ŁKS Łódź rozegra w sobotni wieczór bardzo istotny mecz dla układu górnej części tabeli Fortuna 1 Ligi. Łodzianie będą podejmować trzeci w ligowej stawce, zespół Chrobrego Głogów. Trener Moskal liczy, że fani ponownie zjawią się na stadionie, aby wesprzeć jego zawodników w walce o komplet punktów.
Trener Moskal na konferencji prasowej odniósł się do wsparcia, jakie dają kibice podczas meczów. Szkoleniowiec ŁKS-u zaznaczył, że ciągłe mówienie o dopingu kibiców, to nie są tylko puste słowa.
– Dla nas jest to ważna rzecz. Być z nami i pomagać nam – to nie jest tylko taki slogan. To bardzo pomaga drużynie. Widać to nie w takich rozgrywkach, gdzie zawodnicy próbują wzniecić doping na trybunach, żeby dodał im skrzydeł – powiedział na konferencji przed meczem z Chrobrym, Kazimierz Moskal.
W dalszej części spotkania z dziennikarzami trener zdradził jak wygląda sytuacja zdrowotna jego zawodników. Fani klubu z Al. Unii Lubelskiej 2 wciąż będą musieli poczekać na powrót do gry Artemijusa Tutyškinasa.
– Tutyškinas wciąż trenuje indywidualnie i wydaje mi się, że musimy jeszcze trochę na niego poczekać. Indywidualne zajęcia ma też Mieszko Lorenc. Reszta zawodników jest zdrowa. Nikt na nic nie narzekał. Ta kadra jest dosyć mocna. Nie tylko ilościowo, ale też jakościowo, bo doszedł do nas nowy zawodnik, Maciej Śliwa. Nie narzekam tutaj na jakieś kłopoty – skomentował Kazimierz Moskal.
Nie zabrakło także pytania o poprzednie spotkanie ŁKS-u, które zakończyło się zwycięstwem biało-czerwono-białych ze Skrą Częstochowa. Ostatni zespół w tabeli sprawił jednak w tamtym starciu sporo problemów liderowi Fortuna 1 Ligi.
– To jest piłka, to jest sport. Nie wiem do czego się odnieść. Do tego, że Skra dążyła do zdobycia drugiego gola, czy do tego, że my nie mogliśmy strzelić trzeciego? Tak bywa. Niedawno w Lidze Mistrzów jeden dobry zespół prowadził 2:0 po 14 minutach i przegrał 2:5. Jak to jest możliwe na tym poziomie? Nie wiem. Na boisko wychodzi przeciwko sobie jedenastu ludzi i walczą ze sobą o jak najlepszy wynik. W takich momentach potrzebujemy tego wsparcia. Wtedy miałem pretensje, że na boisku potrzebujemy więcej tych liderów, aby wzięli odpowiedzialność na swoje barki, aby przytrzymać trochę piłkę i wybić z uderzenia przeciwnika. Swoimi błędami napędzaliśmy rywali w drugiej połowie, ale nie jestem zaskoczony przebiegiem tego meczu, bo oni nie mieli nic do stracenia. To jest zespól, który gra w 1. lidze i chce w tej lidze dalej występować – odparł szkoleniowiec ŁKS-u.
W nawiązaniu do kolejnego wzywania, jakie czeka Ełkaesiaków, Kazimierz Moskal wrócił pamięcią do pierwszego meczu w tym sezonie pomiędzy ŁKS-em, a Chrobrym Głogów.
– Pamiętam doskonale nasz pierwszy mecz przeciwko Chrobremu w tym sezonie i był trochę podobny do tego, który rozgrywaliśmy niedawno w Bełchatowie. Tam dostaliśmy bramkę na 2:1, ale udało nam się strzelić na 3:1 i później dostaliśmy znowu na 3:2. W drugiej połowie też do końca nie kontrolowaliśmy tamtego meczu. Mam taki obraz Chrobrego, zwłaszcza z początku rundy jesiennej, że oni punktowali trochę lepiej na wyjazdach niż u siebie. Końcówkę mieli trochę lepszą. To zespół, który dobrze operuje piłką. Pierwszą połowę z Ruchem zagrali bardzo dobrze. Mieli tam dwie, trzy sytuację, które powinny zakończyć się bramką, a przegrali po rzucie karnym w 95. minucie. Taka jest piłka. Słyszałem też wypowiedź trenera Gołębiewskiego, który powiedział, że spodziewa się ciekawego meczu, bo oba zespoły chcą grać w piłkę. Z mojej strony też jak najbardziej jest chęć, żebyśmy w tę piłkę grali i dobrą grą zarazili kibiców do dopingu – powiedział trener biało-czerwono-białych.
Większość spodziewa się raczej trudnego meczu dla ŁKS-u, gdyż po prostu rywal jest wymagający. Jaki plan na pokonanie Chrobrego ma trener łódzkiej drużyny? Tego dowiemy się jutro o godzinie 20:00, bowiem trener Moskal postanowił szczegóły zachować dla siebie i swoich podopiecznych.
– Plan jest taki, żeby strzelić jedną bramkę więcej niż przeciwnika. To jest rozwiązanie najprostsze jakie może być – odparł enigmatycznie 56-latek.
CZYTAJ TAKŻE>>>Trener ŁKS-u o Śliwie: “Trudno żebym od razu rzucał go do gry”