W Widzewie grał stosunkowo krótko, ale zaskarbił sobie serca kibiców. Dario Kristo zdecydował skończyć z profesjonalną grą w piłkę.
Chorwat trafił do Widzewa zimą 2018 roku w przerwie między rundami. Łódzka drużyna grała wtedy w 3. lidze, a celem oczywiście był awans. I Kristo bardzo w tym pomógł. W swoich pierwszych sześciu meczach w barwach Widzewa strzelił cztery gole. Był liderem środka pola i drużyny. A nawet został kapitanem.
Chorwat świętował z zespołem awans, chociaż stało się to dopiero w ostatniej kolejce w słynnym meczu w Ostródzie. Niestety nie udało się awansować do 1. ligi, chociaż początek sezonu – trenerem był wtedy Radosław Mroczkowski – znow Chorwat miał świetny. W dziewięciu pierwszych meczach sezonu zdobył 5 bramek. Po zwolnieniu Mroczkowskiego przyszedł Jacek Paszulewicz, który nie cenił już tak Chorwata.
Kristo bardzo chciał zostać w Widzewie, miał nawet obiecane przedłużenie kontraktu, ale ostatecznie tak się nie stało. Nowym klubem Kristo zostało GKS Tychy, ale piłkarz nie czuł się tam już tak dobrze, jak w Łodzi. Później wrócił do ojczyzny.
W ostatnich latach 34-letni dzisiaj Kristo grał w Bośni i Hercegowinie. Jak poinformował Andrzej Klemba, dziennikarz Interii, Chorwat zdecydował o zakończeniu profesjonalnej kariery, chociaż planuje jeszcze grać w niższych ligach. Na Twitterze obiecał, że w tym roku odwiedzi Łódź i Serce Łodzi, gdzie przecież strzelał piękne gole.
– Czuję, że to jest mój klub, to moje miejsce. Mogę tak powiedzieć, bo świetnie się tu czuję – w Widzewie i Łodzi. Gdy je reprezentuję, to chcę dać z siebie wszystko. Nie jest tak, że jestem tutaj tylko po to, by zarobić i nic więcej mnie nie obchodzi. Nie jestem typem piłkarza najemnika. Gdy tu przyjechałem, to postawiłem sobie za cel przyczynienie się do odbudowy klubu. To moja motywacja. Chcę, by coś po mnie zostało. Kiedyś stąd wyjadę i marzę, by zapamiętano mnie jako dobrego piłkarza i człowieka. Tym bardziej że są tutaj niesamowici kibice. Grałem w dobrych klubach, ale nigdzie nie było takich fanów. Tylu kibiców nie ma nawet w polskiej ekstraklasie. Co dwa tygodnie niemal zawsze to na Widzewie pada rekord frekwencji. Nie potrzebujesz wtedy żadnej motywacji do grania. Powiem szczerze, że za każdym razem, gdy wychodzę na nasze boisko, to czuję jakbym grał w europejskiej topowej lidze – mówił kiedyś w wywiadzie dla “Gazety Wyborczej” Kristo.