Pojawiło się wiele pogłosek, dlaczego ŁKS nie dostał w licencji w pierwszej instancji. Na kibiców padł blady strach, bo kryteria, które wymienione zostały w uzasadnieniu odmowy mogły być zagrożeniem dla kontynuowania działalności klubu. Szczególnie martwiące były punkty, w których mowa o nieuregulowaniu należności względem ZUS i Urzędu Skarbowego. Za podobne przewinienia rozwiązano GKS Bełchatów.
O komentarz poprosiliśmy Tomasza Salskiego, właściciela ŁKS-u. – Chodziło o opinię biegłego rewidenta, której nie dostarczyliśmy na czas. Zobowiązania wobec ZUS i Urzędu Skarbowego są uregulowane. Nasze zadłużenia dotyczą głównie piłkarzy. Proszę się nie obawiać, bo wszystko wskazuje na to, że po odwołaniu dostaniemy licencję na ekstraklasę – wyjaśnił Salski.
Czytaj: Co z Jakubem Tosikiem w ŁKS-ie?
Wyglądało na to, że w ŁKS-ie nie jest ani tak źle jak się o tym pisze, ani tak dobrze jak wymarzyliby sobie kibice. Oczywiście, jeżeli łodzianie dostaną licencję to i tak muszą popracować nad klubowymi finansami. Te, jak wiemy są w opłakanym stanie. Zadłużenia sięgają milionów, ale być może sternicy łódzkiego klubu mają plan jak rozpocząć proces ich uzdrawiania.
Czytaj także: Stawowy zdradza, którego piłkarza ŁKS-u szkoda najbardziej. Zaskakujący wybór