Jakub Siekacz

Praktycznie każdy klub ma swoich „pechowych” rywali. Takich, z którymi mecze zazwyczaj kończą się stratą punktów.  Nawet wielki Real Madryt przez lata nie mógł uporać się z Olympiquem Lyon, który aż siedmiokrotnie eliminował „Królewskich” z Ligi Mistrzów. Widzew również ma oponentów, z którymi starcia praktycznie zawsze są trudne i nieprzyjemne. Można przytaczać niechlubną statystykę starć z Legią, z którą łodzianie wygrali w marcu po 24 latach czekania! Czy wspomnieć o Resovii, która swego czasu była dla łodzian bardzo nieprzyjemnym przeciwnikiem. Tak się jednak składa, że widzewiacy w sobotę podejmą na własnym terenie innego rywala, z którym w ostatnich latach zwyciężyli zaledwie raz. Mowa o Radomiaku Radom.

Zerwane więzadła krzyżowego ACL i pauza około 6-8 miesięcy. Nie lubimy takich informacji. Nigdy. A szczególnie wtedy, gdy chodzi o naprawdę dobrego piłkarza – a takim bez wątpienia jest Bartłomiej Pawłowski. Lider RTS-u, który do Łodzi powrócił gdy czerwono-biało-czerwoni grali jeszcze w 1 lidze. Teraz widzewiacy będą musieli sobie radzić bez niego. I to nie przez jakieś pięć kolejek. Mówimy o ponad półrocznej przerwie w grze. To dla całego Widzewa wielkie wyzwanie. Poradzić muszą sobie nie tylko trener Daniel Myśliwiec i jego zespół, ale również pion sportowy, który latem będzie prawdopodobnie szukać kogoś kto będzie w stanie zastąpić “Pawłosia”.