Zaraz minie drugi rok pracy trenera Janusza Niedźwiedzia w Widzewie. Awansował, utrzymał drużynę w elicie. A co udało mu się zbudować?
Widzew zakończył pierwszy sezon po powrocie do PKO Ekstraklasy na 12. miejscu. Cel, czyli utrzymanie, został więc osiągnięty. Dla jednych to duży sukces, sezon uznają za udany. Tego samego nie mogą powiedzieć w Miedzi Legnica, Lechii Gdańsk i Wiśle Płock, które spadły. Trener Janusz Niedźwiedź wspominał zresztą o dwóch z tych klubów na ostatniej konferencji prasowej (po porażce z Koroną Kielce). Mówił też właśnie o Koronie, czyli innym beniaminku, który do ostatniej kolejki walczył o pozostanie w lidze i Śląsku Wrocław, który też w samej końcówce się uratował. Widzew – według szkoleniowca – jest od nich lepszy, bo utrzymał się wcześniej i nie musiał do końca drżeć.
Oczywiście jest w tym sporo racji i wielu przyjmie taką narrację. Ale na Widzew Niedźwiedzia trzeba chyba spojrzeć głębiej. Oczywiście wyniki z jesieni były ponad stan, niemal wszystko się udawało, było szczęście, odważna gra, rywale jeszcze nie znali dobrze drużyny z Łodzi. Trzecie miejsce na półmetku było zaskoczeniem dla wszystkich.
CZYTAJ TAKŻE: Fatalny występ na pożegnanie [OCENY WIDZEWA]
Wiosna była już jednak fatalna. Trener Niedźwiedź twierdzi, że wszystko było dobrze do przegranego meczu z Lechem Poznań i dopiero potem się posypało. – Mieliśmy ochotę na więcej, ale zatrzymaliśmy się w pewnym momencie. Zabrakło naszej duszy, tego co robiliśmy przez 2/3 sezonu. Do tego trzeba wrócić, żeby robić kolejne kroki jako klub i drużyna – powiedział.
Nikt o zdrowych zmysłach nie oczekiwał, że Widzew awansuje do pucharów, ale miejsce w pierwszej dziesiątce powinno być, dlatego dwunastą lokatę na koniec trzeba jednak uznać za porażkę. Ale trudno by było inaczej – w ostatnich dziesięciu meczach drużyna z Serca Łodzi była najgorsza w całej lidze, zdobyła w nich tylko cztery punkty.
Na pewno nie pomogły hasła rzucane przez większość sezonu, które dawały alibi trenerowi i drużynie. Te, że celem jest tylko utrzymanie, że właściwie jest już ono pewne (po meczu z Legią w 22. kolejce), co podświadomie pozwalało odpuścić i zadowolić się tym, co jest.
Najbardziej chyba jednak zaszkodziła deklaracja prezesa Mateusza Dróżdża, że Widzew może nawet przegrać wszystkie mecze, a trener i tak nie straci pracy. Może Niedźwiedź i piłkarze radziliby sobie jednak lepiej pod presją, a nie wyluzowani, ze świadomością, że już nic więcej nie muszą? To w ogóle nie pasuje do Widzewa, o czym zresztą wspomniał większościowy udziałowiec Tomasz Stamirowski.
Właściciel klubu mówił też, że trener Niedźwiedź zostaje i ma dalej budować drużynę. Ta jednak ma walczyć o coś więcej, iść do przodu, bo to jest Widzew. Mają być transfery.
Pytanie tylko, jak Niedźwiedź będzie budował i czy już cokolwiek zbudował. Według wielu zespół potrzebuje wręcz rewolucji i chyba tak będzie skoro mówi się nawet o siedmiu transferach. A co z ustawieniem, taktyką, stylem gry? Czy one też się zmienią?
Jesienią oglądaliśmy Widzew bardzo ofensywny, który czasem wręcz zapominał o obronie. Wiosną nie został po tym nawet ślad. Czy ktoś jeszcze pamięta ofensywny Widzew?
W meczu z Koroną, który zamykał sezon, czerwono-biało-czerwoni nie oddali żadnego celnego strzału, co jest idealnym podsumowaniem tegorocznych występów. W całej rundzie zdobyli tylko 16 goli. Wcale nie poprawili gry defensywnej, bo stracili aż 30 bramek, najwięcej w całej lidze! Seria już sześciu z rzędu porażek w Sercu Łodzi zostanie zapamiętana na długo, chyba już na zawsze. W tej sytuacji mówienie, że sezon dla Widzewa był udany, bo przecież utrzymał się w PKO Ekstraklasie, co było celem drużyny, wręcz nie przystoi. To nie był udany sezon.
Czy następny będzie lepszy, bo Niedźwiedź przez dwa lata coś zbudował? Jedni twierdzą, że tak, inni, że nie widzą, by cokolwiek powstało.
Czy trener wie, co poprawić? Nie wiemy tego, bo on sam nie mówi o swoich błędach. Czy ich nich nie popełnił? A jeśli nie, to nie miał się na czym uczyć, nie ma czego poprawiać.
Kiedyś w klubowym radiu trener chętnie opowiadał o problemach w drużynie i kibice go rozumieli i mu wierzyli. Gdy jednak prezes Dróżdż zakazał tych występów, to coraz więcej rzeczy zaczęło być tajemnicą klubu, szatni i kibice nie wiedzą już zbyt wiele. Gdy mowa o słabej wiośnie Niedźwiedź mówi m.in.: – Myślę, że w najbliższych dniach podsumujemy, powiemy jak to wyglądało z naszej perspektywy. Mając tą wiedzę, mogę powiedzieć, że byliśmy bez szans, żeby nie wpaść w dołek – mówił. Jaką wiedzę? Co tam się działo? Czy chodzi o kontuzje? Brak zimą odpowiednich boisk? Brak wzmocnień w przerwie?
Już w niedzielę poinformowano, że ośmiu piłkarzy odejdzie. Dzisiaj poznamy też plan przygotowań, a w ciągu kilku tygodni dowiemy się, kto wzmocni zespół. Ale dopiero za kilka miesięcy przekonamy się, czy Niedźwiedź wyciągnął wnioski i zrobi lepszą drużynę od tej, która właśnie zakończyła sezon. Na razie nie mamy żadnych przesłanek, by wierzyć, że będzie lepiej. Na razie mówią nam, że ma być i można w to wierzyć, albo nie.