Dopiero zaczęła się runda wiosenna, a już zwolniono trenerów w PKO Ekstraklasie i Fortuna 1. Lidze. W tym tygodniu „poleciał” szkoleniowiec ŁKS-u. – To wynika z faktu, że w klubach nie ma osób kompetentnych, a dyrektorzy sportowi z przypadku chowają się za plecami zarządu – uważa Radosław Mroczkowski, którego zwalniano już kilka razy.
Naprawdę cierpliwych szefów klubów w polskich klubach można policzyć na palcach jednej ręki. Czasami dochodzi wręcz do absurdów, jak w przypadku Legii Warszawa, w której najpierw od prowadzenia drużyny został odsunięty Aleksandar Vuković, później zwolniono jego następcę Czesława Michniewicza, ale że Serb miał wciąż ważny kontrakt i pobierał pensję chociaż siedział sobie w domu, to prezes Dariusz Mioduski namówił go, by ratował Legię przed spadkiem (w międzyczasie był jeszcze Marek Gołębiowski). Wygląda na to, że się uda, ale przecież nie takie cele mieli w klubie ze stolicy.
Trenerów zwalniano też m.in. w Wiśle Kraków i Bruk-Becie Termalice Nieciecza, które zamykają tabelę, ale też w Cracovii, Jagiellonii Białystok, Zagłębiu Lubin, Lechii Gdańsk. Może gdyby w tych klubach byli bardziej cierpliwi, to trzymaliby teraz kciuki za zdobycie mistrzostwa Polski. Kosta Runjaic prowadzi lidera Pogoń Szczecin już od ponad 4 lat i 4 miesięcy. Marek Papszun, opiekun wicelidera Rakowa Częstochowa, jeszcze dłużej i w ogóle najdłużej w PKO Ekstraklasie, bo niedługo „stuknie” mu 6 lat na stanowisku.
CZYTAJ TEŻ. W ofensywie Widzewa aż za ciasno, a w defensywie… bieda
Długo pracuje też Waldemar Fornalik – 4,5 roku – i chociaż Piast Gliwice jest teraz w środku tabeli, to pewnie w klubie nie żałują, bo przecież Waldek King zdobył wcale nie tak dawno z Piastem mistrzostwo Polski, którego mało kto się spodziewał.
Dobrą robotę robi też Dariusz Banasik z beniaminkiem Radomiakiem (5. miejsce w tabeli), który trenerem radomskiej drużyny jest od 3 lat i 8 miesięcy.
Pracę właśnie stracił Jacek Magiera, który w Śląsku Wrocław witany był z otwartymi ramionami – ściągano go z młodzieżowej reprezentacji – i miał być trenerem na lata. „Poleciał” też chwilę temu Maciej Bartoszek, chociaż Wisła Płock wstydu nie przynosi – jest na 7. miejscu. A przecież wiosną rozegrano dopiero pięć kolejek.
Ale skupmy się na Fortuna 1. Lidze, bo w niej rywalizują Widzew i ŁKS. Z tym drugim klubem właśnie pożegnał się trener Kibu Vicuña. Zastąpił go Marcin Pogorzała.
W poprzednim sezonie biało-czerwono-białym nie udało się awansować do PKO Ekstraklasy. Jednym z powodów niepowodzenia były zbyt częste zmiany trenerów, co przyznał nawet prezes Tomasz Salski. Zespół prowadzili Wojciech Stawowy, Ireneusz Mamrot (tylko 86 dni) i Pogorzała (29 dni). Po sezonie przyszedł Hiszpan. Jesień nie była idealna, ale ŁKS był blisko strefy barażowej. Pod jego okiem drużyna przepracowała cały okres przygotowawczy – były zgrupowanie i sparingi, ale nie było wzmocnień, bo klub miał zakaz. Początek wiosny rzeczywiście był słaby (dwa remisy), ale szans na baraże drużyna jeszcze nie straciła. Ale Vicuña już spakował walizki. Prezes i dyrektor sportowy Krzysztof Przytuła znów nie wytrzymali. Winnym okazał się trener. Kto jednak go zatrudniał, tak jak poprzednich zwalnianych trenerów? Pogorzała też ma być trenerem na lata…
W Widzewie od początku sezonu pracuje Janusz Niedźwiedź i nikt nie myśli o jego zwolnieniu. 40-latek ma pełne poparcie szefów i kibiców. Jest duża szansa, że przepracuje cały sezon, co od czasu reaktywacji Widzewa zdarzyło się tylko jeden raz. Marcin Kaczmarek wprowadził drużynę do Fortuna 1. Ligi i został odsunięty od prowadzenia drużyny (ale z pensją do końca kontraktu). W kolejnym sezonie drużynę prowadzili Enkeleid Dobi i Marcin Broniszewski. Nie sprawdzili się.
W przeszłości też dochodziło do absurdów, choćby wtedy, gdy Zbigniew Smółka został zwolniony zanim poprowadził drużynę w ligowym meczu. Od czasu odbudowy Widzewa zespół prowadziło już 12 trenerów, a przecież jeszcze nie minęło 7 lat.
CZYTAJ TEŻ: Przytuła: Czy ŁKS się pogubił? Nie sądzę
W całej Fortuna 1. Lidze są tylko trzy kluby (na 18), w których trenerzy pracują dłużej niż dwa lata. To Rafał Górak w GKS-e Katowice (2 lata i 9 miesięcy) i Ivan Djurdjević w Chrobrym Głogów (2 lata i 8 miesięcy). Górak awansował z GKS-em z eWinner 2. Ligi, a Serb powoli buduje drużynę i zaczyna być widać efekty. Chrobry trochę po cichu wskoczył już na czwarte miejsce w tabeli. Z pięciu ostatnich meczów wygrał cztery i nie stracił w nich ani jednej bramki. Prawdziwym rekordzistą jest jednak Tomasz Tułacz, który Puszczę Niepołomice prowadzi od ponad 6,5 roku!
W tym sezonie trenerów – oprócz ŁKS-u – zmieniali już także w Zagłębiu Sosnowiec, Resovii, Arce Gdynia, GKS-e Jastrzębie, Górniku Polkowice i Koronie Kielce. Jeszcze dwóch i będzie połowa ligi.
Pytamy eksperta. Radosław Mroczkowski w tym sezonie został zwolniony z Resovii, którą w poprzednich rozgrywkach utrzymał w Fortuna 1. Lidze i do której wprowadzał młodych piłkarzy. Najlepiej świadczy o tym trzecie miejsce w programie Pro Junior System w sezonie 2020/21, dzięki któremu do kasy klubu wpadło 1,1 miliona złotych. Mroczkowski miał długofalowy plan, ale we wrześniu usłyszał, że w Resovii już go nie chcą. Wcześniej to samo spotykało go m.in. w Widzewie, Sandecji Nowy Sącz i Zagłębiu Sosnowiec. Teraz prosimy go o komentarz w sprawie wiosennych zwolnień trenerów w PKO Ekstraklasie i ŁKS-ie.
– To dowodzi po raz enty temu, że w klubach nie ma planu. Jeśli, jak w przypadku ŁKS-u, daje się trenerowi okres przygotowawczy i po dwóch kolejkach go zwalnia, to coś naprawdę jest nie tak. Prawda jest taka, że wynika to z faktu, że w klubach nie ma osób kompetentnych, a dyrektorzy sportowi z przypadku chowają się za plecami zarządu. W ogóle to chyba zostają nimi, bo nie mają innego zajęcia. Gdy coś idzie nie po ich myśli, to kierują się emocjami i pracę traci trener, bo tak jest najłatwiej – mówi Mroczkowski.
Vicunię w ŁKS-ie zastąpił jego asystent Marcin Pogorzała i Mroczkowski też ma pewne wątpliwości. – Leci pierwszy trener, a cały sztab się zostawia. To dziwne. Przecież wszyscy trenerzy biorą udział w przygotowaniach. Nie tylko główny trener jest odpowiedzialny, chociaż oczywiście on wszystko firmuje. Tymczasem on zostaje zwolniony, a inni pracują, jakby nigdy nic. Osoby niekompetentne, które jakoś zdobyły władzę, dzielą ludzi na lepszych i gorszych. Tak to wygląda – uważa Mroczkowski.
On też podaje za dobry przykład kluby, w których trenerzy dostaną czas i potem widać tego efekty. – To kwestia otoczenia, ludzi, z jakimi pracuje trener. Musi być plan i musi być on konsekwentnie realizowany. Oczywiście trzeba też robić korekty. Ale pod planem muszą podpisać się wszyscy. A w ŁKS-ie postanowili wystawić jednego – kończy Mroczkowski.
Nikt chyba nie ma wątpliwości, że w przypadku niepowodzenia ŁKS-u pracę straci Pogorzała, a nie dyrektor sportowy Krzysztof Przytuła, który wcześniej zwalniał już – jak ostatnio Vicunię, a wcześniej Wojciecha Stawowego – trenerów, których przecież sam wybierał. Mieli pasować do wizji klubu i mieli pracować przez lata. Wychodzi na to, że wybierał źle?
Sukcesy zawsze mają wielu ojców, porażka to córka trenera.
Janusz NiedźwiedźKibu VicuñaKrzysztof PrzytułaŁKS ŁódźMarcin PogorzałaWidzew Łódź