W niedzielę o godz. 12.40 Widzew zagra w Olsztynie ze Stomilem. Najwyższy czas na wyjazdową wygraną.
Jeśli spojrzeć w tabelę i na wykaz domowych i wyjazdowych meczów Widzewa, to znajdziemy tam jedno zwycięstwo na stadionie rywala. To jednak nieprawda, bo chociaż gospodarzem spotkania GKS Jastrzębie – Widzew był GKS, to mecz rozgrywany był przy al. Piłsudskiego. W rzeczywistości drużyna trenera Enkeleida Dobiego na wyjazdach przegrała pięć razy i cztery razy zremisowała. To jeden z gorszych bilansów w lidze. Żadnego spotkania na obcym boisku nie wygrało tylko Zagłębie Sosnowiec.
Reklama
Po raz ostatni Widzew przywiózł komplet punktów do Łodzi jeszcze w drugiej lidze. Było to 17 czerwca 2020 roku. Czerwono-biało-czerwoni wygrali 3:1 z Garbarnią Kraków. Z piłkarzy, którzy do dzisiaj są w drużynie, pamiętają to Łukasz Kosakiewicz, Daniel Tanżyna, Bartłomiej Poczobut, Mateusz Możdżeń i Marcin Robak. Ten ostatni zdobył wtedy ostatniego gola.
Zdobycie trzech punktów w Olsztynie oczywiście jest możliwe. Z dwóch ostatnich meczów na stadionach rywali widzewiacy przywozili po punkcie, ale byli bardzo blisko zwycięstw. Gola na 2:2 przy al. Unii stracili w końcówce, a w Opolu nie wykorzystali karnego. Sędzia nie uznał im też prawidłowej bramki. Może do trzech razy sztuka?
Stomil nie należy do ligowych mocarzy. W tabeli jest trzynasty, do łódzkiego zespołu traci pięć punktów. W tym roku wygrał tylko jeden mecz. U siebie przegrał trzy ostatnie mecze, więc jeśli nie ze Stomilem, to z kim wygrać?
Reklama
On najpewniej wyjdzie w pierwszym składzie. Na pewno zabraknie Kosakiewicza, który musi pauzować za kartki, ale trudno uznać to osłabienie, bo 30-latek jest w bardzo słabej formie. W Olsztynie zastąpi go zapewne Patryk Stępiński, który wraca po kontuzji. Bliżej gry w pierwszym składzie są też chyba Mateusz Michalski, bo Dominik Kun zawodzi, a także Marcin Robak. Paweł Tomczyk, który wygryzł kapitana ze składu, jest w fatalnej formie. Wypadł inny napastnik Karol Czubak.
Nie wiadomo, jakie warunki zastaną piłkarze Widzewa w Olsztynie. W sobotę było nawet minus 12 stopni, a boisko pokryte było śniegiem. Mecz raczej nie jest jednak zagrożony.