– Utrzymywanie się przy piłce nie daje zwycięstw. – powiedział po meczu z ŁKS-em trener Skry Częstochowa.
ŁKS zremisował ze Skrą. Beniaminek z Częstochowy jest w ligowej tabeli sąsiadem łodzian. Na ten moment lepsi o dwa punkty są podopieczni Kibu Vicuny. – Wiedzieliśmy czego się spodziewać, graliśmy z ŁKS-em już drugi raz. Łodzianie są bardzo skuteczni, ale my też mamy swoje ambicje. Nie mieliśmy dużo sytuacji, ale staraliśmy się je tworzyć. Wiemy, że utrzymywanie się przy piłce nie daje zwycięstw. – powiedział po meczu Jakub Dziółka, trener częstochowian.
Reklama
Skra do meczu podeszła bardzo wynikowo. Zespół Dziółki głównie bronił się na własnej połowie, a szczęścia upatrywał w kontrach. Jeżeli porównamy pierwszy mecz między ŁKS-em, a drużyną z Częstochowy do drugiego widać jaką przemianę przeszedł zespół. W sierpniu częstochowianie poszli z Rycerzami Wiosny na wymianę ciosów i przegrali 2:3. Posiadanie piłki wynosiło 51;49 dla Skry i chociaż przyjezdni wykreowali sobie tylko pięć sytuacji to aż dwie z nich udało się zamienić na gole. Gdyby nie świetna akcja Pirulo i Maciej Wolskiego z końcówki, spotkanie zakończyłoby się remisem. W piątek Skra skupiła się na zniwelowaniu największych atutów łódzkiej drużyny i wywiozła punkt. Co ciekawe przy posiadaniu piłki 66:34 częstochowianom udało się wykreować więcej sytuacji niż w pierwszym meczu. Bliscy zdobycia bramki byli aż osiem razy. – Chociaż po stronie ŁKS-u stała duża jakość piłkarska, mieliśmy swój plan. Dużo czasu spędziliśmy w obronie, ale każdy przeciwnik, który przyjeżdża na al. Unii musi się z tym liczyć. Naszym celem było zagrać bardzo skutecznie w obronie zarówno jako zespół jak i indywidualnie. – podsumował trener beniaminka pierwszej ligi.