Dzisiaj chciałbym Państwu przedstawić Roberta Błaszczaka. Łodzianina z doświadczeniem w pracy na najwyższych szczeblach w międzynarodowych korporacjach z branży sportowej. Obecnie Prezesa Zarządu spółki FeedConstruct, która zajmuje się dostarczaniem danych w sporcie. Rozmawiamy o jego karierze, pracy w branży sportowej i związkach z Łodzią.
Leszek Bohdanowicz (Łódzki Sport): Pochodzisz z Łodzi natomiast dzisiaj zarządzasz międzynarodową firmą działającą w branży sportowej. Czy mógłbyś przybliżyć swoje związki z naszym miastem?
Robert Błaszczak (Prezes Zarządu FeedConstruct): Łódź jest mi bardzo bliska. Tu się urodziłem i spędziłem większość mojej młodości, kursując pomiędzy nią a Suwalszczyzną. W Łodzi stawiałem też swoje pierwsze kroki w branży sportowej. Najpierw pisząc relacje z meczów ŁKS-u i Widzewa, a następnie pomagając przy dziale prasowym tego drugiego klubu. Jakoś przy okazji mistrzostw świata w Niemczech w 2006 wyruszyłem w swoją zagraniczną podróż, w której jestem już prawie 18 lat…
I jak rozpoczęła się oraz przebiegała twoja dalsza kariera, już za granicą?
Jak uczy wiele innych historii, kariera to często zawiła podróż, a tym bardziej w sporcie. Akademicko przygotowywałem się do pracy w międzynarodowej dyplomacji, a w Anglii miałem spędzić tylko rok. Ostatecznie skończyłem dwa kierunki studiów na Uniwersytecie Sussex. Najpierw z nauk politycznych i stosunków międzynarodowych, a następnie z bezpieczeństwa międzynarodowego. Jeszcze podczas studiów kontynuowałem pisanie o piłce, tak po polsku, jak i po angielsku. Pomagałem też przy organizacji spotkań w europejskich pucharach i tłumaczeniach meczowych. Dzięki temu poznałem wiele osób z branży i dostałem angaż przy transmisjach ekstraklasy w angielskiej telewizji. Ale zawsze interesowała mnie strona biznesowa sportu, na którą przeszedłem w 2013 roku.
Z czasem twoja kariera nabierała rozpędu i trafiłeś do wiodącej międzynarodowej firmy zajmującej się gromadzeniem i analizą danych w sporcie Sportradar. Jak do tego doszło?
Miniona dekada minęła pod znakiem boomu na technologię w sporcie, a ta jest napędzana danymi. Od kwestii głębszej analizy dokonań zawodników i drużyn, po zaangażowanie fanów, statystki na żywo, wizualizację wydarzeń meczowych, wykorzystanie sztucznej inteligencji czy monetyzację danych poprzez rynki bukmacherskie. Otworzyło się wiele nowych możliwości w biznesie sportowym. Sportradar to największy gracz w tej przestrzeni. Teraz notowany na giełdzie papierów wartościowych w Nowym Jorku. Ja trafiłem w jego szeregi dwukrotnie, choć… nigdy nie aplikowałem. Szybki rozwój firmy to także udane nabywanie innych spółek, które odnoszą sukces w tej przestrzeni. Tak było w 2016 roku przy okazji przejęcia the Sportsman Media Group, zajmującej się dystrybucją praw oraz pięć lat później Synergy Sports, specjalizującej się w automatyzacji transmisji meczów oraz analizie danych dla drużyn NBA, NHL czy MLB i czołowych klubów na świecie w tych sportach.
NIE PRZEGAP: To koniec Janusza Dziedzica w ŁKS-ie. Znamy szczegóły
Jakie były twoje najważniejsze zadania w Sportradar?
Przekonać sport do innowacji! Moje role, choć się zmieniały, miały zawsze trzy wspólne mianowniki: szukanie nowych możliwości komercjalizacji praw do danych, budowanie relacji w świecie lig i federacji sportowych oraz przedstawianie nowych rozwiązań technologicznych dla sportu. A to nie jest najłatwiejsza grupa docelowa, jeśli chodzi o innowacje!
To nie koniec twojej drogi. Czym się zajmujesz dzisiaj?
Wraz z początkiem 2023 roku przejąłem stery w FeedConstruct. Jest to jedna z pięciu-sześciu największych firm na świecie, jeśli chodzi o dystrybucję kontentu sportowego: statystyk meczowych, wyników na żywo, transmisji live, kursów bukmacherskich… Mówimy o skali ponad 100 tys. meczów rocznie! Jako Prezes Spółki przekazuję nabytą w tej branży wiedzę i doświadczenie, a także pracuję z naprawdę utalentowanym zespołem w Erywaniu przy budowaniu nowych rozwiązań i dalszym rozwoju firmy. FeedConstruct ma „tylko” około 220 pracowników, ale wchodzimy w skład konglomeratu SoftConstruct. Jednego z największych prywatnych pracodawców w Armenii z ponad sześcioma tysiącami pracowników oraz placówkami na całym świecie.
Jesteś teraz daleko od Łodzi. Czy udaje ci się śledzić poczynania łódzkich drużyn w PKO Ekstraklasie?
Oczywiście! Żyjemy w globalnej wiosce i pomimo dużych odległości można regularnie obserwować, jak bliskie nam drużyny sobie radzą. Wspaniale, że Łódź ma dwa kluby w ekstraklasie. Oby już tak zostało! Mam ustawione powiadomienia z meczów tak Widzewa, jak i ŁKS-u, żeby być na bieżąco z wynikami. Ekstraklasa produkuje świetne skróty wideo, od których często zaczynam poranki. Zerkam też na poczynania łódzkich drużyn w siatkówce, którą moja rodzina w Łodzi często ogląda z trybun. Także w koszykówce, choć w tym sporcie miasto nadal ma ogromny, niewykorzystany potencjał. Zwłaszcza z taką areną. Raz na jakiś czas spoglądam też na poczynania Startu Łódź, gdzie stawiałem swoje pierwsze sportowe kroki w sekcjach: pływackiej, piłkarskiej i właśnie koszykarskiej. Jakub Olkiewicz oraz popularny „Gouda” chcieli to trochę reaktywować, ale… cóż, chyba zderzyli się z „myślą działaczowską”. Szkoda, bo na te koszulki inspirowane Flamengo nadal poluję!
Zdobyłeś duże doświadczenie w branży sportowej. Czy patrząc na działalność polskich klubów piłkarskich z twojej perspektywy są jakieś niewykorzystane przez nie możliwości, które pomogłyby w ich rozwoju?
Wielokrotnie na przykład widziałem w mojej pracy jak wiele zyskałyby kluby na podobnym poziomie, gdyby bliżej współpracowały. Wspólne szukanie rozwiązań pomogłoby lepiej wyselekcjonować potrzebne dla nich nowe rozwiązania technologiczne, obniżyć koszty, dzielić się doświadczeniami, odnaleźć synergie… I nawet nie mówimy o tym samym sporcie, ale podobnych rozmiarach operacyjnych klubów i skali działania. Sportowa rywalizacja i emocje wokół niej to esencja sportu od pokoleń, ale poza boiskiem czy parkietem wymiana „know-how” wszystkim wyszłaby na dobre. W porównaniu z innymi branżami, przepływ wiedzy w sporcie jest naprawdę niewielki. Zwłaszcza kiedy pomiędzy klubami są silne animozje.
CZYTAJ TEŻ: Widzew wyprzeda cały Śląski? Jeszcze więcej biletów dla łodzian!
Jak oceniasz przyszłość wykorzystania danych w futbolu? Czy jest to obszar, w który powinny silniej zainwestować łódzkie kluby?
Absolutnie tak. Dotyczy to nie tylko klubów piłki nożnej. Dane pomagają nam lepiej zrozumieć, co się dzieje podczas meczu oraz sezonu. Dzięki temu możemy przewidzieć, co się może wydarzyć i zawczasu zareagować. I nie chodzi tylko o sam wynik poszczególnych spotkań, ale choćby ryzyko kontuzji zawodników, optymalne wykorzystanie dostępnych zasobów kadrowych, czy odnalezienie zawodników, którzy dobrze wkomponują się do drużyny, jeśli chodzi o styl i założenia taktyczne. Nie wspomnieliśmy tutaj nawet o korzystaniu z danych przy relacjach z kibicami na stadionie, kontaktach z partnerami biznesowymi czy podnoszeniu atrakcyjności produktu telewizyjnego, ale to zapewne temat, na koleją okazję.
Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia w Łodzi na zawodach sportowych przy okazji twojej wizyty w rodzinnym mieście!
Również dziękuję i mam nadzieję, że taka okazja będzie już wkrótce!
FeedConstructLeszek BohdanowiczŁKS ŁódźRobert BłaszczakWidzew Łódź