Zdaniem Ireneusza Mamrota jego zespół zaprezentował się bardzo dobrze w pierwszej połowie, a w grze ofensywnej ŁKS-u było widać postęp.
– Trudno mi do tej pory uwierzyć, że przegraliśmy spotkanie, w którym zwłaszcza w pierwszej połowie dominowaliśmy na boisku i już w 30. sekundzie stworzyliśmy bardzo dobrą sytuację. Graliśmy naprawdę dobrze, jedyne czego zabrakło to większej ilości uderzeń – przesuwaliśmy się płynnie w okolice 20., 25. metra i mogliśmy postarać się tam o lepsze wykończenie. W pierwszej połowie poza stałym fragmentem dla naszych rywali w końcówce w pełni kontrolowaliśmy sytuację. Początek drugiej połowy należał do Arki, która nas przycisnęła. Nie chciałbym mówić za dużo o dwóch straconych bramkach. Gdyby nie one to z każdą minutą za plecami piłkarzy Arki byłoby coraz więcej przestrzeni, a tak sami sprokurowaliśmy dwie bramki i przegrywamy ważne spotkanie – podsumował spotkanie trener ŁKS-u.
Szkoleniowiec biało-czerwono-białych sporo miejsca poświęcił grze zespołu w drugiej połowie. Podkreślił, że zespół rozpoczął ją wbrew ustalonym w szatni założeniom. -W przerwie mówiliśmy sobie, że dalej gramy wysoko i szukamy drugiej bramki. W pierwszej części drugiej połowy cofnęliśmy się za nisko, ale paradoks polega na tym, że bramkę straciliśmy w momencie, w którym udało nam się wyprowadzić kilka groźnych kontr. Wydawało mi się już, że zaczynamy w tym spotkaniu coraz lepiej funkcjonować i właśnie w tym momencie straciliśmy dwie bramki – powiedział Mamrot. Trener ŁKS-u odmówił oceny występu Mikkela Ryggarda oraz odpowiedzi na pytanie, czy wobec winnych straty bramek zostaną wyciągnięte konsekwencje.
Zdaniem trenera ŁKS-u w niektórych aspektach gry jego zespołu widać było postęp. -Cały tydzień pracowaliśmy bardzo intensywnie nad grą w ofensywie, ale też nad nastawieniem mentalnym. Myślę, że to było widać w pierwszych minutach. Widać było, że zespół chciał bardzo wygrać to spotkanie – wyszedł wysoko, grał zdecydowanym pressingiem. Nie jesteśmy w łatwej sytuacji, ale w takich momentach wychodzi charakter zespołu. Musimy zrobić wszystko, żeby odbudować zawodników, ale oni sami też muszą bardziej w siebie uwierzyć – zakończył Mamrot.
W zupełnie odmiennym nastroju pojawił się na konferencji prasowej Dariusz Marzec, któremu już drugi raz (tym razem w roli trenera Arki) udało się znaleźć sposób na ŁKS i skutecznie zneutralizować jego atuty. -Przyjechaliśmy tutaj po trzy punkty, bo ostatnio nie udawało nam się to pomimo dobrej gry. Plan na to spotkanie był taki, żeby podejść wyżej, pressować i odbierać wysoko piłkę i ten plan się udał. ŁKS popełnił błędy przy wyprowadzaniu piłki, my je wykorzystaliśmy i dzięki temu mamy trzy punkty – powiedział szkoleniowiec żółto-niebieskich.