Maciej Radaszkiewicz ponownie został bohaterem ŁKS-u. Piłkarz, który rozpoczynał sezon w trzecioligowych rezerwach zdobył bramkę na wagę zwycięstwa w niedzielnym meczu z Arką. Po ostatnim gwizdku sędziego nie krył radości.
–Jestem bardzo szczęśliwy, że udało nam się wygrać ten mecz, ale moja bramka schodzi na dalszy plan, bo chłopaki pokazali dzisiaj naprawdę kawał serducha, i to tym bardziej, że kończyliśmy przecież mecz w dziesięciu. W tych okolicznościach ta wygrana cieszy jeszcze mocniej – powiedział napastnik ŁKS-u.
Zdaniem Radaszkiewicza bardzo ważne było to, że pomimo przeciwności ełkaesiacy nie spuszczali głów i wciąż robili swoje. -Najważniejsze jest to, żeby się nie poddawać; żeby ten nietrafiony karny, czy niewykorzystana stuprocentowa sytuacja nie zadziałały na grę zespołu negatywnie. Tak właśnie było w naszym przypadku – nie myśleliśmy o tym, co się nie udało, tylko staraliśmy się cały czas grać w piłkę i dążyliśmy do zdobycia bramki – podkreślił piłkarz biało-czerwono-białych.