W mediach pojawiły się informacje, jakoby ŁKS już nie otrzymał licencji na grę w pierwszej lidze, a do wtorku dostał czas na uregulowanie spraw, które pozwolą mu ją otrzymać. Szefowie klubu z al. Unii zapewniali, że wszystko jest na dobrej drodze i licencję na pierwszą ligę uzyskają. Według naszych informatorów prawo do gry w pierwszej lidze łodzianie mogą stracić za zaległości wobec byłych zawodników, natomiast nie zapadły jeszcze żadne wiążące postanowienia.
Gdyby tak się wydarzyło jednym z “gwoździ do trumny” może być sprawa Rafała Kujawy. Wychowanek ŁKS-u, chce odzyskać od klubu pieniądze, ale łódzki klub odwołał się od wyroku pierwszej decyzji. Obecnie zwaśnione strony czekają na termin drugiej instancji. Jest też oczywiście sprawa Łukasza Sekulskiego. Jemu również klub z al. Unii zalega ogromne pieniądze. Nazwisk piłkarzy, wobec których łodzianie mają zobowiązania finansowe jest dużo więcej. Chociażby najświeższe przykłady takie jak Antonio Dominguez i Ricardinho. Licencja dla ŁKS-u jest zagrożona, ale nie było jeszcze decyzji o jej odebraniu.
Czytaj także: Krzysztof Przytuła odchodzi z ŁKS
Poprosiliśmy PZPN o komentarz w tej sprawie. – Oficjalna decyzja o przyznaniu, bądź odebraniu licencji pojawi się na stronie PZPN-u we wtorek, kiedy przekaże nam ją komisja. Nie komentujemy medialnych pogłosek, natomiast tak jak mówiłem decyzje komisji znane będą dopiero we wtorek – powiedział Jakub Kwiatkowski, rzecznik PZPN.
Kibicom pozostaje zatem liczyć, że pojawiające się w mediach informacje to pogłoski, a klub, nawet jeżeli z dodatkowymi restrykcjami, bo takie raczej na pewno będą, otrzyma pozwolenie na grę w Fortuna 1. Lidze.
Czytaj także: Adrian Klimczak nie dla Wieczystej.
–
2 Comments
System udzielenia lub nie licencji na grę w polskiej piłce jest tak zorganizowany, jak system odpowiedzialności zbiorowej w przypadkach nazywanych nie zabezpieczeniem porządku i dyscypliny na widowniach meczów m.in. ekstraklasy czy 1 ligi. Jest to skrajna hipokryzja bowiem w obu przypadkach odpowiedzialnością za dopełnienie wymaganych warunków, obciąża się kluby, mimo że jest publiczną tajemnicą, iż żaden z nich nie dysponuje środkami lub siłami, umożliwiającymi wykonanie (spełnienie) tych warunków. A np. nakazanie gry przy pustej widowni – to klasyczna “sankcja karna” dla wszystkich i dla nikogo. Co najistotniejsze – jest wprost sprzeczna, z obowiązującymi (jeszcze) zasadami ducha gry w pn, wg których widzowie, są nierozłącznymi uczestnikami gry w pn. (czy nikt nie potrafi zrozumieć, że nie wolno go tego uczestnictwa pozbawiać. To tak jakby widzowie mogli usiąść na trybunach i czekać 90 min. na 22 zawodników, którym “piłkarska władza” zabroniła udziału w zawodach, kryjąc własną lub zewnętrzną nieudolność w zakresie najpierw organizowania, z potem egzekwowania, podstawowych zasad gry w pn, wprowadzonych blisko 200 lat temu). No ale 200 lat temu zasady tej gry kształtował człowiek. Dziś kształtuje je pieniądz. i wszystko staje się jasne. W swoim czasie pewna Pani nazwiskiem Thatcher, nie bała się kopnąć w zęby tych pieniężnych zasad. Ponoć wszystko się natychmiast wyprostowało – jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej. Czy krajowa płka nożna, może dziś liczyć- w strukturach PZPN lub otaczających je powietrzu zewnętrznym – na rodzimą taką Panią, ewent Pana. NIE ! Ta nasza nieustannie robiąca postępy piłka (30 miejsce w Europie), doszła do tej doskonałości w nagrodę za bicie pokłonów powszechnie widocznym banerom o treści: FORSA TO GRUNT ! Nie mogę na koniec życzyć powodzenia w miejscu, w którym należałoby powielić wspomniane powyżej niezawodne wzory.
Sprawa Kujawy toczy się od kilku lat. Czy do tej pory nie można było jej załatwić?