O tym, że Amerykanie planują zainwestować w łódzki klub głośno mówiło się przez cały tydzień. Podczas piątkowego studia live na antenie ŁKS TV większościowy udziałowiec klubu, Tomasz Salski potwierdził, że prowadzi rozmowy z Philipem Platkiem,. – Jego potencjalna inwestycja w klub to powiększanie kapitału ŁKS-u, a nie skupowanie akcji od akcjonariuszy. Będziemy dochodzili do tego stopniowo. Mam nadzieję, że do zwieńczenia dojdzie w czerwcu 2023 roku. Wtedy wykrystalizuje się akcjonariat – powiedział (więcej TUTAJ).
Rodzina Platków inwestuje w futbol od kilku lat. Amerykanie są obecnie właścicielami Spezia Calcio występującego w Serie A oraz sensacji trwającego sezonu ligi portugalskiej – Casa Pia. Do końca lipca mieli także udziały w duńskim SønderjyskE. Philip to jedna z kluczowych postaci dla piłkarskich inwestycji Platków. Od czerwca ubiegłego roku pełni on funkcję prezydenta klubu z La Spezii.
Czego możemy spodziewać się po inwestorach planujących przejąć klub z al. Unii? O to zapytaliśmy dziennikarzy z Włoch, Portugalii i Danii opisujących na co dzień losy Spezii Calcio, Casa Pia i SønderjyskE. Wyłaniający się z ich odpowiedzi obraz Amerykanów jest pod wieloma względami skrajnie różny.
Zaczynamy od Italii. O dotychczasowych rządach Platków w Ligurii mówi Andrea Bonatti – dziennikarz portalu Cittá della Spezia. Bonatti podkreśla, że Amerykanie okazali się jak na razie wiarygodnymi inwestorami unikającymi radykalnych zmian.
Rodzina Platków przybyła do La Spezii w lutym 2021 roku, gdy drużyna walczyła o uniknięcie degradacji w pierwszym w swojej historii sezonie w Serie A. Platkowie pojawili się na miejscu dopiero po zakończeniu transakcji, więc cała operacja była dla wszystkich sporym zaskoczeniem (zwłaszcza, że poprzedni właściciel rządził przez 13 lat).
Platkowie zabrali się do pracy, unikając radykalnych środków. Nie zmienili zarządu. Dołączyli do niego kilku zaufanych ludzi, ale pozostawili prowadzenie klubu miejscowym działaczom. To zadziałało – Spezia utrzymała się w Serie A. Co więcej, niemal dwa lata po wejściu Amerykanów, większość tych ludzi wciąż zajmuje swoje stanowiska!
W maju 2021 roku Platkowie przybyli do Włoch i zorganizowali konferencję prasową, na której oficjalnie się przedstawili. Podeszli do projektu z wielkim zaangażowaniem i pasją. Obiecali zająć się nie tylko projektem sportowym, ale też klubową infrastrukturą. Prezesem został Philip Platek. Philip często jeździ do Włoch, aby przyglądać się bieżącej sytuacji klubu. Robert pojawia się mniej więcej raz lub dwa razy do roku.
Platkowie podeszli do projektu z wielkim zaangażowaniem i pasją. Obiecali zająć się nie tylko projektem sportowym, ale też klubową infrastrukturą. […] Mogę powiedzieć, że dotrzymali swoich obietnic. […] Z finansowego punktu widzenia Spezia Calcio to dziś klub mały, ale zdrowy i stabilny.
Andrea Bonatti, Cittá della Spezia
Mogę powiedzieć, że Platkowie dotrzymali swoich obietnic. Latem 2021 roku wydali na rynku transferowym około 30 milionów euro i stworzyli projekt renowacji stadionu, który jest obecnie w toku (jego całkowita wartość to 12 milionów euro). Wyłożyli też kolejne 30 milionów euro na spłatę strat narosłych przez dwa sezony pomiędzy wybuchem pandemii a dokapitalizowaniem Spezii. Z finansowego punktu widzenia Spezia Calcio to dziś klub mały, ale zdrowy i stabilny.
Oczywiście Platkowie są nowicjuszami w świecie piłki nożnej, ale do opieki nad sportową stroną projektu wybierają bardzo uznanych profesjonalistów. Obecnie dyrektorem sportowym w Spezii jest Hiszpan Eduardo Macia, który pracował w Valencii, Liverpoolu, Leicester City, Fiorentinie czy Betisie Sevilla.
Dbają też o równowagę finansów klubu. W pierwszym okienku transferowym wstrzyknęli klubowi sporą sumę pieniędzy, ale oczekują, że w dłuższej perspektywie Spezia Calcio będzie chodzić o własnych siłach, wyławiając młode talenty za dobrą cenę, udowadniając ich wartość na włoskim rynku i sprzedając je z zyskiem. Świetnym przykładem tej polityki jest Jakub Kiwior, który dobrze spisuje się w Serie A!
Andrea Bonatti, Cittá della Spezia (TT: @andbonatti)
Bonattiemu wtóruje Berta Rodrigues z portalu maisfutebol.pt. W swoim dużo bardziej lakonicznym komentarzu portugalska dziennikarka podkreśla, że w Lizbonie Platkowie pokazali się jak na razie z dobrej strony.
Casa Pia awansowała na najwyższy poziom rozgrywkowy po 83 latach przerwy i rozgrywa dobry sezon. Jak na razie wynik działań Platków wygląda więc dobrze. Robert Platek ma w Lizbonie swojego portugalskiego przedstawiciela, Tiago Lopesa, który w jego imieniu zarządza klubem. Platek po raz pierwszy obejrzał osobiście mecz Casa Pia w sierpniu tego roku. To, że nie pojawił się na miejscu wcześniej tłumaczył m.in. pandemią koronawirusa.
Berta Rodrigues, maisfutebol.pt (TT:@bertar)
Zupełnie inny obraz amerykańskich inwestorów wyłania się z opinii Jensa Kragha Iversena z duńskiego dziennika Der Nordschleswiger. Trudno jednak, żeby było inaczej – od strony czysto sportowej zarządzanie klubem z Haderslev pozostaje bowiem do dziś plamą na wizerunku Platków: przejęli klub jako zdobywcę Pucharu Danii i uczestnika eliminacji do Ligi Europejskiej, a zostawili go… w drugiej lidze.
Słowa Iversena dają wyobrażenie o tym, dlaczego jutlandzka przygoda Platków okazała się, jak sam to określił w jednym ze swoich felietonów, westernem bez happy endu. To też opinia o tyle istotna dla włodarzy i kibiców klubu z al. Unii, że po możliwym przejściu w ręce Philipa Platka ŁKS zajmie miejsce SønderjyskE jako trzecia drużyna (za Spezią Calcio i Casa Pia) w hierarchii zespołów zarządzanych przez amerykańskich inwestorów. Warto więc wyciągnąć wnioski z rządów Platków w Sønderjyske. I liczyć na to, że Amerykanie zrobili to samo.
Gdy Platek pojawił się w Haderslev, SønderjyskE mierzyło się z problemami finansowymi i potrzebowało pieniędzy. Z początku zrobił na mnie dobre wrażenie. Przywiózł ze sobą pieniądze i oświadczył, że nie chce nic zmieniać w modelu funkcjonowania zespołu; że SønderjyskE to solidny klub i musi po prostu iść dalej ścieżką, którą kierował się do tej pory; że brakuje mu tylko wsparcia finansowego.
Po kilku miesiącach zorientowaliśmy się, że tak naprawdę planował wywrócić klub do góry nogami. Głównym grzechem Platków była arogancja. Byli przekonani, że wszystko wiedzą najlepiej. Chcieli zreformować klub na amerykańską modłę. SønderjyskE miało funkcjonować, jak w filmie Moneyball– wszystkie decyzje miały być oparte na analizie danych. Liczyły się tylko liczby, statystyki. To podejście kompletnie się nie sprawdziło. Potwierdziło to letnie okienko transferowe w 2021 roku, które okazało się jedną wielką katastrofą. Platkowie wydali na rynku mnóstwo pieniędzy, a dosłownie żaden z pozyskanych piłkarzy nie okazał się wzmocnieniem. Problemy brały się z tego, że przy podejmowaniu decyzji patrzyli jedynie na statystyki zawodników, a nie na to z jakim graczem, z jaką osobowością, z jakim charakterem mają do czynienia; nie zważali na to, czy nowy piłkarz będzie pasował do klubu, czy odnajdzie się w nowym otoczeniu.
Drugim problemem byli ludzie, których Platek zaangażował do zarządzania klubem. Pierwszym był Andrew Ramsey zwany przez nas „człowiekiem z laptopem”. Ramsey był przekonany, że w jego komputerze ukryte są odpowiedzi na wszystkie najważniejsze pytania związane z klubem. Opuścił firmę Platków latem 2021 roku, gdy ci zorientowali się, nie jest w stanie wywiązywać się z zadań, które mu powierzono. Drugi to Nishant Tella, który obecnie jest dyrektorem zarządzającym Spezii Calcio. Tella przylatywał do nas raz w miesiącu i miał w ręku władzę. Podejmował wszystkie najważniejsze decyzje. On także próbował przekonać otoczenie, że wszystko, co działo się w SønderjyskE przez ostatnie dwie dekady było błędem i także poniósł klęskę. Do tego doliczyć trzeba jeszcze córkę Platka, Amandę, która teoretycznie miała wiele do powiedzenia, ale tak naprawdę nie odgrywała dużej roli w codziennym funkcjonowaniu klubu.
Od początku było jasne, że dla Platków SønderjyskE było klubem trzeciego wyboru. Hierarchia była czytelna – najpierw Spezia Calcio, potem Casa Pia, a dopiero na końcu SønderjyskE. Było to widoczne m.in. w polityce transferowej – zdolni młodzi piłkarze wyjeżdżali do Portugalii i Włoch (choćby kameruński stoper Duplexe Tchamba, 16-letni Julius Beck czy prawy obrońca Emil Holm ze Szwecji, który według włoskich mediów ma wkrótce przenieść się do Romy albo Juventusu), ale nie dostawaliśmy nikogo w zamian. Prawdę mówiąc, po przejęciu klubu przez Platków obawialiśmy się, że SønderjyskE stanie się piłkarską hodowlą dostarczającą młodych graczy Spezii i Casa Pia, a jednocześnie miejscem zsyłki piłkarzy niełapiących się do składu we Włoszech i w Portugalii. Rzeczywistość okazała się inna – tak naprawdę wymiana piłkarzy poza SønderjyskE a partnerskimi klubami była stosunkowo niewielka.
Głównym grzechem Platków była arogancja. Byli przekonani, że wszystko wiedzą najlepiej. […] Od początku było jasne, że dla Platków SønderjyskE było klubem trzeciego wyboru.
Jens Kragh Iversen, Der Nordschleswiger
Jeśli chodzi oodbiór nowych inwestorów przez kibiców i całe środowisko otaczające klub – na początku wszyscy mówili sobie „OK, to brzmi dobrze: gość ma pieniądze, jest szansa, że stworzy bardzo interesujący projekt”. Sytuacja szybko zaczęła się zmieniać. Największym problemem był brak komunikacji. Platek w ogóle nie pojawiał się w Haderslev – przez cały okres swoich rządów był tu ledwie trzy lub cztery razy. Co gorsza, w ogóle nie wypowiadał się publicznie, unikał spotkań z kibicami. Chował się. Kibice nigdy nie usłyszeli choćby słowa z jego ust, nie wiedzieli, co właściwie planuje zrobić z klubem. Platek unikał udzielania wywiadów. Po przejęciu SønderjyskE uczestniczył tylko w jednym, ale to był wyjątek. Nigdy nie rozmawiałem z nim osobiście. Próbowałem kilkukrotnie umówić się na rozmowę za pośrednictwem klubu, ale za każdym razem spotykałem się z odmową.
Jak Platek radził sobie z finansami klubu? Tak, jak wspomniałem, zastał bałagan, a zostawił po sobie… właściwie jeszcze większy bałagan. Nowi właściciele, którzy przejęli od niego SønderjyskE musieli się zapożyczyć, żeby zapłacić piłkarzom pensje. To pokazuje, jak zła była wtedy sytuacja klubu.
Na koniec chciałbym zaznaczyć jedną rzecz – nie uważam, żeby Robert Platek miał złe intencje. Chciał dobrze dla SønderjyskE. Po prostu przychodząc do klubu, był zupełnym nowicjuszem w świecie piłki, dopiero zbierał pierwsze doświadczenia w zarządzaniu siecią siostrzanych zespołów. Trzeba przyznać, że sukcesy Platków w Spezii i Casa Pia budzą szacunek. Myślę, że wyciągnęli wnioski z błędów, które popełnili w SønderjyskE. Jak nietrudno się jednak domyślić, po tym, co zrobili w Haderslev nie mają tu zbyt wielu fanów.
Jens Kragh Iversen, Der Nordschleswiger (TT: @JensKraghIverse)
Andrew RamseyCasa PiaŁKS ŁódźNishant TellaPhilip PlatekRobert PlatekSonderjyskESpezia CalcioTiago Lopes