Partner Widzewa zawiedziony PZPN-em. Jak baron z Opoczna zniszczył wizerunek największej organizacji sportowej w Polsce?
Piłkarska Polska jest oburzona, bo w delegację na mecz drużyny narodowej z Mołdawią, zaproszono Mirosława Stasiaka. To były prezes Ceramiki Opoczno, który przez wiele lat brał udział w procederze korupcyjnym.
– Mirosław Stasiak wytypował dobrze wyniki wszystkich meczów, rozgrywanych w poprzedniej kolejce i w “piłkarskiego totka” wygrał 50 tys. złotych – pisała przed laty łódzka Gazeta Wyborcza.
Czytaj także: Zwolnij miejsce na mecz Widzewa.
Stasiak ustawiał mecze, a jakby tego było mało, czasami… brał w nich czynny udział. Pieniędzy dorobił się na handlu węglem. W południowej części województwa zmonopolizował rynek opału i dostarczał go do praktycznie wszystkich wsi i miasteczek. Jednocześnie spełniał swoje piłkarskie marzenie. Zawodnikiem był słabym, ale dzięki pieniądzom w klubie z Opoczna zyskał władzę absolutną. Zmienił nazwę na Stasiak Opoczno i kazał trenerowi wystawiać się na pozycji napastnika.
– Klub był jego zabawką. Przychodził sobie na który chciał trening i trenował. Nie musiał być na zbiórkach. Ale jeśli się pojawił, to nie w połowie treningu, tylko był na całym i normalnie ćwiczył. Przebierał się jednak w swoim pokoju. Po treningu szedł do siebie, pakował się i wyjeżdżał. Kazał mówić do siebie „Mirek”, ale nie było z nim koleżeńskiego kontaktu. – mówił Hubert Kościukiewicz na łamach Weszło (całość tutaj).
Stasiak lubił rywalizować, szczególnie z Antonim Ptakiem, byłym właścicielem ŁKS-u. Po tym jak Ptak przeniósł swoje finansowanie do Pogoni Szczecin, najpierw zaprosił Stasiaka do piłkarskiej spółki, ale już po kilku miesiącach odkupił od niego udziały. Co ciekawe, właściciel Ceramiki, zagrał przeciwko drużynie Ptaka. W 2004 roku wszedł na boisko w meczu przegranym przez drużynę z Opoczna 1:4. 37-letni wtedy biznesmen miał ponad pół godziny, by strzelić bramkę, ale spotkanie zakończył bez gola i asysty.
Czytaj także: Najlepsi chcą młodzieżowca ŁKS-u.
Nawet za czasów Edwarda Potoka, w Łódzkim Związku Piłki Nożnej odbierany był jako ekscentryk i raczej niechętnie podejmowano z nim współpracę.
– Nie wyobrażamy sobie, że moglibyśmy dopuścić do takiej sytuacji. ŁZPN już dawno postawił na profesjonalizację. W obecnych czasach, takie rzeczy nie miałby prawa się wydarzyć – słyszymy od jednego z działaczy łódzkiego związku.
Jak się później okazało Mirosław S., bo tak przez lata musiał być nazwany biznesmen, było bardzo blisko z Ryszardem Forbrichem, pseudonim “Fryzjer”. To działacz, który ustawił najwięcej meczów w Polsce.
– Korupcyjna działalność klubu piłkarskiego Ceramika Opoczno (…) związana była nierozerwalnie z duetem Mirosław Stasiak – Mariusz Ł.. Mirosław Stasiak był głównym udziałowcem i sponsorem tego zmieniającego nazwy i siedzibę klubu. Od wielu lat prowadził działalność gospodarczą w zakresie transportu ciężkiego i handlu opałem, a część z uzyskiwanych w ten sposób dochodów przeznaczał na funkcjonowanie klubu, w tym na korumpowanie sędziów i obserwatorów meczów tego zespołu – czytamy w materiałach dotyczących śledztwa związanego z korupcją w Polsce.
Czytaj także: Trzeci Bośniak w Widzewie.
Stasiakowi postawiono zarzuty korupcyjne. Jak informował Michał Tomczak, z Wydziału Dyscyplinarnego PZPN, aż 21 z nich nie dotyczyło pracy w Ostrowcu, w którym Stasiak przejął udziały po Opocznie. Ostatecznie został ujęty przez policję w 2006 roku. Skazano go za 43 czyny dotyczące ustawienia lub próby ustawienia meczów na 3 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata i 195 tys. złotych grzywny. PZPN planował dożywotnie wykluczenie ze struktur związku, ale ostatecznie skrócono je do dekady.
Nic dziwnego, że działacze, sponsorzy i kibice są oburzeni. Dla takich ludzi w polskiej piłce już dawno nie powinno być miejsca. Tym bardziej, że jeden z youtubowych kanałów, na vlogu z meczu Polski, Stasiaka przedstawił jako “przyjaciela reprezentacji”.
Czytaj także: Francuskie wzmocnienie ŁKS-u.
PZPN wydał oświadczenie, którym dolał oliwy do ognia. O zaproszenie skompromitowanego działacza oskarżono sponsorów reprezentacji Polski.
– W nawiązaniu do publikacji na temat uczestników wyjazdu do Kiszyniowa na mecz reprezentacji Polski z Mołdawią, informujemy, że za każdym razem przekazujemy naszym partnerom biznesowym określoną pulę miejsc. Mirosław Stasiak był uczestnikiem wyjazdu na zaproszenie jednego z partnerów (ze względu na zasady poufności, nie możemy informować, którego z nich) – napisano (całość tutaj).
Tego było za wiele, dla większości sponsorów. Szczególnie ostro zareagował STS, który jest jednym z partnerów Widzewa.
– Jesteśmy głęboko rozczarowani próbą przerzucenia na partnerów Związku odpowiedzialności za obecność w oficjalnej delegacji PZPN na meczu Młodawią – Polska osoby skazanej za korupcję w polskiej piłce – poinformował Mateusz Juroszek, prezes STS-u.
Czytaj także: Nowy napastnik Widzewa wie jak strzelać gole.
Sprawa jest rozwojowa, a PZPN może stracić nie tylko wizerunkowo. Jeżeli nie zostanie wyjaśniona, najwięksi partnerzy mogą wycofać się ze sponsorowania reprezentacji Polski. Pierwsza była firma Tarczyński.
– Traktujemy aktualną sytuację bardzo poważnie, dlatego podjęliśmy decyzję o zakończeniu współpracy z PZPN w obecnej formule. Nie przedłużymy umowy, którą podpisaliśmy we wrześniu 2022 roku, a nasz dział prawny aktualnie analizuje możliwości jej wypowiedzenia w trybie natychmiastowym w obliczu zaistniałych sytuacji – poinformował Jacek Tarczyński, prezes spółki, na łamach Wirtualnej Polski (tutaj).
Antoni PtakŁKS ŁódźMateusz JuroszekMirosław StasiakPZPNSTSWidzew Łódź