W Widzewie zdają sobie sprawę, że drużynę trzeba wzmocnić. – Myślimy o transferach. Ale jest jeszcze kwestia naszych możliwości i dostępu piłkarzy – zaznacza właściciel Widzewa Tomasz Stamirowski.
W poprzednim sezonie, przed zimową przerwą, ŁKS zajmował trzecie miejsce w tabeli Fortuna 1. Ligi. Wtedy rozegrano 17. kolejek. Pierwsza była Bruk-Bet Termalica Nieciecza (42 punkty), a drugi Górnik Łęczna (32). Drużyna z al. Unii miała tyle samo punktów. O dwa wyprzedzała Radomiaka, o trzy – Arkę Gdynia. Prezes Tomasz Salski uznał, że sytuacja nie jest najlepsza i sięgnął głębiej do kieszeni. Stąd transfery bardzo drogich piłkarzy, czyli Ricardinho i Mikkela Rygaarda. Salski postawił wszystko na jedną kartę. Wiemy już, że przegrał, bo mimo takich wzmocnień ŁKS-owi nie udało się awansować. Zostały długi i problemy finansowe.
W ostatni poniedziałek zakończyły się tegoroczne rozgrywki. Po pierwszej rundzie i trzech meczach już z rundy rewanżowej prowadzi Miedź Legnica (44), a Widzew jest drugi (39). Grupa pościgowa jest jednak bardzo liczna. Tak naprawdę o PKO Ekstraklasę wiosną może walczyć aż dwanaście drużyn!
Oprócz Miedzi i Widzewa, również Korona Kielce, Podbeskidzie Bielsko-Biała, Sandecja Nowy Sącz, GKS Tychy, Arka Gdynia, Chrobry Głogów, ŁKS, Odra Opole, a nawet Resovia i Skra Częstochowa. Być może wymienianie tych dwóch ostatnich drużyn w kontekście walki o baraże to absurd, ale prawda jest taka, że obie tracą do szóstej lokaty tylko po 3 punkty. To jeden wygrany mecz. A przecież, np. Skra to bardzo nieobliczalna drużyna.
CZYTAJ TEŻ: Jesień Widzewa. Kto na plus, kto na minus?
Każda z tych drużyn zapewne zimą będzie wzmocniona. Wszystko na jedną kartę muszą postawić choćby w Kielcach, bo Korona ma od dawna kłopoty finansowe i jedynym ratunkiem wydaje się awans do PKO Ekstraklasy, gdzie można liczyć na duże pieniądze.
W Widzewie też wiedzą, że trzeba walczyć o awans. Trener Janusz Niedźwiedź zapowiedział, że będą wzmocnienia. Podczas poniedziałkowego opłatka w klubie prezes Mateusz Dróżdż też zapowiadał transfery, ale na pewno nie będzie wielkiej rewolucji. Nie będzie więc takiej ofensywny, jak ŁKS-u rok temu. – Myślimy o wzmocnieniach, ale pamiętajmy, na jakim etapie jest Widzew. My go dopiero budujemy. Poza tym okno zimowe jest trudniejsze, niż letnie – mówił dziennikarzom.
I dodał, że nie chodzi o to, by wziąć pięciu czy siedmiu nowych zawodników tylko dlatego, by dokonać transferów. – Mamy bardzo liczną kadrę. Od sztabu szkoleniowego wymagałbym raczej rozwinięcia piłkarzy, których już mamy – powiedział.
Na myśli miał m.in. Abdula Aziza Tetteha, który zawiódł jesienią i Radosława Gołębiowskiego, który stracił formę z początku sezonu.
– To jest główny cel. Transfery oczywiście są bardzo ważne, ale nie będziemy robić pochopnych ruchów.
– prezes Mateusz Dróżdż
Jak już pisaliśmy, skauci Widzewa, z dyrektorem Tomaszem Wichniarkiem na czele, od dawna obserwują piłkarzy pod kątem przydatności do gry w Widzewie. – Określiliśmy wspólnie, jakich piłkarzy szukamy, jaki jest profil zawodników. Oglądamy też materiały wideo. Nasza grupa jest więc przygotowana – zapewniał we wtorek Niedźwiedź.
Widzew szuka głównie lewonożnego stopera, piłkarza na lewe wahadło, bramkarza oraz gracza do środka – napastnika/bardzo ofensywnego pomocnika. Z przeprowadzonych analiz wynika, że właśnie z lewej strony przeciwnicy zagrażali łódzkiej drużynie najbardziej, stąd poszukiwanie stopera na tę stronę. Z kolei na lewym wahadle gra Fabio Nunes, który jest słabszy w defensywie, a Gołębiowski stracił formę. Potrzebny jest też mocniejszy zmiennik dla Jakuba Wrąbla, a także ofensywny gracz, który potrafiłby kreować grę, ale też zdobywać gole. Juliusz Letniowski to potrafi, ale opuszcza wiele spotkań. Gdy go nie było, to został tylko Dominik Kun.
Jak już wspominaliśmy, na celowniku skautów Widzewa jest lewonożny stoper z Czech. Podobno bardzo dobry i perspektywiczny. Trzeba jednak za niego sporo zapłacić, ale w klubie wiedzą, że to inwestycja. Oglądany jest też ofensywny gracz z ekstraklasy słowackiej, niewykluczone jednak, że jest to obcokrajowiec, a nie Słowak. Na liście klubu są też Polacy.
O tym, że potrzebne są wzmocnienia mówił też na klubowym opłatku właściciel Widzewa Tomasz Stamirowski. – Oczywiście myślimy o nich. Ale jest jeszcze kwestia naszych możliwości i dostępu piłkarzy. Dalej budujemy drużynę. Zarówno na ten sezon, jak i już na przyszły. Wiemy, gdzie potrzeba wzmocnień i zrobimy wszystko, by tak się stało. Czy nam się uda? Nie wiem. Na rynku transferowym nie wszystko zależy od nas. Tym bardziej, że zimą jest niewielu piłkarzy bez kontraktów – zaznaczył.
1 Comment
Każda drużyna w Ex kompletuje swój skład w oparciu o kreatywnych,zazwyczaj zagranicznych zawodników,bo ma tę świadomość,że przesadne “oszczędności”,kończą się spadkiem z ligi.Idealnie robi to Raków,który nie szasta pieniędzmi,ale zakupił za setki tysięcy euro dobrych piłkarzy.Ta inwestycja zwraca się im w trójnasób w lidze i w europejskich pucharach.Również tą drogą musi podążyć Widzew,chociaż oczywiście w mniejszej skali,ponieważ na razie w europejskich pucharach,jeszcze nie zagramy.Tym niemniej po przewidywanych korektach w składzie i odejściu słabszych piłkarzy,musi znaleźć się miejsce dla zawodników o wysokich piłkarskich umiejętnościach,którzy muszą też odpowiednio dużo kosztować.To wszystko zapewne się zwróci poprzez grę w Ekstraklsie,do której przecież mocno dążymy.