wywiad

30 września 2025 / 06:49

Widzew popełnia błędy u podstaw. „Zespół wygląda, jakby był budowany na hura” [WYWIAD]

Sytuacja Widzewa jest trudna. To wie każdy. Wiele osób obarcza winą trenera Patryka Czubaka lub prezesa Michała Rydza. Wyjątkowo mało mówi się o roli dyrektora sportowego, który nie tylko dobiera trenerów, ale także piłkarzy, którzy za ogromne pieniądze trafili do Widzewa. zdaniem byłego dyrektora sportowego Widzewa, Tomasza Wichniarka, to właśnie sposób, w jaki obecna kadra została skonstruowana, może być głównym powodem problemów łódzkiego Widzewa.

Bartosz Jankowski: Stęsknił się pan za piłką nożną?

Tomasz Wichniarek (były dyrektor sportowy Widzewa): Myślę, że tak. To już jest ten moment, w którym czuję, że jestem w pełni gotowy, by wrócić do pracy.

Ile czasu potrzebował pan, by ponownie poczuć głód piłki nożnej?

Ja nie jestem człowiekiem, który musi odpoczywać od pracy. Rzeczywiście ostatnie miesiące w Widzewie były bardzo intensywne, ale po kilku tygodniach byłem już w pełni gotowy, by rozpocząć pracę w innym miejscu. Jest kilka konkretnych tematów, ale na razie trwają rozmowy.

To pewnie ma pan czas, by śledzić poczynania Widzewa. Jak je pan ocenia?

Po buńczucznych zapowiedziach i pewnych możliwościach, które nastąpiły po zmianach właścicielskich chyba wszyscy spodziewaliśmy się lepszego startu w wykonaniu Widzewa. Piłka jest jednak przewrotna i czasami tak jest, że mimo dużych pieniędzy, boiskowa rzeczywistość okazuje się bolesna.

Żałuje pan, że nie było panu dane popracować w Widzewie z takim budżetem, jakim dzisiaj może dysponować Mindaugas Nikolicius?

Nie wiem, czy żałuję. Mnie się bardzo dobrze pracowało w Widzewie i to w innych warunkach, przy innych możliwościach. Zostawiłem tu zbudowane od zera cztery działy: analiz, medyczno-motoryczny, organizacyjny i skautingu. Ktokolwiek dzisiaj przyjdzie i będzie chciał z nich skorzystać, to ma gotową organizację pracy. Myślę, że porównywanie pracy z tamtego okresu z tym, co jest teraz, nie jest miarodajne. Dzisiaj Widzew to pod względem finansowym topowy klub w Polsce i sprowadza zawodników, których chce. Zawsze powtarzałem, że na sukces w piłce nożnej składają się trzy rzeczy – budżet to mniej więcej 70%, kompetencje ludzi to 20% i pozostałe 10% to szczęście. Dlatego uważam, że dzisiaj praca w Widzewie jest zupełnie inna i to z dwóch powodów. Jedna rzecz to finanse, bo obecny dyrektor sportowy może proponować piłkarzom warunki na poziomie europejskim, a druga to decyzyjność, bo to dyrektor sportowy odpowiada w klubie za sport, czyli jest tak, jak powinno być.

Dlaczego nie został pan w Widzewie?

Dlatego, że reguły zostały zmienione w czasie gry.

A konkretniej?

Zostało mi zaproponowane pozostanie w Widzewie na stanowisku dyrektora ds. rekrutacji. Dogadałem się z prezesami i Tomkiem Stamirowskim. Patrząc na to, jak Widzew miał wtedy szanse się rozwijać uznałem, że ja mogę klubowi jeszcze sporo dać i jednocześnie dużo się nauczyć. Niko potwierdził mi, że jest gotowy na taką współpracę, po czym po tygodniu zmienił zdanie i jednak nie widział mnie w klubie. Prezesi stwierdzili, że skoro nowy dyrektor podjął taką decyzję, to tak będzie i było po temacie.

Widzew wydał ponad siedem milionów euro na transfery. Czy to pieniądze wyrzucone w błoto?

Nie, nie można tak powiedzieć, bo minęło za mało czasu, by już podsumowywać to okno transferowe. Zastanawiam się tylko, czy była potrzeba ściągać aż tak wielu nowych zawodników. Pieniądze były olbrzymie – i mówię tu nie tylko o kwotach na transfery, ale też na wynagrodzenia. W porównaniu do tego, co my mogliśmy zaoferować to jest przepaść. Przez pięć lat w Widzewie wydałem na transfery może z 700 tysięcy euro. Teraz w jednym okienku Widzew wydał 10 razy więcej. Co do oceny tych transferów, to trzeba jeszcze się wstrzymać, ale uważam, że było ich za dużo, bo to spowodowało rozwarstwienie zespołu. Dzisiaj jest tak, że ci, którzy byli w Widzewie wcześniej i zostali sprowadzeni za mniejsze kwoty są zawodnikami wiodącymi.  Zastanawiająca jest też struktura kadry i strategia budowania zespołu, bo to wygląda, jakby był on tworzony „na hura”, byleby jak najszybciej zawojować ligę. A to tak nie działa.

Ostatnio dość głośno zrobiło się o Widzewie dwóch prędkości, czyli o tym rozwarstwieniu finansowym w szatni. To może być poważnym problemem?

Może. Tym bardziej, że po rynku bardzo szybko rozniosło się to, ile Widzew płaci. Skoro ja po trzech tygodniach się tego dowiedziałem, to agenci wiedzieli po tygodniu. Jeśli więc chodzi o Juljana Shehu, to nie dziwię mu się, że chce zarabiać dużo więcej. Ma do tego prawo, bo jest wiodącym piłkarzem zespołu. Inna kwestia jest taka, że za moich czasów w Widzewie też mieliśmy na listach kilku zawodników z Polski, którzy ostatecznie teraz trafili na Piłsudskiego. Wiem, za jakie pieniądze mogli tu przyjść i za jakie ostatecznie przyszli. Uważam, że różnica jest zbyt duża, choć rozumiem, że potrzeba wyniku na już jest tutaj kluczowa. Teraz trzeba po prostu trzymać kciuki za to, by to wszystko się udało.

CZYTAJ TAKŻE >>> Mariusz Rachubiński: O sile Widzewa muszą stanowić ludzie, którzy mają go w sercu [WYWIAD]

To kogo widział pan w Widzewie?

Mariusza Fornalczyka, który był na naszych listach jeszcze zanim trafił do Korony Kielce. Byliśmy bardzo blisko pozyskania tego piłkarza i to bodajże za ekwiwalent, bo kończył mu się kontrakt w Pogoni Szczecin.

Dlaczego w takim razie to nie wypaliło?

To jest tylko fragment artykułu.

Zapraszamy do przeczytania całego artykułu i innych ekskluzywnych treści ma naszym portalu. W cenie porannej kawy, już od 7,5 zł miesięcznie, uzyskacie dostęp do wszystkich treści ŁS PREMIUM, i to bez reklam!

Zachęcamy do zapoznania się z pełną ofertą abonamentową i opcjami płatności widocznymi poniżej. Dla subskrybentów ŁS PREMIUM przygotowujemy dodatkowe promocje, w tym konkursy z atrakcyjnymi nagrodami, m. in. biletami na mecze Waszych ulubionych drużyn sportowych z Łodzi i regionu.

Dlaczego Łódzki Sport w wydaniu PREMIUM? Dowiedz się więcej.

Dostęp do strefy Premium - płatność jednorazowa:
Abonament kwartalny - 32,00  z VAT
Abonament roczny - 100,00  z VAT

20 sierpnia 2025 / 07:01

Prezes Ekstraklasy chwali Widzew: „Życzę Widzewowi gry w Europie” [WYWIAD]

Widzew i Ekstraklasa to może nie małżeństwo doskonałe, ale na pewno bardzo dobre. Łódzki klub daje rozgrywkom m.in. świetną frekwencję i wielkie sportowe emocje, a spółka odwdzięcza się przyzwoitym wsparciem finansowym i promocją m.in. dzięki prawom telewizyjnym. – Widzew to zdecydowanie najbardziej dynamicznie rozwijający się klub w polskiej ekstraklasie – mówi w rozmowie z „Łódzkim Sportem” Marcin Animucki, prezes Ekstraklasy SA.

Bartosz Jankowski: Pan był częścią jeszcze tego starego Widzewa. Trochę się zmieniło od tamtej pory, prawda?

Marcin Animucki: Zmieniło się i to na bardzo duży plus. Widzew to duża część mojego życia i mojego serca. Klub w tym roku świętuje dwa wspaniałe wydarzenia, czyli 10-lecie powstania Reaktywacji Tradycji Sportowych i 40-lecie zdobycia pucharu Polski. Trzymam kciuki za dalsze sukcesy.

Czy można powiedzieć, że Widzew i Ekstraklasa idą ramię w ramię i mają przed sobą świetlną przyszłość?

Widzew to zdecydowanie jeden z najbardziej dynamicznie rozwijających się klub w Ekstraklasie. Ludzie wykonują tu świetną robotę. Do tego dochodzi wspaniała atmosfera na stadionie, który jest bardzo ładny, ale myślę, że w dłuższej perspektywie musi być większy, bo wyniki frekwencyjne są doskonałe. Ogólnie frekwencja na meczach PKO BP Ekstraklasy rośnie z sezonu na sezon. W poprzednich rozgrywkach na stadiony przyszły prawie 4 miliony kibiców. Widzew na pewno dołożył dużą cegiełkę do tego sukcesu całej ligi. Jednocześnie widać też, że kwestie sportowe w Widzewie doganiają te organizacyjne. Drużyna jest w Ekstraklasie i teraz ma piąć się w górę tabeli aż na jej szczyt. Niezwykle ważna jest też budowa profesjonalnej bazy treningowej, która rozpocznie się w ciągu kilku tygodni. My jako Ekstraklasa S.A. dokładamy do tej piramidy szkoleniowej coś od siebie, czyli wdrażaną obecnie umowę z Double Passem, czyli firmą, która ma w klubach poukładać kwestie infrastrukturalne i szkoleniowe.

Wspomniał pan o budowie bazy treningowej. Często mówi o tym też prezes Michał Rydz. Widzew wreszcie będzie miał coś swojego. To przełomowe wydarzenie w historii klubu?

Myślę, że tak, ale to będzie jeszcze wymagało sporo cierpliwości i pracy. Proces szkolenia jest długotrwały. Trzeba wszystko dobrze poukładać, musi pojawić się dobra współpraca dyrektora sportowego z dyrektorem Akademii. Szczególnie istotny jest też proces przekazywania talentów juniorskich do piłki seniorskiej, w czym polskie kluby jeszcze tak dobre nie są.

Czy Widzew w najbliższych latach dołączy do grona najlepszych klubów w Polsce?

Mocno trzymam za to kciuki. Pozycja Polski w rankingu UEFA sprawia, że jeszcze…

To jest tylko fragment artykułu.

Zapraszamy do przeczytania całego artykułu i innych ekskluzywnych treści ma naszym portalu. W cenie porannej kawy, już od 7,5 zł miesięcznie, uzyskacie dostęp do wszystkich treści ŁS PREMIUM, i to bez reklam!

Zachęcamy do zapoznania się z pełną ofertą abonamentową i opcjami płatności widocznymi poniżej. Dla subskrybentów ŁS PREMIUM przygotowujemy dodatkowe promocje, w tym konkursy z atrakcyjnymi nagrodami, m. in. biletami na mecze Waszych ulubionych drużyn sportowych z Łodzi i regionu.

Dlaczego Łódzki Sport w wydaniu PREMIUM? Dowiedz się więcej.

Dostęp do strefy Premium - płatność jednorazowa:
Abonament kwartalny - 32,00  z VAT
Abonament roczny - 100,00  z VAT

14 sierpnia 2025 / 07:10

Polska piłka idzie na dno? „Widzewowi kibicuję, ale…” [WYWIAD]

Dużo pięknych goli, coraz wyższe miejsce w rankingu UEFA, coraz bogatsze kluby – to fakty dotyczące polskiej ekstraklasy. – Muszę pana rozczarować. Mnie nasza ekstraklasa się nie podoba – mówi jednak w rozmowie z “Łódzkim Sportem” trener Bogusław Kaczmarek.

Bartosz Jankowski: Początek sezonu naszej ekstraklasy wygląda bardzo solidnie. Sporo ciekawych meczów, dużo goli, niezły poziom. Czy panu też się podoba nasza ekstraklasa?

Bogusław Kaczmarek: – Muszę pana rozczarować. Mnie nasza ekstraklasa się nie podoba z jednego powodu. Strasznie brakuje mi pierwiastka młodych polskich piłkarzy. To 13. miejsce w rankingu UEFA kompletnie przesłania obraz potrzeb polskiej piłki. W co drugiej drużynie z tej pięknie opakowanej ekstraklasy gra dwóch – trzech Polaków. Reszta to zawodnicy z zagranicy.

To prawda, ale czy faktycznie jest aż tak źle?

– Komercyjnie nasza liga wygląda dobrze. Ludzie chcą przychodzić na stadiony, ale co z tego, jak my przez 20 lat nie możemy wyszkolić lewego obrońcy z prawdziwego zdarzenia? Ja wiem co mówię, bo przecież za czasów Leo Benhakkera w reprezentacji na lewej stronie stawialiśmy na Grzegorza Bronowickiego, którzy w rozegrał wtedy dwa mecze życia. Jedyny lewy obrońca, jakiego mamy, to były widzewiak – Jakub Wawrzyniak. Ale czy to był faktycznie międzynarodowy poziom?

CZYTAJ TAKŻE >>> Stelios Andreou nowym piłkarzem Widzewa

Jak w takim razie wyjść z tego marazmu i sprawić, by w polskiej lidze było więcej polskich piłkarzy?

– Musimy szkolić, to jedyne wyjście. Ja sporo w swoim piłkarskim życiu widziałem i wiem jedno – w piłce nożnej z młodzieżą powinni pracować fachowcy, a nie animatorzy. Piłka nożna od zawsze polega na tym samym. Trzeba piłkę podać, przyjąć, przedryblować i strzelić na bramkę. To jest niezmienne. Zmienia się tylko to, że to wszystko dzieje się na coraz mniejszej przestrzeni i z coraz większą szybkością. Dla naszych drużyn to i tak dzieje się za szybko, czego najlepszym przykładem jest mecz Lecha w eliminacjach Ligi Mistrzów.

W takim razie chyba dobrą drogą idą łódzkie kluby. W Widzewie są młodzi piłkarze, m.in. 21-letni Maciej Kikolski i 22-letni Mariusz Fornalczyk. Oni mają stanowić o sile łódzkiego zespołu.

– Nie, nie. Młody to ma 17 lat, a nie 21 czy 22. Wszystko się dzieje na dole piramidy szkoleniowej. Krew mnie zalewa jak…

To jest tylko fragment artykułu.

Zapraszamy do przeczytania całego artykułu i innych ekskluzywnych treści ma naszym portalu. W cenie porannej kawy, już od 7,5 zł miesięcznie, uzyskacie dostęp do wszystkich treści ŁS PREMIUM, i to bez reklam!

Zachęcamy do zapoznania się z pełną ofertą abonamentową i opcjami płatności widocznymi poniżej. Dla subskrybentów ŁS PREMIUM przygotowujemy dodatkowe promocje, w tym konkursy z atrakcyjnymi nagrodami, m. in. biletami na mecze Waszych ulubionych drużyn sportowych z Łodzi i regionu.

Dlaczego Łódzki Sport w wydaniu PREMIUM? Dowiedz się więcej.

Dostęp do strefy Premium - płatność jednorazowa:
Abonament kwartalny - 32,00  z VAT
Abonament roczny - 100,00  z VAT

9 stycznia 2025 / 19:59

Widzew sięga finansowego sufitu? Stamirowski: Mamy jeszcze sporo do zarobienia

Widzew nie ma problemów finansowych i to najważniejsza wiadomość na początku 2025 roku. Ale przed łódzkim klubem kolejny rok pełen wyzwań. – Mamy jeszcze sporo do […]
8 stycznia 2025 / 16:39

Miliony na łódzki sport. Wiceprezydent Łodzi o wielkich planach na 2025 rok [WYWIAD]

Minęło pół roku od kiedy dr Adam Wieczorek pełni funkcję wiceprezydenta Łodzi odpowiedzialnego za sport. Jakie były minione miesiące i czy kolejne będą obfitowały w sukcesy na sportowym polu z punktu widzenia władz Łodzi?

Bartosz Jankowski: Jakie aspekty bierze pan pod uwagę, rozliczając sportowy rok w Łodzi?

Dr Adam Wieczorek (wiceprezydent Łodzi): – Są trzy podstawowe obszary, na których się skupiamy zarządzając sportem. Pierwszy z nich to kwestia infrastruktury, drugi to aspekt dotyczący wydarzeń sportowych i trzeci to funkcjonowanie klubów: ich rozwój, finansowanie i szkolenie młodzieży. Do tego dochodzi czwarty obszar, który najbardziej interesuje kibiców, czyli wynik sportowy. Oczywiście my też mu się przyglądamy.

Zacznijmy więc od pierwszego obszaru, czyli infrastruktury. Plan na 2024 został zrealizowany?

– Muszę przyznać, że w tym przypadku rok był całkiem bogaty. Udało nam się zrealizować m.in. boisko przy Karpackiej, a także boiska przy Małachowskiego i Minerskiej, czyli w centrach szkoleniowych, gdzie trenują akademie piłkarskie Widzewa i ŁKS-u. To są trzy obiekty, które są już gotowe, ale do tego trzeba dodać rozpisane już przetargi. Mamy tutaj m.in. podgrzewane boisko przy al. Piłsudskiego, które jest wymagane przez PZPN. Tutaj czas nagli, a przecież w tym miejscu znajduje się teraz ogromna instalacja ciepłownicza firmy Veolia, której relokacja zajęłaby około półtora roku. Dlatego Miasto dołożyło wszelkich starań i we współpracy z władzami Widzewa zdecydowaliśmy o przesunięciu tego boiska. Obecnie trwają prace związane z wydaniem decyzji warunków zabudowy. Liczę na to, że wszystko skończy się dobrze, bo wiadomo, że ewentualna licencja…

To jest tylko fragment artykułu.

Zapraszamy do przeczytania całego artykułu i innych ekskluzywnych treści ma naszym portalu. W cenie porannej kawy, już od 7,5 zł miesięcznie, uzyskacie dostęp do wszystkich treści ŁS PREMIUM, i to bez reklam!

Zachęcamy do zapoznania się z pełną ofertą abonamentową i opcjami płatności widocznymi poniżej. Dla subskrybentów ŁS PREMIUM przygotowujemy dodatkowe promocje, w tym konkursy z atrakcyjnymi nagrodami, m. in. biletami na mecze Waszych ulubionych drużyn sportowych z Łodzi i regionu.

Dlaczego Łódzki Sport w wydaniu PREMIUM? Dowiedz się więcej.

Dostęp do strefy Premium - płatność jednorazowa:
Abonament kwartalny - 32,00  z VAT
Abonament roczny - 100,00  z VAT

10 września 2024 / 06:55

Koniec Witolda Skrzydlewskiego w łódzkim sporcie: „Stały się rzeczy, których nie wybaczę”

Witold Skrzydlewski nie będzie dłużej prezesem Orła Łódź. Od lat właściciel firmy H. Skrzydlewska był obecny w łódzkim sporcie, ale z końcem 2024 roku to ulegnie zmianie. – Jest mi przykro. Powiedziałem jednak „stop” i zamierzam się tego trzymać – przyznał w rozmowie z „Łódzkim Sportem” Skrzydlewski.

Bartosz Jankowski: Sezon 2024 dla Orła Łódź zakończony. Jaki to był rok dla klubu?

Witold Skrzydlewski (prezes Orła Łódź): Nie możemy mówić, że udany. Szykowaliśmy drużynę, która miała być niespodzianką. Dodam, że bardzo drogą drużynę. Niestety, wydaje mi się, że powodem tego, że ten sezon nie poszedł po naszej myśli, było małe doświadczenie trenera. Nasz trener próbował być niezłym cwaniakiem, takim drugim Januszem Ślączką, ale do tego potrzeba charakteru. Niestety nie miał swojego zdania, dał się podporządkować. Po to mieliśmy więcej zawodników, by podnieść poziom rywalizacji. Zdecydowaliśmy się na jednego bardzo kontrowersyjnego zawodnika, który różnie się zachowywał. Nie zapomnę sytuacji, w której trener mocno go pilnował, by poszedł odpowiednio spać, a ten zjechał po prześcieradle z balkonu i poszedł na dyskotekę. Fajnie, że obaj byli zadowoleni, ale nie na tym to miało polegać.

W ostatnich tygodniach więcej niż o sporcie mówiło się o przyszłości klubu, bo postanowił pan sprzedać Orła za złotówkę. Czy to koniec żużla w Łodzi?

Zgodnie z tym co ogłosiliśmy, do końca września czekamy na oferty. Jest mi przykro wobec łodzian, którzy są w porządku, ale trafiła się grupa ludzi, którzy postanowili to wszystko zniszczyć. To, że ja byłem przez nich opluwany, nie robiło na mnie wrażenia. Ale są pewne granice. Moja świętej pamięci mamusia poświęciła dla mnie całe życie. Ja byłem niegrzeczny chłopak, a ona zawsze przy mnie była. Teraz mam dwójkę dzieci i też chcę dla nich jak najlepiej. No i jeśli ktoś atakuje moją rodzinę to przekracza pewną barierę. Nie będę ukrywał, że bałem się, czy będę do końca stanowczy w tym postanowieniu o wycofaniu się z żużla. Ta grupa ludzi mnie jednak przekonała, że mam stuprocentową rację.

Jedyna nadzieja, że pan komuś ten klub sprzeda. Ile ofert kupna Orła wpłynęło do pana?

Wpłynęła jedna oficjalna oferta od pana Skowrona, chociaż tak naprawdę my nie jesteśmy spółką z o. o. Dlatego ciężko to traktować poważnie. Prowadzona była rozmowa z poważnymi ludźmi, którzy zrobili poważny research, byli przygotowani i zaproponowali, bym ja nadal w tym uczestniczył. Ja jednak…

To jest tylko fragment artykułu.

Zapraszamy do przeczytania całego artykułu i innych ekskluzywnych treści ma naszym portalu. W cenie porannej kawy, już od 7,5 zł miesięcznie, uzyskacie dostęp do wszystkich treści ŁS PREMIUM, i to bez reklam!

Zachęcamy do zapoznania się z pełną ofertą abonamentową i opcjami płatności widocznymi poniżej. Dla subskrybentów ŁS PREMIUM przygotowujemy dodatkowe promocje, w tym konkursy z atrakcyjnymi nagrodami, m. in. biletami na mecze Waszych ulubionych drużyn sportowych z Łodzi i regionu.

Dlaczego Łódzki Sport w wydaniu PREMIUM? Dowiedz się więcej.

Dostęp do strefy Premium - płatność jednorazowa:
Abonament kwartalny - 32,00  z VAT
Abonament roczny - 100,00  z VAT

3 września 2024 / 07:01

WYWIAD ŁS. Mariusz Rybicki o swojej karierze: Mogłem wycisnąć zdecydowanie więcej

Mariusz Rybicki był jednym z „Dzieciaków Mroczkowskiego”, który czarował w ekstraklasie. Później przeżywał z Widzewem trudne chwile, po czym z widzewskiego ekstratalentu przeszedł długą drogę do solidnego ligowca. Teraz wrócił w rodzinne strony, podpisując kontrakt z Lechią Tomaszów Mazowiecki. Dlaczego Rybicki zdecydował się dołączyć do klubu z III ligi i czy to ostatni przystanek w jego karierze?

Bartosz Jankowski: Po kilku latach gry poza regionem łódzkim podpisałeś kontrakt z Lechią Tomaszów Mazowiecki. Co ten klub w sobie ma takiego, że dołączyłeś do, jakby nie patrzeć, trzecioligowca?

Mariusz Rybicki (piłkarz Lechii Tomaszów Mazowiecki): Na moją decyzję wpływ miało parę argumentów. Chciałem być już bliżej domu rodzinnego, ale przede wszystkim Lechia przedstawiła mi projekt, w którym chcę uczestniczyć. Szybko się więc dogadaliśmy i podpisałem kontrakt z Lechią.

Słowo „projekt” w piłce nożnej jest ostatnio odmieniane przez wszystkie przypadki. Zdradź kilka szczegółów dotyczących planu Lechii na ciebie i na drużynę.

Z dyrektorem Magdoniem, który odpowiada za transfery z Lechii, byłem w kontakcie od dłuższego czasu. Przede wszystkim Lechia chce w niedalekiej przyszłości powalczyć o  awans do wyższej ligi. Dla mnie to też było istotne, by mieć motywację i jasny cel. Zanim podjąłem decyzję, rozmawiałem z Arturem Boguszem, z którym znam się od wielu lat i który gra już jakiś czas w Lechii On tylko upewnił mnie w przekonaniu, że warto dołączyć do tego klubu.

Dziesięć lat temu piłkarzem Widzewa, który ostatecznie ogłosił upadłość. Czujesz jakiś żal do osób zarządzających klubem w związku z tym, co się stało w połowie 2015 roku?

Nie, nic z tych rzeczy. Czuję bardziej…

To jest tylko fragment artykułu.

Zapraszamy do przeczytania całego artykułu i innych ekskluzywnych treści ma naszym portalu. W cenie porannej kawy, już od 7,5 zł miesięcznie, uzyskacie dostęp do wszystkich treści ŁS PREMIUM, i to bez reklam!

Zachęcamy do zapoznania się z pełną ofertą abonamentową i opcjami płatności widocznymi poniżej. Dla subskrybentów ŁS PREMIUM przygotowujemy dodatkowe promocje, w tym konkursy z atrakcyjnymi nagrodami, m. in. biletami na mecze Waszych ulubionych drużyn sportowych z Łodzi i regionu.

Dlaczego Łódzki Sport w wydaniu PREMIUM? Dowiedz się więcej.

Dostęp do strefy Premium - płatność jednorazowa:
Abonament kwartalny - 32,00  z VAT
Abonament roczny - 100,00  z VAT

9 sierpnia 2024 / 06:48

WYWIAD ŁS. Amerykański koszmar Henricha Ravasa: W Stanach nie wszystko jest tak idealne, jak się wydaje

Ile w życiu piłkarza może się wydarzyć w ciągu roku? Bardzo dużo. Narodziny dziecka, dwa poważne transfery, dwie przeprowadzki (w tym jedna do USA) i udział w mistrzostwach Europy. Taki scenariusz życie przygotowało dla Henricha Ravasa, byłego bramkarza Widzewa, który w rozmowie z „Łódzkim Sportem” opowiedział m.in. o swojej nieudanej przygodzie w Stanach Zjednoczonych.

Bartosz Jankowski: W Widzewie dałeś się poznać jako spokojny i ułożony człowiek. Tymczasem w ciągu ostatniego roku roku działo się u ciebie tyle, że spokojnie mógłbyś to rozłożyć na trzy, cztery lata.

Henrich Ravas (były bramkarz Widzewa i New England Revolution, obecnie bramkarz Cracovii): – To prawda. Ostatnie miesiące były szalone: dwie duże przeprowadzki, życie w nowym kraju, udział w mistrzostwach Europy. I to wszystko z malutką córeczką. Teraz jest już spokojniej. Mieszkamy w Krakowie, wszystko powoli wraca do normalności, której razem z moją żoną bardzo potrzebowaliśmy.

Mówisz o spokoju i normalności. Czy tego brakowało w Stanach?

– To była ogromna zmiana. W Polsce ludzie mówili, że przeżyję „American Dream”, ale to wszystko nie jest takie idealne, jak się wydaje. Nie do końca wiedziałem, czego się spodziewać. Oczywiście ze sportowej strony dawałem z siebie 100%. Spędziliśmy pięć tygodni na obozie na Florydzie, musiałem poznać nowy zespół, nowy sztab szkoleniowy. Ale od początku miałem pewne trudności. Trener bramkarzy chciał sporo zmienić w mojej technice bronienia, a ja miałem zamiar od razu udowodnić swoją wartość, pokazać, że jestem w stanie sprostać oczekiwaniom. To nie miało prawa się udać. Nie pomagał mi też fakt, że dołączyłem do zespołu, w którym wszyscy się już dobrze znali, przez co nie byłem w stanie się zaaklimatyzować. Miałem nadzieję, że moja dobra postawa na boisku w meczach o stawkę sprawi, że lepiej się poczuję w drużynie. Myślę, że na początku spisywałem się nieźle. Później jednak klub nie chciał, bym wyjechał na marcowe zgrupowanie reprezentacji przed Euro. Ja mimo to pojechałem na kadrę i po powrocie moja pozycja w klubie stawała się coraz słabsza.

Domyślam się, że mimo to nie żałujesz, że postawiłeś na swoim i ostatecznie pojechałeś na kadrę w marcu i latem na Euro 2024?

– Tym wyjazdem w marcu na reprezentację trochę podpadłem trenerom w klubie. Później nie było mnie w Stanach przez miesiąc w związku z Euro i w New England Revolution doszli do wniosku, że nie będą na mnie specjalnie czekać. Ale Mistrzostwa Europy to wyjątkowe doświadczenie. Musiałem wykorzystać tę szansę. Spisaliśmy się bardzo dobrze, myślę, że swoją postawą zaskoczyliśmy sporo osób. Chociaż nie byłem na boisku, to jako zespół stanowiliśmy jedność. To też dało mi sporo do myślenia, bo w reprezentacji czułem się wyśmienicie, czego nie mogę powiedzieć o moim pobycie w Stanach.

Co było nie tak w USA? Drużyna, trener, życie?

– Mieszkaliśmy pod Bostonem. To miejsce i sposób życia…

To jest tylko fragment artykułu.

Zapraszamy do przeczytania całego artykułu i innych ekskluzywnych treści ma naszym portalu. W cenie porannej kawy, już od 7,5 zł miesięcznie, uzyskacie dostęp do wszystkich treści ŁS PREMIUM, i to bez reklam!

Zachęcamy do zapoznania się z pełną ofertą abonamentową i opcjami płatności widocznymi poniżej. Dla subskrybentów ŁS PREMIUM przygotowujemy dodatkowe promocje, w tym konkursy z atrakcyjnymi nagrodami, m. in. biletami na mecze Waszych ulubionych drużyn sportowych z Łodzi i regionu.

Dlaczego Łódzki Sport w wydaniu PREMIUM? Dowiedz się więcej.

Dostęp do strefy Premium - płatność jednorazowa:
Abonament kwartalny - 32,00  z VAT
Abonament roczny - 100,00  z VAT

19 lipca 2024 / 06:22

Kto ma strzelać gole dla Widzewa? Chałaśkiewicz: Tu znowu nie ma napastnika

W poniedziałek Widzew rozpocznie sezon PKO Ekstraklasy meczem ze Stalą Mielec. Czego po łódzkim zespole spodziewa się Sławomir Chałaśkiewicz? – Z obecną kadrą Widzew znowu będzie miał problemy, by zdobywać bramki – mówi w rozmowie z „Łódzkim Sportem” były piłkarz Widzewa.

Bartosz Jankowski: W nowym sezonie ekstraklasy Widzew ma powalczyć o górną połowę tabeli. Czy pana zdaniem to realny cel?

Sławomir Chałaśkiewicz (były piłkarz Widzewa): – Powiem tak, po transferach, które Widzew do tej pory dokonał, postawa drużyny w lidze jest dla mnie jedną wielką niewiadomą. Do Widzewa nie przyszli zawodnicy, którzy w ostatnich sezonach wykręcili jakieś wielkie liczby w swoich klubach.

Ale pewnie mimo wszystko Widzewowi bliżej do górnej połowy niż do strefy spadkowej?

– Do spadku wiadomo, że w pierwszej kolejności typuje się beniaminków i drużyny, które ledwo utrzymały się w poprzednim sezonie. Widzew już jakieś doświadczenie w ekstraklasie ma, ale było dużo zmian, sporo nowych, moim zdaniem przeciętnych zawodników. Patrząc na to, kto z Widzewa odszedł, a kto przyszedł, to wydaje mi się, że wygląda to gorzej niż rok temu. Ale może ktoś nas zaskoczy.

Jaki jest największy problem…

To jest tylko fragment artykułu.

Zapraszamy do przeczytania całego artykułu i innych ekskluzywnych treści ma naszym portalu. W cenie porannej kawy, już od 7,5 zł miesięcznie, uzyskacie dostęp do wszystkich treści ŁS PREMIUM, i to bez reklam!

Zachęcamy do zapoznania się z pełną ofertą abonamentową i opcjami płatności widocznymi poniżej. Dla subskrybentów ŁS PREMIUM przygotowujemy dodatkowe promocje, w tym konkursy z atrakcyjnymi nagrodami, m. in. biletami na mecze Waszych ulubionych drużyn sportowych z Łodzi i regionu.

Dlaczego Łódzki Sport w wydaniu PREMIUM? Dowiedz się więcej.

Dostęp do strefy Premium - płatność jednorazowa:
Abonament kwartalny - 32,00  z VAT
Abonament roczny - 100,00  z VAT

11 kwietnia 2024 / 06:52

Widzew myśli o nowym sezonie. Rydz: Musimy zwiększać nakłady na pierwszy zespół

Widzew jest na jak najlepszej drodze do spełnienia celu, jakim jest spokojne utrzymanie w PKO Ekstraklasie. O tym, co udało się osiągnąć do tej pory oraz o planach na przyszłość, porozmawialiśmy z Michałem Rydzem, prezesem Widzewa.

Bartosz Jankowski: Czy ostatnie miesiące to same sukcesy Widzewa?

Michał Rydz (prezes Widzewa): Absolutnie nie. Pewnie nigdy nie powiem, że w jakimś czasie udało nam się odnieść same sukcesy. Oczywiście zrealizowaliśmy wiele rzeczy, cieszy mnie wynik sportowy, bo na chwilę obecną jest pozytywny. Mamy w pamięci również przygodę w Pucharze Polski, która przez błąd sędziowski powinna trwać dla nas dłużej, niż tylko do ćwierćfinału. Sport jest dla mnie kluczowy, bo to on napędza nas wszystkich, Ale jest wiele rzeczy, nad którymi cały czas musimy pracować, jak choćby infrastruktura piłkarska dla pierwszej drużyny oraz Akademii. Chcemy cały czas rozwijać się również w kwestii organizacji dnia meczowego i projektów marketingowych. Uważam, że to, że nie wróciliśmy jeszcze do programu Widzew Plus to nasza duża porażka. Mamy jednak pomysł na to, jak wrócić do tego projektu, więc mam nadzieję, że to kwestia najbliższej przyszłości. Nie jest więc tak, że te ostatnie tygodnie w Widzewie to pasmo niekończących się sukcesów, ale jest sporo rzeczy, które mogą napawać optymizmem. I to nie tylko pod względem sportowym, ale i organizacyjnym, co zresztą potwierdzają wyniki finansowe…

 

To jest tylko fragment artykułu.

Zapraszamy do przeczytania całego artykułu i innych ekskluzywnych treści ma naszym portalu. W cenie porannej kawy, już od 7,5 zł miesięcznie, uzyskacie dostęp do wszystkich treści ŁS PREMIUM, i to bez reklam!

Zachęcamy do zapoznania się z pełną ofertą abonamentową i opcjami płatności widocznymi poniżej. Dla subskrybentów ŁS PREMIUM przygotowujemy dodatkowe promocje, w tym konkursy z atrakcyjnymi nagrodami, m. in. biletami na mecze Waszych ulubionych drużyn sportowych z Łodzi i regionu.

Dlaczego Łódzki Sport w wydaniu PREMIUM? Dowiedz się więcej.

Dostęp do strefy Premium - płatność jednorazowa:
Abonament kwartalny - 32,00  z VAT
Abonament roczny - 100,00  z VAT

28 marca 2024 / 07:22

Noah Diliberto o grze na Widzewie: „Wszystko jest dziesięć razy większe i głośniejsze”

Noah Diliberto w rodzinnym kraju zyskał miano lokalnego talentu. W Widzewie swojego potencjału jeszcze w pełni nie pokazał, ale namiastkę jego umiejętności kibice zobaczyli w meczu z Górnikiem Zabrze. – Radość była niesamowita, bo przecież Górnik cisnął, był blisko wyrównania, a ten gol zagwarantował nam zwycięstwo. Debiut marzenie – wspomina 22-latek w rozmowie z „Łódzkim Sportem”

Bartosz Jankowski: Trafiłeś do Widzewa jako wolny zawodnik, ale nie byłeś pierwszym wyborem. Ma to dla ciebie jakieś znaczenie?

Noah Diliberto (piłkarz Widzewa): Absolutnie nie, bo życie piłkarza jest nieprzewidywalne. Trzeba być gotowym na wszystko i tak było w moim przypadku. Pierwszy kontakt ze strony Widzewa był na początku lata minionego roku. Słyszałem o zainteresowaniu, ale na tym się skończyło, bo nie przedstawiono mi oficjalnej oferty. Postanowiłem więc powalczyć o miejsce w pierwszym zespole RC Lens. Po kilku tygodniach treningów i pierwszych meczach doszedłem do wniosku, że będę miał problem z regularną grą w Ligue 1. Dlatego po rozmowach z agentem ustaliliśmy, że czas zmienić otoczenie.

Miałeś oferty z innych klubów?

Coś tam było, ale chciałem dołączyć do Widzewa. Wideo z meczów, które obejrzałem w internecie, tylko umocniły mnie w przekonaniu, że Widzew powinien być moim pierwszym wyborem. I bardzo się cieszę, że nie podejmowałem pochopnych kroków wcześniej, tylko cierpliwie czekałem na ofertę z Łodzi.

Przyszedłeś do Widzewa za darmo, a według portalu Transfermarkt trzeba za ciebie zapłacić blisko milion euro. Jesteś najwyżej wycenianym zawodnikiem łódzkiego klubu.

To tylko statystyki, które wzięły się pewnie z tego, że mam na koncie sporo niezłych występów w drugiej lidze francuskiej. A to już solidny poziom.

Trzeba przyznać, że polska liga nie jest zbyt popularnym kierunkiem dla francuskich piłkarzy.

I nie ma co się temu dziwić…

To jest tylko fragment artykułu.

Zapraszamy do przeczytania całego artykułu i innych ekskluzywnych treści ma naszym portalu. W cenie porannej kawy, już od 7,5 zł miesięcznie, uzyskacie dostęp do wszystkich treści ŁS PREMIUM, i to bez reklam!

Zachęcamy do zapoznania się z pełną ofertą abonamentową i opcjami płatności widocznymi poniżej. Dla subskrybentów ŁS PREMIUM przygotowujemy dodatkowe promocje, w tym konkursy z atrakcyjnymi nagrodami, m. in. biletami na mecze Waszych ulubionych drużyn sportowych z Łodzi i regionu.

Dlaczego Łódzki Sport w wydaniu PREMIUM? Dowiedz się więcej.

Dostęp do strefy Premium - płatność jednorazowa:
Abonament kwartalny - 32,00  z VAT
Abonament roczny - 100,00  z VAT

23 marca 2024 / 19:32

Trener ŁKS-u: „Gdybym nie wierzył w utrzymanie, moja praca nie miałaby sensu” [WYWIAD ŁS]

– ŁKS ma grać zawsze do końca i zawsze na sto procent, z dużą jakością i z dużą intensywnością – i to nie tylko fizyczną, ale […]