W ostatnim czasie głośno zrobiło się o Łodziance, czyli ośrodku treningowym przy ul. Małachowskiego. MOSiR od stycznia wprowadził modyfikacje grafiku treningowego. Skąd wziął się pomysł na takie zmiany i czy faktycznie tak łatwo wskazać winnego tego, że najbardziej ucierpi Akademia Widzewa?
Temat problemu związanego z wykorzystywaniem ośrodka treningowego przy ul. Małachowskiego nagłośnił Widzew. W poniedziałek 11 stycznia na kanale Widzew TV opublikowany został materiał wideo, w którym Maciej Szymański, dyrektor Akademii Widzewa, opowiedział o problemach, jakie dotknęły Akademię na początku tego roku w związku z decyzją Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji MOSiR.
– Po zakończeniu rozgrywek ligowych funkcjonowaliśmy w ośrodku zgodnie z przesłanym harmonogramem. Do tego MKS Łodzianka miała jeden termin treningowy przeznaczony dla siebie. Wszystko zmieniło się od nowego roku. Dla Łodzianki i Budowlanych przydzielono po 2 terminy. To oznacza, że od poniedziałku do piątku Akademia Widzewa ma 3 terminy treningowe mniej, to jest 4,5 godziny w każdym tygodniu – powiedział Maciej Szymański.
CZYTAJ TAKŻE >>> Widzew. Rozbudowa stadionu pod dużym znakiem zapytania
Dyrektor Akademii Widzewa podkreślił także, jak ważne dla Akademii jest funkcjonowanie w jednym miejscu i działanie według określonego harmonogramu.
– Jesteśmy Akademią. Nie mamy jednej, ale osiem drużyn. Nasze sztaby szkoleniowe składają się z trenerów od przygotowania motorycznego, trenerów bramkarzy i fizjoterapeutów. Nasi specjaliści funkcjonują przy większej liczbie grup. Jeśli wysuniemy jedną cegiełkę, to burzy nam się funkcjonowanie sztabów i opieka nad zawodnikami – podkreślił Szymański.
– Ten obiekt jest po prostu za mały zimą. To jest problem, który sygnalizuję MOSiR-owi od początku mojej obecności w klubie. Jeśli chodzi o zapotrzebowanie Widzewa, to niemal w całości wykorzystuje ono dostępność sztucznego boiska przy Małachowskiego – dodał.
Problemy Akademii Widzewa na obiekcie treningowym tak naprawdę wzięły się stąd, że w okresie zimowym trzy kluby muszą się zmieścić na jednym sztucznym boisku zlokalizowanym na terenie ośrodka przy ul. Małachowskiego. A że ośrodek został wybudowany z miejskich pieniędzy i jest zarządzany przez miejską jednostkę, to nie ma możliwości, by udało się wszystko podporządkować pod jeden klub.
Dlaczego o tym zrobiło się teraz tak głośno? Jak się dowiedzieliśmy, Widzew i tak korzysta z obiektu w większym wymiarze czasowym, niż rok wcześniej. Akademia jednak prężnie się rozwija i jej zapotrzebowanie na miejsce do treningów również stało się większe. Tymczasem MOSiR ma w tej sytuacji „związane ręce” i musi znaleźć kompromis, by na jednym boisku zmieścić trzy kluby: Widzew, Łodziankę i Budowlanych.
– Trzeba przy tym wszystkim pamiętać, że jest to ośrodek miejski. Nie może być więc takiej sytuacji, żeby całkowicie pozbawić inne kluby trenowania na tym obiekcie – powiedziała Marta Przywara, radna Rady Miejskiej w Łodzi i jednocześnie fanka Widzewa.
– Chciałabym, by Widzew mógł bezproblemowo realizować swoje założenia treningowe w ośrodku przy Małachowskiego. Trzeba jednak pamiętać o tym, że w Łodziance trenują dzieci. Ten klub ma najmłodszych użytkowników ośrodka przy Małachowskiego, więc nie mogą zaczynać treningu o 20. Z kolei Budowlani to dorośli, którzy normalnie pracują. Dlatego ciężko ich winić za to, że nie trenują od godziny 12:00 do 13:30. Warto zauważyć, że w toku negocjacji prowadzonych przez MOSiR, harmonogram uległ znacznej poprawie z perspektywy Widzewa, bowiem początkowo w grafiku Akademii zakładana była luka, ale i Łodzianka, i Budowlani zgodzili się w jakimś zakresie przesunąć swoje godziny treningów. W tym momencie nie ma luki, a problem mógłby się niemal całkowicie rozwiązać, gdyby Widzew zgodził się rozpoczynać swoje treningi pół godziny wcześniej, a Budowlani i Łodzianka, kwadrans później – dodała Przywara.
CZYTAJ TAKŻE >>> Widzew daje sygnał, że z finansami nie jest dobrze…?
– Jest to sytuacja, z którą mamy do czynienia corocznie. Wynika ona z zupełnego wyłączenia z eksploatacji boiska naturalnego i boiska hybrydowego na okres zimowy. Chodzi o to, by tej naturalnej trawy nie zniszczyć. W związku z tym, wszystkie podmioty trenujące na obiekcie muszą się skumulować na boiskach sztucznych – tłumaczy Łukasz Kucharski, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. – Każdy z klubów ma swoje plany godzinowe dotyczące siatki treningowej, ale nie ma możliwości, by wszystkie trzy podmioty znajdowały się na obiekcie w tych samych godzinach – dodał.
– Każdy z użytkowników boisk treningowych deklaruje chęć treningów w bardzo wąskim oknie czasowym i każdy z nich racjonalnie argumentuje powody swoich decyzji, a MOSiR jako administrator, nie stojąc po żadnej ze stron, nie ma umocowania prawnego, by powiedzieć komuś, że nie może tutaj trenować. Trzeba pamiętać o tym, że jest to obiekt miejski, który ma obsługiwać potrzeby mieszkańców i wszystkich klubów. W związku z tym każdego roku organizujemy spotkania z klubami, pokazujemy jakie są możliwości wynajęcia obiektu i każdy z klubów deklaruje chęć wykorzystania jednostek treningowych w określonym harmonogramie. Traf chciał, że łącznie cztery jednostki treningowe nie odpowiadają wizji tego największego klubu – skomentował Kucharski.
Dyrektor MOSiR-u podkreślił jednak, że nadal w siatce godzinowej są wolne terminy. Jak się okazuje, prawie każdego dnia przez kilka godzin boisko, o którym mowa świeci pustkami.
– Warto mieć na uwadze, że obiekt pozostaje niemal codziennie wolny od godziny 8 do 14:30 i później od 20 nawet do 23. To nie jest więc tak, że nie mamy żadnej oferty, że MOSiR się zabetonował i nie spełnia oczekiwań klubów. To raczej właśnie my jesteśmy stawiani w trudnej sytuacji, w której mamy być dostępni w określonych dniach i o określonych porach. I pewnie byłaby taka możliwość, gdyby nie fakt, że z obiektu przy ul. Małachowskiego korzysta wiele podmiotów i wszyscy deklarują podobne godziny treningów. Uważam, że cały czas istnieje możliwość osiągnięcia porozumienia w sprawie harmonogramu wykorzystywania obiektu, ale jest to uzależnione od ewentualnych porozumień między poszczególnymi klubami i wykorzystania nadal wolnych jednostek treningowych.
Problemy Widzewa z ośrodkiem treningowym są i, w miarę rozrostu Akademii, będą coraz większe. Szczególnie zimą, gdy przy ul. Małachowskiego dostępne jest tylko i wyłącznie jedno boisko. Czemu więc Łodzianka i Budowlani nie mogą korzystać z innych obiektów na przykład przy ul. Minerskiej? Z tego samego powodu, co Widzew.
– Wszystkie trzy kluby nie wyobrażają sobie trenowania w innych warunkach. Jest Łodzianka, klub, który trenuje w tym miejscu od 60 lat i czuje się tutaj, jak u siebie, mimo że wykorzystuje obecnie jedynie dwie jednostki treningowe w tygodniu. Są Budowlani, którzy też mocno zabiegali o ten ośrodek. Do tego, był on budowany pod ich zaplecze, boiska były budowane tak, aby mogły być na nich rozgrywane treningi i mecze w rugby, powstała infrastruktura techniczna dedykowana rugby. Dlatego oni też są u siebie. Wszystkie trzy kluby mają poczucie przynależności do tego ośrodka i nie wyobrażają sobie sytuacji, w której trenowałyby gdzieś indziej – podkreślił dyrektor MOSiR-u.
Czy w tej całej sytuacji uda się wypracować jeszcze jakiś kompromis?
– Te rozmowy cały czas trwają. Sytuacja jest cykliczna i mamy z nią do czynienia co roku. Wyjściem z niej wydaje się skorzystanie z naszych wolnych jednostek treningowych lub ostatecznie próba znalezienia przez kluby innych obiektów, które są dostępne i można je wynająć – powiedział Łukasz Kucharski.
– Jesteśmy przygotowani na różne warianty, bo zawsze musi być plan B. Pytanie tylko, czy naprawdę powinniśmy w ogóle o nim myśleć? – odpowiedział Szymański.
Z całej sprawy płyną trzy wnioski.
Po pierwsze, trudno znaleźć jednego winnego. Chociaż pierwotnie dużą część winy zrzucono na MOSiR, to w sytuacji miejskiej jednostki ciężko byłoby zachować się inaczej.
Po drugie, okazuje się, że błąd popełniono już przy projektowaniu ośrodka, kiedy to niefortunnie założono, że 3 kluby będą w stanie trenować zimą na jednym boisku.
CZYTAJ TAKŻE >>> Młody łodzianin wyrusza w wielki koszykarski świat
Po trzecie, i chyba najważniejsze, więcej w tej sytuacji może zrobić tylko Widzew. To jedyny podmiot, który może starać się o budowę własnego ośrodka treningowego i, co ważne, owe starania już rozpoczął. W obecnej sytuacji nawet jedno sztuczne boisko więcej, na którym można trenować zimą, rozwiązałoby zaistniały problem. Własna profesjonalna Akademia obliguje klub nie tylko do posiadania takowego boiska (a później całego ośrodka), ale także do usystematyzowanie edukacji młodych piłkarzy, należących do Akademii. Wówczas, w porozumieniu ze szkołą, można wprowadzić poranne treningi. I zapewne do realizacji tych celów w klubie z al. Piłsudskiego będą dążyć w najbliższych latach.
Niemniej jednak do tego czasu problemy, jak ten z użytkowaniem ośrodka przy ul. Małachowskiego, będą powracały każdej zimy.
fot. Marian Zubrzycki