W niedzielę Lech Poznań kontra Widzew. Patrząc na statystyki, najciekawiej powinno być w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. Na Lecha uwaga także po przerwie!
Najważniejsza oczywiście jest tabela (chociaż niektórzy twierdzą, że tylko na koniec sezonu), ale także inne liczby są ciekawe. Po 15 kolejkach Lech jest na trzecim miejscu, Widzew na dziewiątym. Łodzianie nie mają szansy dogonić rywali w tej kolejce, bo tracą do nich 10 oczek. Ale gonić oczywiście mogą.
CZYTAJ TEŻ: Va Banque na Widzewie, czyli ile można wygrać w jednym meczu
Do tego potrzebne są gole. Widzew w tym sezonie strzelił ich 19, a Lech 28, co jest trzecim wynikiem w obecnych rozgrywkach. Więcej bramek zdobyli tylko piłkarze Rakowa Częstochowa (30) oraz Jagiellonii Białystok (36). Już wiadomo, że obrońcy i bramkarz będą mieli sporo pracy. Nic dziwnego, skoro w Lechu grają m.in. Mikael Ishak (6 bramek), Kristoffer Velde (6) oraz Filip Marchwiński (5).
Przed niedzielnym meczem warto sprawdzić (na podstawie Ekstrastats.pl), kiedy widzewiacy powinni uważać szczególnie, bo Lech ma swoje “momenty”.
Najwięcej goli Kolejorz zdobywa w ostatnim kwadransie pierwszej połowy, lubi więc zadać rywalowi cios jeszcze przed przerwą. Ta sztuka udała się lechitom w tym sezonie siedem razy, co jest najlepszym wynikiem w tym sezonie. Warto jednak zauważyć, że zaraz za Lechem jest Widzew, którego piłkarze zdobyli między minutami 31-45 sześć bramek. I właśnie w tym czasie można w niedzielę spodziewać się “grzmotów”.
Najmniej skuteczny przed ostatnim gwizdkiem w pierwszej połowie jest ŁKS, który ani razu nie zdobył wtedy gola (także w pierwszym kwadransie).
Na Lecha Widzew szczególnie powinien też uważać zaraz po przerwie, więc koncentracja jest jak najbardziej wskazana. Poznaniacy w pierwszym kwadransie drugiej połowy zaliczyli dotychczas sześć trafień i to obok Pogoni Szczecin najwięcej w PKO Ekstraklasie. Widzew strzelił wtedy trzy gole, ostatniego Fabio Nunes w meczu z Ruchem Chorzów w minioną sobotę.
Nie ma za to wielkiej różnicy, jeśli chodzi o połowy. Lech zdobył bowiem po tyle samo bramek (14) przed przerwą i po przerwie. W Widzewie jest podobnie – 8 do 7. Największą różnicę widać w Zagłębiu Lubin, które w całym sezonie w pierwszych 45 minutach strzeliło jedynie cztery bramki, a w drugich połowach 12.
Można też być pewnym, że Lech i Widzew w niedzielę będą grać do końca. Obie są na podium, jeśli chodzi o zespoły, które zdobywały bramki w doliczonym czasie. Cztery gole strzelił w ten sposób lider Śląsk Wrocław. Widzew trzy, a Lech dwie (obok kilku innych zespołów).