– W ostatnich latach polityka w klubie pojawiła się w sposób niespotykany wcześniej. Finalnie zakończyło się to obniżeniem budżetu klubu o czterdzieści procent – powiedział Konrad Piechocki, były prezes PGE Skry Bełchatów i współtwórca jej największych sukcesów.
Konrad Piechocki przez lata był twarzą sukcesów PGE Skry Bełchatów. Pracę w zasłużonym klubie zaczął jeszcze w poprzednim stuleciu. Przez ponad ćwierć wieku Skra była jego życiem. Zdobył z nią dziewięć mistrzostw Polski i zagrał w finale Ligi Mistrzów. Wszystko skończyło się w kwietniu 2023 roku, gdy politycy PiS-u postawili Piechockiemu ultimatum. Jeżeli nie odszedłby z klubu, PGE, czyli główny sponsor wycofałoby finansowanie, a to byłoby równoznaczne z upadkiem jednego z najbardziej zasłużonych zespołów w Polsce. Po prawie roku, Piechocki zgodził się przerwać milczenie. Jak politycy zniszczyli jeden z najlepszych klubów w kraju?
Były prezes PGE Skry Bełchatów: “Pozbawiono mnie środków do życia”
Na konferencji przed sezonem obecni szefowie Skry informowali, że chcą złożyć na pana doniesienie do prokuratury. Czy tak się stało i czy ma pan prokuratorskie zarzuty i czego one dotyczą?
I tak, i nie, bo było doniesienie, ale nie ma zarzutów. Mogę potwierdzić, że złożono doniesienie do prokuratury na temat możliwości popełnienia przestępstwa, polegające na rzekomym przekroczeniu przeze mnie kompetencji prezesa zarządu. Od początku się z tym nie zgadzałem i chcę z pełną stanowczością podkreślić, że nigdy nie postawiono mi żadnych zarzutów, a w sprawie mam status świadka i w tym charakterze, jak poinformowała prokuratura mojego pełnomocnika, zostanę przesłuchany. Na tym bym właściwie zakończył ten temat, bo wydaje mi się, że to jasno określa sytuację.
Gdy odchodził pan ze Skry mówił, że robi to, by klub mógł dalej istnieć. Czy po czasie żałuje pan, że się ugiął? Czy dziś, z perspektywy czasu, odbiera pan to jako szantaż? Dziś postąpiłby pan tak samo?
Nie chcę rzucać mocnych słów i oskarżeń, ale jak inaczej nazwać tę sytuację? Po rozmowie z radą nadzorczą klubu uznałem, że nie mam innego wyjścia i muszę zgodzić się na odwołanie, ponieważ istnienie Skry jest zagrożone. Wcześniej, mimo spełnienia przez nas wszystkich wymogów formalnych, sponsor bez podania przyczyny nie wpłacił do klubu dużej transzy, na którą czekaliśmy przez pięć miesięcy. Uznałem, że dla dobra klubu i w odpowiedzialności za ludzi, czyli za pracowników i za zawodników, ta decyzja jest jedynie słuszna. Co byłoby gdybym wtedy tej decyzji nie podjął? Sponsor pewnie nie wpłaciłby tych pieniędzy, a klub pogrążałby się w coraz większym kryzysie i zadłużeniu. Nie chciałem być grabarzem Skry. Dzisiaj postąpiłbym dokładnie tak samo, bo dobro i interes klubu był zawsze nadrzędny w naszych działaniach.
W klubie po pana rezygnacji pozostało kilku pana współpracowników. Jak zachowali się później, czy wspierali pana, czy odwrócili się? Ma pan do kogoś żal?
Wiadomo, że w klubie pozostali moi najbliżsi współpracownicy, a przez ostatnich dziesięć miesięcy z większością z nich nie miałem żadnego kontaktu lub ten kontakt był sporadyczny, by nie powiedzieć przypadkowy. Za mną bardzo trudny czas, w którym dostałem pomoc od kilku osób i, jak to często w życiu bywa, czasem od takich, po których bym się wcześniej jej nie spodziewał. Znalazły się jednak osoby, które w tak bardzo trudnym dla mnie i mojej rodziny czasie wyciągnęły pomocną dłoń. Przez cztery pierwsze miesiące pozostałem bez środków do życia, bo klub nie wypłacał mi nawet pieniędzy, które należały mi się z tytułu zakazu świadczenia pracy dla konkurencji. Nie chcę mówić o żalu, bo nie w tych kategoriach powinniśmy tę sytuację oceniać, ale na pewno po tym czasie mogę jasno stwierdzić, kto zachował się przyzwoicie, a kto nie…
Dużo mówiło się o długach Skry. Z czego one wynikały? Popełnił pan jakieś błędy?
Oczywiście, problemy klubu finansowe były bardzo duże, a zaczęły się od wybuchu pandemii Covid-19. Mieliśmy wówczas powzięte zobowiązania, ale musieliśmy podpisać aneks do umowy zmniejszający budżet klubu o cztery miliony złotych. W dodatku byliśmy w przededniu negocjowania nowej umowy sponsorskiej z PGE, co finalnie zakończyło się obniżeniem budżetu klubu o czterdzieści procent. Siłą rzeczy te problemy musiały się pojawić i się pojawiły.
To jest tylko fragment artykułu.
Zapraszamy do przeczytania całego artykułu i innych ekskluzywnych treści ma naszym portalu. W cenie porannej kawy, już od 7,5 zł miesięcznie, uzyskacie dostęp do wszystkich treści ŁS PREMIUM, i to bez reklam!
Zachęcamy do zapoznania się z pełną ofertą abonamentową i opcjami płatności widocznymi poniżej. Dla subskrybentów ŁS PREMIUM przygotowujemy dodatkowe promocje, w tym konkursy z atrakcyjnymi nagrodami, m. in. biletami na mecze Waszych ulubionych drużyn sportowych z Łodzi i regionu.
Dlaczego Łódzki Sport w wydaniu PREMIUM? Dowiedz się więcej.