Szefowie ŁKS-u zaryzykowali zimą i sprowadzili drogich zawodników z myślą o grze w ekstraklasie. Dziś klub płaci za to kłopotami finasowymi.
Gdyby na początku roku ktoś zaproponował mu postawienie dużej sumy na awans ŁKS-u do ekstraklasy, powaznie bym to rozważył. Wtedy wydawało się, że nie ma możliwości, by tak dobrze grająca jesienią drużyna nie zajęła jednego z dwóch czołowych miejsc. Do Lecha sprzedano Daniego Ramireza, lecz przed rundą wiosenną doszli Mikkel Rygaard, podobno wyróżniający się w duńskiej ekstraklasie, oraz Ricardinho. Obaj mieli status gwiazd, więc ich kontrakty musiały być wysokie.
Prezes Tomasz Salski zaryzykował, ale kto nie ryzykuje, nie pije szampana. Niestety, hazardowe zagranie nie zawsze przynosi dobre efekty i tak właśnie było w ŁKS-ie. Drużyna grała słabo, nowe gwiazdy zawodziły i ekstraklasa okazała się tylko marzeniem. Najboleśniejszą konsekwencją była dziura w budżecie, bo w Fortuna 1. Lidze kluby dostają z telewizji ok. 400 tys. zł, a w ekstraklasie przynajmniej 12 razy więcej. Efektem są kłopoty z regularnymi wypłatami.
PRZECZYTAJ TEŻ: Prezes ŁKS-u o problemach: “To przejściowa sytuacja”
Nie powinno to dziwić, bo latem ŁKS nikogo ważnego nie sprzedał (choć szukał chętnych m.in. na Pirula czy Trąbkę) ani nawet nie wypożyczył, by zmniejszyć koszty. Rygaard jak grał słabo, tak gra, a Ricardinho podejrzanie długo leczy kontuzję. Sponsorów nowych – przynajmniej takich znaczących – nie ma, karnetów sprzedano niewiele, a i frekwencja nie poraża.
Jakby tego było mało, miasto w tym roku zmniejszyło pomoc dla klubów. A płacić trzeba, co miesiąc kilkaset tysięcy złotych. Nie chciałbym być prezesem klubu, tym bardziej ŁKS-u w obecnej sytuacji. Bo cały stadion zostanie oddany do użytku dopiero na początku przyszłego roku, na przypływ gotówki od sponsorów nie można liczyć. Pomóc mogą kibice liczniej przychodząc na mecze, jednak będzie to tylko kropla w moru potrzeb. Pozostaje podwyższenie kapitału przez udziałowców lub kolejne pożyczki. Tylko ile można wkładać swoich milionów bez pewności, że kiedyś się je odzyska?
Kolejny raz okazuje się, że piłka nożna to sport drogi i bardzo nieprzewidywalny. Nie wystarczy kupić bardzo dobrych zawodników, zapewnić im komfortowe przygotowania, by być pewnym wyniku. ŁKS przekonuje się o tym boleśnie.