Widzew będzie istniał, może mieć załamania i problemy, ale nie można go złamać. Ma za dużą liczbę zwolenników, którzy mu kibicują. To największa siła klubu – mówi Zbigniew Boniek, legenda łódzkiego klubu.
Zbigniew Boniek był gościem Romana Kołtonia w Prawdzie Futbolu. Mówił m.in. o Widzewie i ostatnich zmianach w klubie. Pracę stracił prezes Mateusz Dróżdź, którego odwołała Rada Nadzorcza na wniosek większościowego udziałowca, czyli Tomasza Stamirowskiego. – Sytuacja w Widzewie jest klarowna i jasna. Klub ma większościowego właściciela pana Tomasza Stamirowskiego i wszyscy, którzy ram pracują muszą dostosować się do jego strategii i jego sposobu myślenia. Wszyscy pracownicy muszą zdawać sobie sprawę, że starcia z właścicielem mogą skończyć się zwolnieniem czy nieprzedłużeniem kontraktu – mówi Zibi. – To normalne w spółce, że jak właścicielowi nie jest po drodze z pracownikiem, to nie zwalnia się właściciela, tylko pracownika.
CZYTAJ TEŻ: Właściciel Widzewa: „Styl Dróżdża stał się barierą dla klubu”
Według Bońka Dróżdż zrobił dobre rzeczy dla Widzewa, ale to zasługa całej struktury klubu, której on był ważnym elementem, ale nie jedynym. – Widzew dobrze gał w piłkę, rozwijał się, bo ma kulturę piłkarską, ma sponsorów, ma właściciela. Prezes był wykonawcą i zarządcą – powiedział.
Zauważył jednak, że chociaż szanuje Dróżdża, to nie odszedł on z klubu bezkonfliktowo i to nie pierwszy raz. – Nie wszyscy chcą mówić, bo chcą spokoju, ale w łódzkim środowisku słyszę, że nie było mu po drodze z trener, że był coś w stylu, albo ja, albo on. To musiało doprowadzić do tego, że pan Tomasz nie miał innej możliwości tylko doprowadzić do zwolnienia prezesa. Ale Widzew będzie, może mieć załamania i problemy, ale nie można go złamać. Ma za dużą liczbę zwolenników, którzy mu kibicują. To największa siła klubu.
Według legendy Widzewa, klub jest mądrze prowadzony, nie ma problemów finansowych. – Oczywiście chcielibyśmy, by walczył o mistrzostwo Polski, ale to wiązałoby się ryzykownym sposobem finansowania klubu, albo pójście w zadłużenie. A Widzew zadłużenia żadnego nie ma. Na pewno pana Stamirowskiego nie stać, by włożyć 50, 60, 100 milionów złotych, by walczyć o tytuł mistrza Polski. Jak znajdzie się ktoś, kto będzie chciał wejść do klubu, albo pana Tomasza zastąpić lub robić z nim coś poważniejszego, to będzie to wyglądało inaczej – powiedział.
Przyznał, że oglądał konferencję właściciela Widzewa. – Widzę, że możliwości, by drużyna została wzmocniona dobrymi piłkarzami i jedziemy do przodu – stwierdził. Dodał. że trzeba podziękować Dróżdżowi, ale nie ma ludzi niezastąpionych. Widzew będzie dalej istniał, a pan prezes na pewno się w piłce odnajdzie.
Roman Kołtoń spytał też Bońka o słabą formę drużyny Janusza Niedźwiedzia na wiosnę. – Na początku wiosny, gdy zaczęło być słabo różnica była taka, że wcześniej wszystko wpadało, a później nie wpadało. Brak wyników spowodował niepewność i Widzew nie grał już tak, jak byliśmy przyzwyczajeni po jesieni. Ale widać rękę trenera, drużyna jest taktycznie poukładana. Niedźwiedź na jesieni i teraz, to dwa różne tematy, ale właściciel wierzy w trenera i nie ma po co zmieniać – powiedział.
Przypomniał, że przed sezonem typował łódzką drużynę do mistrzostwa, co było prowokacją. – Mógł mieć trzy razy większe ciężary, by w lidze się utrzymać. Z tym składem wydawało mi się, że będzie miał problemy – stwierdził i podał przykład Lechii Gdańsk, która jego zdaniem na każdej pozycji ma lepszych piłkarzy, lepszy w teorii nawet od Rakowa, ale coś tam się zadziało złego.
Zakończył: – Widzew się utrzymał dzięki mądrej pracy prezesa, mądrej strategii właściciela i inteligencji i modelu prowadzenia drużyny przez trenera.