Już oficjalnie Widzew pozyskał szóstego nowego piłkarza. Bramki drużyny strzec ma Henrich Ravas. Ale to raczej jeszcze nie koniec.
24-latek w poniedziałek przeszedł badania lekarskie, a we wtorek klub ogłosił podpisanie kontraktu ze Słowakiem. Związał się z nim umową do końca sezonu z opcją przedłużenia o rok, a potem kolejny. – Z niecierpliwością wyczekuję swojego występu. Chcę zrobić to, po co zostałem sprowadzony. Naszym celem jest awans, mam nadzieję, że będę mógł mieć w tym swój jak największy udział i uda się zrealizować to zadanie – powiedział Ravas zaraz po podpisaniu umowy.
Ravas był ostatnio zawodnikiem FK Senicy, ale z powodu kłopotów finansowych klubu piłkarz mógł rozwiązać umowę i stał się wolnym zawodnikiem. Skauci Widzewa mieli go na liście i skorzystali z okazji. Oczywiście klub z al. Piłsudskiego szukał nowego bramkarza z powodu poważnych kontuzji Jakuba Wrąbla i Konrada Reszki.
Ravas imponuje warunkami fizycznymi, bo mierzy aż 195 cm wzrostu. Jest więc ciut wyższy od Wrąbla. Jako młodzieżowiec wyjechał do Anglii i był tam graczem Peterborough United, Bostonu United i Derby County. W tym ostatnim był 5 lat, ale grał w zespołach młodzieżowych, albo był wypożyczany (do Hartlepool United). Potem wrócił do swojego kraju, a teraz ruszył na podbój Polski.
Ravas raczej nie powinien martwić się o miejsce w składzie Widzewa, bo w kadrze jest tylko 18-letni Mateusz Ludwikowski, który w nie zagrał jeszcze w Fortuna 1. Lidze. W łódzkim klubie doszli do wniosku – i chyba słusznie – że to wciąż za mało. Do drużyny może dołączyć jeszcze jeden bramkarz pochodzący już z Polski.
Widzew w ostatnim okresie transferowym zachował się trochę jak kobieta, która poszła do sklepu po jedną kieckę, a wróciła obładowana torbami. W klubie zapowiadali dwa wzmocnienia, a Ravas to już szósty transfer. Część to jednak były prawdziwe okazje, a cześć – jak teraz – pilna potrzeba. Jak to na zakupach…