Janusz Niedźwiedź na konferencji w wyważonych słowach odniósł się do porażki jego zespołu w sobotnie popołudnie z Wartą Poznań. Szkoleniowiec Widzewa stwierdził, że zespół dobrze wszedł mecz, ale stracił swój rytm po stracie pierwszej bramki.
Podsumowanie meczu Janusza Niedźwiedzia
Zaczęliśmy ten mecz dobrze. Wydawało się, że gol dla nas wisi w powietrzu. Żałujemy, że strzał Bartka skończył się tylko na poprzeczce. Jedna sytuacja Warty i od razu było 0:1. Straciliśmy swój rytm, zaczęliśmy grać nerwowo. Traciliśmy piłkę w prosty sposób piłkę, czym napędzaliśmy rywala. Do tej bramki mieliśmy wszystko pod kontrolą. Ten gol zabrał nam pewność siebie, z którą weszliśmy w to spotkanie. W przerwie rozmawialiśmy, żeby przyspieszyć grę. Brakowało mi podań penetrujących między przestrzenie. To nam się udało w drugiej połowie. Zespół wyszedł po przerwie bardzo dobrze nastawiony. Zepchnęliśmy przeciwnika, mieliśmy dwie sytuacje bramkowe i znowu jeden wypad Warty. Trzeba przyznać, że gol Żurawskiego na 2:0 był fantastyczny. My dalej dążyliśmy do zdobycia tej jednej bramki. Nie lubię tego słowa „gdyby”, bo gol nie wpadł, ale gdyby ta bramka padła to mogłaby nas jeszcze przywrócić do tego meczu. Warta cofnęła się bardzo głęboko. Wiedzieliśmy, że tak będzie. Szukaliśmy rozwiązań. Mogliśmy poszukać strzałów z dystansu, a tak to nie strzeliliśmy nawet tej kontaktowej bramki i tak się to zakończyło.
O stałych fragmentach Warty i braku strzałów z dystansu
– Błąd popełniliśmy przy skracaniu pola gry. Zostawiliśmy Zrelaka na dalszym słupku, czego nie mogliśmy zrobić. W pierwsze tempo wybroniliśmy ten rzut rożny. W pierwszej i drugiej połowie tych strzałów brakowało. Warta bardzo mocno zagęszcza środek pola. Oni nie pozwalają na takie swobodne przyjęcie i oddanie strzału, a jak już doszliśmy do sytuacji strzałowej, to te strzały nie miały takiej mocy, którą powinny mieć.
O późnych zmianach Janusza Niedźwiedzia
– Umówiliśmy się ze sztabem, że jeżeli w ciągu 7-10 minut nie będzie wyraźnej poprawy gry, to zrobimy od razu jedną, dwie, trzy zmiany. To, że drużyna nie zagrała dobrze w pierwszej połowie, nie oznacza, że zaraz trzeba robić zmiany. Zmiany mają określone zadanie. Do przerwy wyglądaliśmy gorzej i zastanawialiśmy się nad zmianami, ale uznałem, że damy tej grupie 7-10 minut, ale drużyna złapała rytmy. Później zrobiliśmy zmianę Juliusza Letniowskiego i straciliśmy drugą bramkę, to drużyna cały czas była agresywna i tworzyliśmy zagrożenie.
O występie Kristoffera Normanna Hansena
– Byłoby to piękne zwieńczenie. Trzeci mecz z rzędu i trzecia bramka głową. Musimy zobaczyć czego zabrakło, czy źle się złożył, czy piłka może była trochę za wysoko. Myślę, że ten gol na 1:1 dałby nam kopa do przodu. Żałuję, bo Kristoffer potrafi znaleźć się w polu karnym.
CZYTAJ TEŻ: Dwie jedynki, jedno zero [OCENY PIŁKARZY WIDZEWA]