyć zmagania ćwierćfinałowe jednak już w sobotę. Jeśli tak się stanie, będzie to oznaczać historyczny sukces klubu, który już napisał nową piękną kartę w swoich dziejach, odnosząc premierowe zwycięstwo w play-off. Teraz pora na pierwszy awans do strefy medalowej, a tam wszystko się może zdarzyć.