Wstydliwe wyniki ŁKS-u z najgorszymi w lidze.
ŁKS rozgrywa wspaniały sezon. Chyba nikt od szefów klubu, przez kibiców i ekspertów nie spodziewał się, że łodzianie w listopadzie umoszczą się na fotelu lidera i nie zejdą z niego przez kolejne miesiące. Piłkarze w meczach z czołówką dają z siebie wszystko. Z najlepszymi po łodzianach czterema drużynami w lidze przegrali tylko raz. Pokonała ich Puszcza Niepołomice. Pokonali Ruch Chorzów i Wisłę Kraków, nie przegrali spotkania z Termaliką. Za to jest jedna rzecz, która kładzie się cieniem na tym wspaniałym sezonie.
Czytaj także: Licencja dla ŁKS-u w czwartek.
Za mecze z czubem tabeli dają tylko trzy punkty. Podobnie, za porażki z ostatnimi drużynami w lidze nie przyznają żadnego. W tym sezonie, ełkaesiacy podarowali sześć punktów spadkowiczom. W sierpniu przegrali z Chojniczanką Chojnice, a w maju lepsza od nich była Sandecja Nowy-Sącz. Oba zespoły w po rozgrywanej w poprzedni weekend kolejce spadły z ekstraklasy. Co ciekawe, oba prowadził Tomasz Kafarski. Być może szkoleniowiec ma patent na zespół prowadzony przez Kazimierza Moskala. Z drugiej strony, wydaje się, że lider nie był gotowy mentalnie na spotkania ze słabeuszami. Może zbyt mocno uwierzył w wysokie umiejętności?
– Łatwiej nam grać z drużynami, które grają otwarty futbol. Boisko nie wyglądało źle. Atak pozycyjny to nie jest mocna strona wielu polskich drużyn. My też mamy problem z tym elementem. Nie wiem, czy ŁKS jest tak dobry jak z meczu z Wisłą, czy tak słaby jak z Sandecją. Biorę to na siebie. To przeze mnie mają tyle punktów ile mają. Nie zrobiłem tyle ile powiniennem przed tym meczem, chociaż wydawało mi się, że praca, którą wykonaliśmy była wystarczająca – powiedział Moskal po meczu z Sandecją (więcej tutaj).