Nie było sensacji w rewanżowym spotkaniu PGE Skry Bełchatów z Neftochimikiem Burgas w 1/8 finału Pucharu CEV. Gospodarze wygrali i są w kolejnej rundzie.
Po wygranej w Bułgarii 3:2 bełchatowianie musieli przynajmniej powtórzyć ten wynik swojej hali. Byli w teoretycznie dużo lepszej sytuacji, bo wszyscy siatkarze byli już zdrowi i Slobodan Kovac mógł wybrać szóstkę. Postanowił oszczędzać Grzegorza Łomacza, Aleksandra Atanasijevicia (obaj chorowali na COVID-19) i Kacpra Piechockiego.
Ale odpowiednio skoncentrowana PGE Skra nawet bez liderów jest zdecydowanie lepsza drużyną od Neftochimika. W pierwszym secie rywale zostali zmiażdżeni, a niezwykłym wyczynem popisał się Damian Schulz, zaliczając aż sześć asów (w sumie miał osiem). W drugiej partii skupienie uleciało, zastąpione przez zbytnią fantazję, co skończyła się niespodziewaną porażką. Jej przyczyną było aż 11 punktów oddanych po błędach, z czego kilka w końcówce.
Wstrząs pomógł, bo dwa kolejne sety trwały w sumie 42 minuty, a dominacja bełchatowian była bardzo duża. PGE Skra zdobyła w sumie aż 15 punktów po asach, psując o jeden serw więcej. Skuteczność w ataku też rosła: d 44 do aż 75 proc.
W ćwierćfinale PGE Skra zmierzy się ze zwycięzcą dwumeczu między CSM Arcadą Galati i United Volleys Frankfurt. Oba spotkania zostaną rozegrane w Rumunii, a pierwsze wygrali gospodarze 3:0. Rewanż z w czwartek.
W sobotę hali Energia PGE Skra zmierzy się z Jastrzębskim Węglem (o godzinie 14:45).
Sety: 25:10, 24:26, 25:15, 25:14
PGE Skra: Mitić 1, Ebadipour 10, Bieniek 13, Schulz 19, Kooy 22, Kłos 12, Milczarek (libero) oraz Atanasijević 2, Łomacz, Adamczyk 1