Piłkarze ręczni Grot Anilany Łódź wygrali z AZS-em UW Warszawa. Zwycięstwo dała im bramka w ostatniej sekundzie meczu, po pasjonującej pogoni za rywalem.
Sobotni mecz był pierwszym w tym roku występem łódzkich szczypiornistów przed własną publicznością. Kibice, którzy zdecydowali się obejrzeć to spotkanie na żywo, mogli spodziewać się dużych sportowych emocji, ponieważ będąca liderem tabeli Grot Anilana mierzyła się z drugim w stawce AZS-em UW Warszawa. Nie zakładali jednak zapewne, że o zwycięstwo swoich ulubieńców drżeć będą musieli do ostatnich sekund meczu.
Pierwsze minuty układały się jeszcze zgodnie z planem. Zespół Adama Jędraszczyka szybko objął prowadzenie 2:0, ale rywale dotrzymywali mu kroku, a w pewnym momencie przejęli inicjatywę, osiągając nawet 4 gole przewagi (10:6). To był jednak dopiero początek emocji. Prowadzenie przechodziło z rąk do rąk, ale na przerwę w lepszych nastrojach schodzili warszawianie (18:19).
AZS UW lepiej rozpoczął również drugą część meczu, rzucając 2 kolejne bramki. W 43. minucie łodzianie znów znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji, przegrywając już 23:27. Gospodarze nie dawali jednak za wygraną i konsekwentnie odrabiali straty, aż 9 minut przed końcem wyszli na upragnione prowadzenie (30:29). Od tego momentu przyjezdnych stać było już najwyżej na wyrównywanie stanu meczu, ale w samej końcówce szala zwycięstwa przechylić mogła się jeszcze na każdą ze stron.
CZYTAJ TEŻ: GROT BUDOWLANI ŁÓDŹ NA FALI
Przy remisie 33:33 na półtorej minuty przed końcem gospodarze mieli piłkę w rękach, a po faulu na szarżującym przed polem karnym Patryku Barze rzut wolny. Długie rozgrywanie zaowocowało jednak stratą i to gości mogli zdobyć bramkę na wagę zwycięstwa. Po rzucie Roberta Targońskiego na 8 (!) sekund przed ostatnim gwizdkiem piłka trafiła jednak w poprzeczkę i długo górą wracała w boisko, ale przejęli ją łodzianie i ruszyli z rozpaczliwą kontrą ostatniej szansy.
Szczęście było tego dnia po ich stronie. Po faulu na pędzącym w stronę bramki Konradzie Czechu w chwili sędziowie podyktowali rzut karny dla gospodarzy dokładnie w chwili zakończenia regulaminowego czasu gry. Arbitrzy mogą tak zrobić w ostatnich 30 sekundach meczu, nawet jeśli przewinienie nie nastąpiło w polu karnym, ale nieprzepisowo zatrzymany został zawodnik, który miał szansę zdobyć bramkę. Tak właśnie było w tym wypadku, a rzut z linii siedmiu metrów na decydującą bramkę zamienił Bara.
– To był bardzo ważny mecz dla układu tabeli, dlatego cieszymy się, że po takich emocjach udało się zrobić kolejny krok w kierunku awansu – podkreślił zadowolony po zwycięskiej wojnie nerwów Adam Tondys, prezes klubu. Łodzianie odnieśli 13. zwycięstwo w 14 meczach ligowych i umocnili się na pierwszym miejscu w tabeli grupy C pierwszej ligi piłki ręcznej. Nad ekipą ze stolicy mają już 7 punktów przewagi, a nad trzecim Jurandem Ciechanów, który rozegrał mecz mniej, 8.
Skład Grot Anilany Łódź: Eryk Pisarkiewicz (B), Bartosz Marciniak (B) – Marcel Kamiński, Konrad Czech, Jakub Winiarski, Szymon Krajewski, Damian Wawrzyniak, Dawid Trzeciak, Dawid Jakubiec, Filip Węgliński, Kamil Katusza, Patryk Bara, Tomasz Wojciechowski, Adrian Kucharski, Kacper Palutkiewicz, Bartosz Pawlak.