Juan Ibiza z Widzewa stoczył wiele pojedynków z Mikaelem Ishakiem. Nie było łatwo, ale ostatecznie to Hiszpan był górą.
Szwed to jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy napastnik PKO Ekstraklasy. Gra przeciwko niemu jest niezwykle trudna dla obrońców, bo Ishak jest bardzo silny, a przy tym sprytny i dobry technicznie. Dysponuje też silnym strzałem. Pilnowanie go to ciężka robota. Przekonał się o tym Juana Ibiza, który stoczył z nim w niedzielne popołudnie najwięcej pojedynków. Hiszpan nie ustrzegł się błędów, ale nawet, gdy Szwed doszedł do pozycji strzeleckich, to uderzał za słabo, by zaskoczyć Henricha Ravasa.
CZYTAJ TEŻ: Bohater Widzewa: “To mój najlepszy mecz, gol cieszy niesamowicie”
– Mikael Ishak to bardzo dobry napastnik. Dobrze się rusza na boisku, jest silny i ma jakość, ale my dobrze pressowaliśmy i broniliśmy, a przy tym atakowaliśmy. I zagraliśmy bardzo dobry mecz – komentował po ostatnim gwizdku Ibiza.
Kapitan Lecha skupił się na całym swoim zespole i nie był oczywiście zadowolony wobec porażki 1:3. To Kolejorz był zdecydowanym faworytem. – To nasz dzisiejszy przeciwnik zagrał dziś jakby był Lechem Poznań, a my wręcz przeciwnie – stwierdził. – Zaliczyliśmy bardzo słaby początek spotkania, “Mroziu” [bramkarz Bartosz Mrozek] nas uratował przy stanie 0:0, ale to nie zmieniło obrazu gry. Ciężko teraz powiedzieć, dlaczego straciliśmy dwa gole w doliczonym czasie, ale to nie powinno mieć miejsca. Tymczasem niestety – znowu się wydarzyło.
Oczywiście w zupełnie innym nastroju był Ibiza. – Pracowaliśmy trudno w tym spotkaniu żeby zdobyć trzy punkty i po tym golu była wielka radość. Ja osobiście bardzo dobrze czuję się po ostatnim urazie. Dobrze się odbudowałem i dziękuję fizjoterapeutom ze sztabu Widzewa za pomoc – powiedział Hiszpan.