Tym razem derby wygrali piłkarze Widzewa. W szeregach ŁKS dominuje smutek. Nie tak wszyscy wyobrażali sobie ten mecz. Pierwsze 20 minut ŁKS zagrał bardzo dobrze. Trener Kazimierz Moskal dobrze ustawił zespół z trzema pomocnikami, dobrze czującymi się w odbiorze i trzema ofensywnymi zawodnikami zorientowanym na szybki atak. Niestety dobra gra nie przełożyła się na zdobycie choćby jednej bramki w czasie, gdy Widzew nie miał pomysłu i był w swoich poczynaniach nerwowy.
CZYTAJ TEŻ: Widzew bliżej góry, ŁKS w strefie spadkowej
Po przerwaniu meczu w związku z odpaleniem rac mecz stał się wyrównany i to gospodarze zaczynali stopniowo przejmować inicjatywę, czego efektem był gol. Swoją droga ta bramka to dla mnie kuriozum. To, jak Bartłomiej Pawłowski wygrał piłkę w środku pola, woła o pomstę do nieba! Dobry defensywny pomocnik powinien z tą piłką wyjść do ataku, słabszy – skasować akcję w środku pola, ryzykując ewentualnie żółtą kartkę.
ŁKS walczył, starał się, ale nie miał argumentów. Plany trochę pokrzyżowała na pewno kontuzja Daniego Ramireza. Było widać brak tego zawodnika, a zastępujący go Pirulo jest w tej chwili cieniem klasowego zawodnika. Przykład tego piłkarza pokazuje, jak diametralnie inna jest gra w 1 lidze i w ekstraklasie. Na dziś ŁKS-owi brakuje kogoś takiego, kim jest Bartłomiej Pawłowski w Widzewie. Śmiało można powiedzieć, że ten zawodnik stanowi 50 procent wartości drużyny.
WIĘCEJ: ŁKS potrzebuje wzmocnień. Lista jest długa
ŁKS czekają teraz poważne wyzwania. Pierwsze z nich to mecz z Pogonią, która co prawda przechodzi pewien kryzys, ale to dalej ograna i silna ofensywnie drużyna. Po przegraniu tak prestiżowego meczu w drużynie Moskala jest mentalny dół, ale teraz okaże się czy są tam nie tyle dobrzy, ale charakterni zawodnicy.
Wszyscy kibice ŁKS-u musza liczyć się z ciężką walką o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dopóki nie będzie większego budżetu i – co za tym idzie – lepszych zawodników, musimy mieć świadomość, że wyniki będą odbiegać od naszych oczekiwań. Czy widać światełko w tunelu? Tak krawiec kraje, jak mu materiału staje. Jedyną nadzieją jest przejrzystość w księgowości i poważny zastrzyk gotówki od Pana Platka lub kogoś takiego, jak Michał Świerczewski w Rakowie czy Hubert Hoffman w ŁKS-ie Commercecon – dwóch poważnych biznesmenów kochających swoje kluby, wykładających własne, ciężko zarobione pieniądze, spełniających swoje marzenia z młodości.
Łukasz Madej, były piłkarz ŁKS-u Łódź i reprezentant Polski
NIE PRZEGAP: Piłkarze ŁKS-u nie przeszli do historii. Kulisy derbów Łodzi
Kazimierz MoskalŁKS ŁódźŁukasz MadejPKO EkstraklasaWidzew Łódź