Widzew przechodzi jedną z największych rewolucji w ostatnich latach. Na horyzoncie jest nowy właściciel, a w klubie już pracują nowy dyrektor sportowy i nowy trener. Całą trójkę łączy jedna rzecz, której w Widzewie do tej pory brakowało.
Zacznijmy od człowieka, który w klubie (w docelowej roli) pojawił się jako pierwszy. Mindaugas Nikolicius został zatrudniony w Widzewie jako dyrektor sportowy. Zastąpił tym samym Tomasza Wichniarka. „Niko” od razu został przedstawiony jako człowiek, na którego barkach będzie spoczywała pełna odpowiedzialność za wyniki drużyny. To duża i znacząca zmiana, bo do tej pory decyzyjność w pionie sportowym była rozmyta, co generowało tarcia i problemy.
– Istotne jest to, by była wskazana bardzo jasna decyzyjność. Poprzednie funkcjonowanie komitetu nie działało, bo wydłużaliśmy proces transferowy i nikt nie brał odpowiedzialności za piłkarzy pozyskiwanych do klubu. Dlatego chcemy to zmienić – wyjaśnił podczas prezentacji nowego dyrektora sportowego Maciej Szymański, wiceprezes Widzewa.
– To po prostu nie działało. Trzeba było rozgonić prawo weta. Powiedzieć sobie: “nie, to nie działa”. Nie jesteśmy w stanie tak funkcjonować, bo doszliśmy do absurdu, w którym wszyscy się wypowiadają, a nikt nie jest odpowiedzialny. Jako prezes nie mogę tolerować sytuacji, w której nie będzie osoby, która podejmuje w tym wypadku decyzję – powiedział z kolei Michał Rydz, prezes klubu.
W Widzewie postawiono więc na model, w którym to dyrektor sportowy jest szefem. Wreszcie, bo do tej pory osoby piastujące to stanowisko owszem były ważne, ale do decyzyjności i odpowiedzialności dyrektorów w wielkich korporacjach miały naprawdę daleko.
Pierwszym zadaniem Nikoliciusa było sprowadzenie do Łodzi trenera, który zastąpi Daniela Myśliwca. Wybór padł na Żeljko Sopicia, czyli człowieka zupełnie innego od Myśliwca. Były szkoleniowiec Widzewa jest człowiekiem bardzo spokojnym, wyważonym, może nawet nieco tajemniczym. Kurczowo wręcz trzymał się pomysłu na grę i drużynę. Nawet po serii porażek w trakcie konferencji prasowych całą winę za wynik brał na siebie, chroniąc piłkarzy. Można było odnieść wrażenie, że zawodnikom nie pozwoli zrobić krzywdy. Żeljko Sopić to
To jest tylko fragment artykułu.
Zapraszamy do przeczytania całego artykułu i innych ekskluzywnych treści ma naszym portalu. W cenie porannej kawy, już od 7,5 zł miesięcznie, uzyskacie dostęp do wszystkich treści ŁS PREMIUM, i to bez reklam!
Zachęcamy do zapoznania się z pełną ofertą abonamentową i opcjami płatności widocznymi poniżej. Dla subskrybentów ŁS PREMIUM przygotowujemy dodatkowe promocje, w tym konkursy z atrakcyjnymi nagrodami, m. in. biletami na mecze Waszych ulubionych drużyn sportowych z Łodzi i regionu.
Dlaczego Łódzki Sport w wydaniu PREMIUM? Dowiedz się więcej.