– Myślimy o wzmocnieniach na trzy, cztery, a może nawet pięć pozycji – mówi dyrektor sportowy Widzewa. I podaje, o jakie chodzi.
Okno transferowe w Polsce zamknęło się z końcem lutego, ale dla Widzew właściwie trwa nadal. Oczywiście wszystko przez kontuzje dwóch bramkarzy. Jakub Wrąbel i Konrad Reszka wypadli do końca sezonu, dlatego trzeba było szukać ich zastępców.
Już nie wydłużając, do kadry trafili ostatecznie Henrich Ravas i Wasyl Łytwynenko. Ten drugi wciąż nie jest potwierdzony do gry, dlatego w niedzielę mógł jedynie pomagać w rozgrzewce Ravasa i Mateusza Ludwikowskiego. – Nie jest tak łatwo dopiąć wszystkich formalności przy takim transferze, ale myślę, że jutro, pojutrze, a może nawet już dzisiaj, uda się tą sprawę zamknąć – mówi Tomasz Wichniarek, dyrektor ds. skautingu w klubie, ale nieformalnie również dyrektor sportowy.
Wichniarek w klubowym radiu opowiedział też o problemach, jakie Widzew miał przy potwierdzaniu Słowaka. Pisaliśmy o tym w „Łódzkim sporcie” w piątek. – Problemy wynikały z błędu po stronie słowackiej. Ale ostatecznie się udało, za co dziękuję wszystkim zaangażowanym pracownikom klubu oraz prezesowi Zbigniewowi Bońkowi, który nas wsparł i nam pomógł przy załatwieniu tej rejestracji – ktoś czekał wieczorem w biurze, by w odpowiednim momencie kliknąć w systemie.. Pracowaliśmy nad tym w piątek do godziny 22 i się udało – mówi Wichniarek.
Dyrektor przyznał, że Ravas był na liście skautingowej klubu, piłkarz był obserwowany w lidze słowackiej. – Pozyskanie nowych bramkarzy nie było łatwe, bo mogliśmy wybierać tylko spośród tych, którzy byli na rynku. Chcieliśmy Polaka, ale kluby nie były w stanie, z różnych względów, ich wypożyczyć. Dlatego wybraliśmy opcje zagraniczne – wyjaśnił. Dodał, że Ravasa udało się pozyskać już teraz, bo jego klub miał problemy finansowe i piłkarz rozwiązał kontrakt.
CZYTAJ TEŻ: Ile Widzew zapłacił menedżerom przy okazji transferów?
Przyszli więc Ravas oraz Łytwynenko. Ten drugi ma – napiszmy delikatnie – takie sobie CV. Grał właściwie tylko na drugim poziomie rozgrywkowym na Ukrainie, a ma już 30 lat. – Testowaliśmy bramkarzy i sztab szkoleniowy z tej grupy wybrał jego. Przypominam, że wybieraliśmy tylko spośród tych, którzy akurat byli na rynku – dodaje Wichniarek.
Słowak podpisał kontrakt do końca sezonu z opcją przedłużenia o rok i potem kolejny. Z kolei Ukrainiec ma umowę tylko do końca sezonu. Co ważne, opcja przedłużenia kontraktu z Ravasem będzie ważna także w przypadku, jeśli Widzew nie wywalczy awansu.
Dyrektor sportowy łódzkiego klubu przyznał, że to był bardzo trudny okres. – Przeżyłem chyba 18 okienek transferowych, ale takiego jeszcze w życiu nie miałem. To była anormalna sytuacja – stwierdził.
Oby kolejne, już letnie, było lepsze. Wichniarek zapewnił że Widzew już się do niego przygotowuje. – Mamy grupę wyskautowanych piłkarzy. Na liście jest uch kilkunastu z polskiej ekstraklasy i z lig, które obserwujemy. Nie jesteśmy z nimi dogadani, bo nie wiemy jeszcze, w jakim miejscu będziemy latem. Ale rozpoczęliśmy rozmowy i jesteśmy w toku negocjacji. Ci piłkarze są permanentnie obserwowani – zapewnił.
Zimą – nie licząc bramkarzy – Widzew ściągnął tylko jednego defensywnego gracza, pozostali to piłkarze ofensywni. Teraz ma się to zmienić. – Teraz chcemy wzmocnić siłę defensywną – powiedział Wichniarek i wymienił: – Będą potrzebni stoper, wahadłowy i jeszcze jeden piłkarz do środka pomocy. Zawsze też szukamy napastnika. Zobaczymy, co będzie z bramkarzami, jak poradzą sobie Ravas i Łytwynenko.
Dyrektor zapewnił, że klub jest przygotowany także na wypadek, gdyby nie udało się wywalczyć awansu do PKO Ekstraklasy. – Mamy dwa rozwiązania, pracujemy dwutorowo. Ale dążymy do jednej opcji – powiedział.
CZYTAJ TEŻ: Tomasz Wichniarek o transferach, skautingu i swojej pracy w Widzewie
Pytany o ocenę letniego okna transferowego, Wichniarek stwierdził, że patrząc na pozycję Widzewa w tabeli, trzeba je ocenić dobrze, bo nowi gracze też mieli na to wpływ, ale nie wszyscy też grają na poziomie, jakiego w klubie oczekiwali. – Nie ma już z nami Tetteha. Bardzo dobrze wyglądał Letniowski, który był motorem napędowym, ale potem odniósł poważną kontuzję, która spowodowała długą przerwę. Ale mam nadzieje, że za dwa tygodnie wejdzie w pełny trening – powiedział.
Póki co klub nie dostał oferty dla któregoś ze swoich piłkarzy. – Ale przyjeżdża na nasze mecze wielu skautów i dyrektorów. Myślę, że wiele będzie zależało od tego, jak zakończymy sezon – zakończył Wichniarek.