Mikkel Rygaard, Antonio Dominguez, Ricardinho i Stipe Jurić nie będą już występować w barwach ŁKS-u. Cała czwórka postanowiła rozwiązać swoje kontrakty z winy klubu ze względu na zaległości w wypłatach. Taka sytuacja nie dziwi legendarnego byłego piłkarza ŁKS-u, Marka Chojnackiego.
– Jak bierzesz zawodnika z zagranicy to wiadomo, że on będzie traktował grę w piłkę jako robotę, bo po prostu chce zarobić pieniądze. Jeżeli mu się spóźnisz miesiąc albo dwa, to od razu pojawiają się problemy, bo on przyjechał tu zarobić, a skoro mu nie wypłacają pensji, to najłatwiej odejść. A tak naprawdę za miesiąc czy za dwa nikt o nim nie będzie pamiętał. To jest tak zwana siła robocza – mówi w rozmowie z Łódzkim Sportem Marek Chojnacki.
Obecny trener TME SMS-u Łódź podkreśla, że dopóki kluby nie będą umiały zachować odpowiednich proporcji pomiędzy liczbą zawodników z Polski i z zagranicy, takie sytuacje, jak w ŁKS-ie, będą się powtarzały w polskiej piłce nożnej.
– Jedną decyzją nie da się wszystkiego naprawić. W mojej ocenie, piłkarz z zagranicy musi być dwa razy lepszy od Polaka. Ja swojego zdania nie zmienię. Jeśli w naszej lidze mają grać zawodnicy zagraniczni, to wolę, by ich było trzech, ale żeby prezentowali odpowiedni poziom. Mając tych trzech, możesz płacić im dobre pieniądze, ale wiesz, że oni zagwarantują odpowiednią jakość – twierdzi Chojnacki.
I dodaje: – Wtedy mogą zarabiać dwa razy więcej niż nasi, ale mają być dwa razy lepsi. A w ŁKS-ie było tak, że zarabiali trzy razy więcej od Polaków, a na boisku prezentowali się dużo gorzej. Ale takie błędy popełniają też inne kluby. Idą na ilość, a nie na jakość. Natomiast mając swoich zawodników, nawet w przypadku opóźnień w wypłatach, oni będą cały czas liczyć na to, że może będzie lepiej. Wiem, bo sam to przeżyłem.
CZYTAJ TAKŻE >>> Jaka przyszłość czeka ŁKS? „W serca kibiców ŁKS-u zostanie wlana nadzieja”
Przypomnijmy, że piłkarze ŁKS-u ciągle liczą się w walce o PKO Ekstraklasę, ale muszą liczyć na to, że Widzew pokona Podbeskidzie. Wtedy szanse na awans obu łódzkich drużyn wzrosną. A to nie wszystko, bo żeby dwukrotni mistrzowie Polski wystąpili w barażach, po ich myśli muszą się ułożyć wyniki trzech innych spotkań: ŁKS musi wygrać z GKS-em Katowice, Chrobry Głogów przegrać z Zagłębiem Sosnowiec, a Sandecja przynajmniej zremisować z Arką.
– Przed ostatnim meczem z Odrą wszystko było jeszcze w rękach piłkarzy ŁKS-u. Teraz praktycznie już niewiele od nich zależy. By ŁKS dostał się do baraży, musiałoby się zdarzyć kilka cudów. Oczywiście w piłce nożnej różnie bywa, ale forma, jaką ostatnio zaprezentowali, nie napawa optymizmem. Tym bardziej, że jadą na trudny teren – kończy Marek Chojnacki.
CZYTAJ TAKŻE >>> Dlaczego Widzew i ŁKS wydały tyle na prowizje? Wiceprezes PZPN wyjaśnia